czwartek, 31 grudnia 2015

Szczęśliwego Nowego Roku !!!

Drodzy czytelnicy

Życzę wam wszystkiego co najlepsze, sukcesów w życiu, spełnienia waszych postanowień, szczęścia i dużo radości z okazji Nowego Roku.

Pozdrawiam was serdecznie


PS. Postaram się w przeciągu kilku najbliższych dni napisać dla was nowy rozdział :)

czwartek, 24 grudnia 2015

Wesołych

Drodzy czytelnicy 

Z okazji świąt Bożego Narodzenia
życzę wam
dużo zdrowia, spokoju, radości, miłości,
sukcesów w życiu i spełnienia wszystkich waszych marzeń.
Tym, którzy także piszą swoje historie życzę dużo weny i mnóstwo nowych pomysłów.
Pozdrawiam :)

niedziela, 18 października 2015

15. Sekretem dobrych relacji jest szczerość i wzajemność.

Gdy już wróciliśmy do wioski i zameldowaliśmy Mizukage nasz powrót udaliśmy się do domu. Coś czułam, że będziemy musieli odbyć poważną rozmowę. I nie pomyliłam się bo jak tylko dotarliśmy na miejsce usiedliśmy w salonie na kanapie i Madara patrzył na mnie zastanawiając się co powiedzieć.
- Musimy porozmawiać - powiedział po chwili zastanowienia
- Masz rację musimy - potwierdziłam - Na przykład o tym, że przed cały czas trwania naszego małżeństwa ani kiedy rozmawialiśmy przed wyruszeniem do Yuki nie wspomniałeś o tym, że jesteś w połowie demonem.
- Przepraszam cię za to, ale nie wiedziałem jak na to zareagujesz - wykrztusił - Spodziewałem się wszystkiego - oznajmił - Od napadu szału do płaczu; ale nie sądziłem, że przyjmiesz to tak spokojnie - dodał
- Jeśli głęboki szok można nazwać spokojem - mruknęłam
- Można bo po tym szoku przyszła akceptacja i do tej pory nie wspomniałaś, że masz mnie dość i odchodzisz - rzucił w odpowiedzi
- W sumie mogłabym to zrobić ale nie tego chcę - szepnęłam - Opowiesz mi o twoim pochodzeniu ? - zapytałam. W odpowiedzi otrzymałam skinięcie głową.
- Mój ojciec Tajima był członkiem klanu Uchiha a moja matka była demonem władającym ogniem. Historia jest taka, że zakochali się w sobie a potem urodziłem się ja i moi młodsi bracia. Po urodzeniu Soramaru zmarła. Dopiero niedawno udało mi się dowiedzieć, że tylko ja odziedziczyłem po niej jej demoniczną część a moi bracia byli śmiertelnikami. Po śmierci matki otrzymałem jej zdolności we władaniu ogniem, wiele lat zajęło mi zapanowanie nad nimi. - zaczął opowieść Madara
- Ale czy śmierć demona powinna być tak łatwa ? - zapytałam zaskoczona
- Nie była - zaprzeczył - Przed narodzinami mojego brata odprawiła jakiś rytuał i była bardzo słaba. Po prostu poród wyssał z niej resztki energii i zabił. A co z twoim demonem ? - zapytał w końcu a ja usłyszałam głos Jirou
- Przenieście się tutaj
Po chwili staliśmy przed kratami za którymi stał czarnowłosy demon a jego czarne oczy świdrowały spojrzeniem Uchihę.
- Jestem Jirou i jestem demonem władającym lodem - przedstawił się
- Jak się tu znalazłeś ? - zapytał Madara
- Zostałem zapieczętowany w Michiru przez jej ojca kiedy była małym dzieckiem.
- Dlaczego z nią nie walczysz tylko oddajesz jej swoją moc, udzielasz swojej wiedzy i pomagasz ? - zapytał a ja spojrzałam na Jirou ciekawa jego odpowiedzi
- To proste - oświadczył demon - Od kiedy jestem tu zapieczętowany zauważyłem jedną prawidłowość - zaczął tłumaczenie - Z każdym dniem jesteśmy połączeni coraz silniej, dzisiaj jesteśmy prawie jednym bytem. Nasza chakra i energia życiowa złączyły się posiadasz wszystkie moje zdolności Michiru. - dopowiedział. Stałam sparaliżowana jego słowami nie wiedziałam jak mam na to wszystko zareagować.
- O czym ty mówisz ? - zapytał wzburzony Uchiha - Jak to możliwe ?
- Szczerze mówiąc ta krata nie istnieje to tylko iluzja, nigdy nie byłem więziony w twoim ciele. Jutro rano będziemy już całkowicie połączeni. Jest to możliwe tylko w dwóch przypadkach a ty Uchiha jako demon powinieneś je znać - po wypowiedzeniu tych słów krata zniknęła i mogłam zobaczyć, że Jirou jest jak mgła i powoli znika. Spojrzałam na Madarę i dostrzegłam, że zbladł i rozszerzył oczy z zaskoczenia.
- O czym on mówi ? - zapytałam go, wtedy spojrzał na mnie i zamarł na dłuższą chwilę.
- Tylko w dwóch przypadkach całkowite połączenie się sakryfikanta z demonem jest możliwe - zaczął - W pierwszym w twoich żyłach musi płynąć krew jakiegoś demona o podobnej sile co on - mówiąc to wskazał na Jirou który się uśmiechał - A w drugim musisz mieć w sobie cząstkę mocy jednego z najdawniejszych - dodał
- Kim są najdawniejsi ? - zapytałam nic nie rozumiejąc
- Było ich siedmiu. Demon wody, wiatru, ognia, ziemi, błyskawicy, lodu i burzy. Każdy władał swoim żywiołem. Ja posiadam w sobie cząstkę mocy demona ognia, tak jak kiedyś moja matka. Są dwa rodzaje tych cząstek. Jeden to taki, który posiadają w sobie potomkowie najdawniejszych a drugi posiadają wybrani przez najdawniejszych. - wytłumaczył Madara
- Jestem potomkiem demona lodu - oświadczył Jirou - I ty również nim jesteś - dodał
- Jakim cudem ? - zapytałam z powątpiewaniem
- Pośród twojego rodu ostatnim potomkiem najdawniejszych przed tobą był twój dziadek. Ale co najdziwniejsze z nim nie byłem w stanie się połączyć  - stwierdził z rozbawieniem demon. - Jest taka prawidłowość, którą ci przekażę ale musi to pozostać między nami. - powiedział po chwili z całkowitą powagą. - Ród Uchiha wywodzi się od demona ognia, Hozuki od wody, Uzumaki od wiatru, Senju od ziemi, Yotsuki od błyskawicy, Tsuchigumo od burzy i Yuki od lodu. Od wielu lat potomkowie tych rodów są obdarzeni cząstką mocy najdawniejszych od których się wywodzą.
Nawet nie zauważyłam kiedy znowu siedziałam na kanapie a obok mnie Madara. Nie sądziłam, że dowiem się czegoś takiego. Jutro rano będę inkarnacją demona lodu bo połączą się dwie jego części, to nie ma najmniejszego sensu.


Dwa dni później odbywało się spotkanie o którym przed wyruszeniem po bestie informowała mnie Mei. Siedziałam przy stole w sali audiencyjnej w siedzibie Mizukage. Poza mną w pomieszczeniu znajdowały się osoby których nie spodziewałam się tu zobaczyć. Była oczywiście Terumi jako obecny Mizukage, dwoje członków starszyzny(Nimatsu i Talitha), daimyo kraju Wody i jego dwóch doradców oraz głowy najstarszych i najbardziej poważanych rodów ninja w Kiri.
- Spotkanie zostało zwołane w celu omówienia obecnej sytuacji w kraju. - zaczął pan Nimatsu - Kraj Wody jest atakowany z dwóch stron, z jednej przez członków Akatsuki a z drugiej przez Konohę, która sprzymierzyła się z Iwą.
- Po naszej stronie stoi Yuki z którą mamy wieloletni sojusz i Suna, która została zdradzona przez swojego wieloletniego sojusznika Konohę. - kontynuowała pani Talitha - Terumi nie jest w stanie utrzymać shinobi Kiri w ryzach, nikt jej nie szanuje i odmawiają wykonywania jej rozkazów.
- Muszę się z panią zgodzić - odparł Utakata będący głową jednego z rodów - Nie mamy zamiaru słuchać jej rozkazów - dodał a pozostali przywódcy klanów przytaknęli.
- Sam pan widzi - powiedział cicho pan Nimatsu
- Widzę i nie napawa mnie to optymizmem szykuje się wojna i potrzebujemy zjednoczonej Kiri aby pokonać naszych wrogów - zabrał głos daimyo - W tej sytuacji zwalniam Mei Terumi ze stanowiska Mizukage a na jej miejsce powołamy kogoś innego - zdecydował po chwili namysłu
- Dlaczego to robisz starcze ? - zapytała Terumi ze złością - Co mam teraz robić ?
- Robię to bo jesteś nieudolnym przywódcą, a jeśli chodzi o to co masz robić to poślubisz pana Ao i od dziś nie jesteś już shinobi a zwykłym cywilem mieszkającym w Kiri - odpowiedział z wrednym uśmiechem.
To było jasne, że daimyo nie znosił Mei i od zawsze chciał zrobić coś co ją wkurzy a ona nie będzie mogła nic z tym zrobić.
- Szóstym Mizukage od dziś będzie Michiru Uchiha - oświadczył mężczyzna
- Nie zgadzam się - powiedziałam stanowczo
- Nie przyjmuję odmowy. W zamian dam ci kilka przywilejów. Masz taką samą władzę nad Kiri jak twój zmarły brat, możesz zmienić dowódców w ANBU i nie będę się wtrącał w sprawy wewnętrzne wioski kiedy ty będziesz nią rządziła. Zgadzasz się ? - zapytał z błyskiem w oku
- Jeśli otrzymam to na piśmie to owszem - odparłam a mężczyzna spojrzał na mnie zaskoczony, przywódcy klanów zgodzili się ze mną.
Po godzinie przede mną leżał dokument podpisany przez daimyo, w którym zawarte były przywileje ogłoszone przez niego.
Wyszłam z sali w kapeluszu Mizukage a za mną podążali Utakata i pozostali przywódcy. Po przejściu kilku korytarzy weszłam do gabinetu i usiadłam za biurkiem a dziesięciu mężczyzn stanęło przede mną.
- Od dzisiaj każda niesubordynacja będzie karana torturami a zdrada śmiercią. - zaczęłam a obecni się wzdrygnęli - Liczę na to, że będziecie ze sobą współpracować żeby Konoha, Iwa i Akatsuki przekonali się o naszej sile i potędze - kontynuowałam - Możecie odejść.
Gdy mężczyźni wyszli w gabinecie pojawili się Sumiteru i Mangetsu.
- Gratulacje młoda - rzucił Mangetsu
- To nie czas na gratulacje a przygotowanie się do wojny, która niedługo się rozpocznie.

niedziela, 20 września 2015

14. Przypadek może być twoim sprzymierzeńcem albo twoim wrogiem.

Dość szybko na nowo przyzwyczaiłam się do uroków życia codziennego w Kiri. Dziś czeka mnie spotkanie z pozostałymi Mistrzami Miecza, których nie widziałam notabene od kilku ładnych lat.
Kiedy zbliżyłam się do polany dostrzegłam pozostałych Mistrzów, brakowało tylko jednej osoby.
- Jesteś wreszcie - odparł Jinin kiedy mnie zauważył
- Gdzie Hoshigaki ? - zapytałam
- Tu jestem słonko - usłyszałam tuż za sobą - Tęskniłaś ? - zapytał. Odwróciłam się na te słowa i odsunęłam od siebie dotykającą mojego ramienia Samehadę.
- Nie bardzo - odpowiedziałam podchodząc do Sumiteru.
- Po co to spotkanie ? - zapytał Jinpachi - Bo nie uwierzę w to, że tęskniliście za sobą - dodał na co parsknęłam śmiechem.
- Tylko Kisame jest taki uczuciowy - wtrąciła Ameyuri, uśmiechnęłam się do niej i rzuciłam
- Racja ale zapominasz o naszym nowym, który jest nazbyt tchórzliwy.
- Masz na myśli tego Chojuro ? - zapytał Mangetsu - Jeśli tak to muszę się z tobą zgodzić.
- Ten dzieciak boi się własnego cienia - rzucił Kisame.
- A ty nie jesteś czasem członkiem Akatsuki ? - zapytał Sumiteru.
- Oni nie są tak fajni jak wy - odparł - Dlatego zająłem się ich szpiegowaniem.
- I niby komu przekazujesz te informacje ? - zapytał Mangetsu
- Jeszcze nikomu przyjacielu - odpowiedział na to Hoshigaki.
- Jeszcze ? Co ty kombinujesz ? - zapytała Ameyuri patrząc na niego podejrzliwie.
- Możemy wybrać kogoś z nas kto byłby łącznikiem między nami a Mizukage i tej osobie przekazywalibyśmy informacje a ta osoba decydowałaby czy podzieli się tymi informacjami z Terumi - powiedział Kisame.
- Rany. Nie sądziłam, że znasz takie słowa rybciu i że jednak czasem myślisz - zakpiła Ameyuri a Hoshigaki zmierzył ją morderczym spojrzeniem.
- Mniejsza o to czy myśli czy nie i czy ma mózg czy go nie ma - rzuciłam a wszyscy poza Kisame parsknęli śmiechem - Kogo proponujesz na tą osobę ? - zapytałam.
Wszyscy mierzyliśmy Hoshigakiego spojrzeniem aż wreszcie po kilku długich minutach się odezwał
- Proponuję naszą drogą Michiru.
Zatkało mnie i to dosłownie. Nie sądziłam, że zaproponuje akurat mnie. Równie dobrze to mógłby być Sumiteru lub Mangetsu.
- Dlaczego właśnie ja ? - zapytałam
- Pomyślmy ... Jesteś siostrą Yagury, nawet nie masz pojęcia jak bardzo jesteście do siebie podobni. Terumi cię dobrze zna bo współpracowałyście będąc w ANBU. Jesteś świetną kunoichi no i jesteś ostatnim żyjącym przedstawicielem klanu Yuki a twój mąż jest Uchihą - odparł Mangetsu a pozostali Mistrzowie Miecza mu przytaknęli.
- Wszyscy chcemy żebyś to była ty więc się nie wykręcisz - rzuciła Ameyuri
- No dobrze, skoro tak się upieracie niech wam będzie - powiedziałam cicho.
Przez następne pół godziny spotkania pozostali przekazywali mi informacje, które posiadają. A to czego się dowiedziałam  nie napawało mnie optymizmem. Akatsuki mają już wszystkie Bijuu i planują je połączyć i stworzyć Juubiego. Muszę im jakoś przeszkodzić tylko nie wiem jak tego dokonać. Najlepszym wyjściem będzie chyba rozmowa z ojcem a jeśli to nie wyjdzie to będę musiała dostać się do miejsca w którym ukrywają bestie. Mam nadzieję, że zdążę na czas i powstrzymam to co zaplanowali.
Ruszyłam biegiem w kierunku siedziby Mizukage i po jakiś piętnastu minutach byłam przed gabinetem. Zapukałam więc a po usłyszeniu pozwolenia weszłam do środka. Mei siedzi przygarbiona przy biurku, wygląda jakby miała za chwilę wyzionąć ducha.
- Mei co się stało ? - zapytałam po zamknięciu drzwi do jej gabinetu. Kobieta podniosła na mnie wzrok, było w nim coś na kształt rozpaczy.
- Nic nie jest w porządku Michiru - wydusiła wreszcie z siebie - Doszły mnie słuchy, że zostałaś tak jakby szefem Mistrzów Miecza - dodała
- Tak jakby to dobre określenie - rzuciłam
- To pierwsza dobra wiadomość od kilku miesięcy. Członkowie starszyzny zażądali ode mnie spotkania, które odbędzie się za jakieś dwa tygodnie a ty masz być na nim obecna. - oznajmiła
- Dlaczego tak długo trzeba na nie czekać ? I po co ja tam jestem potrzebna ? - zapytałam nic nie rozumiejąc
- Dlatego tak długo bo mają sprowadzić kilka osób na to spotkanie a dlaczego ty to nie mam pojęcia więc dowiesz się kiedy dojdzie do spotkania - odpowiedziała
- Mam do ciebie sprawę - odparłam
- Mów o co chodzi - zażądała kobieta
- Muszę opuścić wioskę żeby załatwić pewną sprawę, mam nadzieję, że zdążę wrócić przed tym spotkaniem - odparłam
- Dobrze masz moje pozwolenie - rzuciła Terumi
Opuściłam gabinet i ruszyłam w kierunku domu żeby zabrać najpotrzebniejsze rzeczy i pożegnać się z mężem i synem.
- Gdzie się wybierasz ? - usłyszałam za plecami kiedy pakowałam plecak, kiedy skończyłam odwróciłam się.
- Muszę powstrzymać Akatsuki, Madara - odpowiedziałam - Otrzymałam pozwolenie od Mizukage, wrócę w przeciągu dwóch tygodni.
- Uważaj na siebie słońce - rzucił po czym mocno mnie do siebie przytulił.
- Dbaj o siebie i Yuujiego - poprosiłam całując syna w czoło
- Oczywiście


Kilka dni później udało mi się odnaleźć kryjówkę Akatsuki. Rozmowa z ojcem niestety nie wyszła, okazało się że organizacją kieruje niejaki Obito Uchiha. Musiałam więc szukać miejsca w którym mogli się ukryć.
Ich kryjówką jest dość spora jaskinia, która przypomina labirynt. Chodzę w kółko nie mogąc znaleźć tego po co przybyłam, to takie frustrujące. Skręciłam w lewo i znalazłam się w jakimś pomieszczeniu. Na jego środku stał posąg. Gedo Mazo, w którym są zapieczętowane Bijuu. Wyczuwam ich chakrę z tego kamienia. Zbliżyłam się do jednego z oczu przyglądając mu się z namysłem. Z lekkim wahaniem przyłożyłam do niego dłoń i wyczułam przepływającą przeze mnie energię. To samo zrobiłam z pozostałymi i szybko opuściłam to miejsce. Muszę jak najszybciej odnaleźć wyjście z tego labiryntu i porozmawiać z Jirou.
Po dość długim czasie nareszcie udało mi się odnaleźć wyjście. Ruszyłam biegiem w kierunku Kiri aby oddalić się od tego miejsca. Cztery godziny biegu później znalazłam się na polanie, którą przecinała rzeka. Usiadłam na trawie i po chwili skupienia pojawiłam się w pomieszczeniu zalanym wodą przed kratami za którymi znajdował się zapieczętowany we mnie demon.
- Witaj Michiru - przywitał się
- Witaj Jirou - odpowiedziałam - Zastanawiam się co się stało przy tym posągu ? Co to była za energia ? - zapytałam
- Cóż, najprościej mówiąc poza tym, że jesteś moim sakryfikantem stałaś się Jinchuuriki dziewięciu bestii.
- Jak to możliwe ? - zapytałam zszokowana
- Masz specyficzną chakrę Michiru, z tego powodu demony samoistnie przeniosły się w twoje ciało gdy tylko ją wyczuły. Z tego co wiem one są u ciebie i twoich potomków bezpieczne, ale najlepiej będzie jeśli nikomu nie powiesz, że je posiadasz.
- Masz na myśli, że gdyby mój syn został Jinchuurikim którejś z bestii nic by mu się nie stało a ona byłaby bezpieczna ? - zapytałam
- Dokładnie - potwierdził demon - Twoje dzieci odziedziczą po tobie tę chakrę. Możesz za to podziękować tylko jednej osobie - dodał z uśmiechem.
- O co ci ..... Madara - wyjąkałam
- Tak. Tylko dzięki temu, że to on jest ojcem twoich dzieci one mają ten dar co ty. A to dlatego, że twój mąż jest pół człowiekiem pół demonem. - powiedział a ja byłam po tym w takim szoku, że nie zauważyłam nawet kiedy na powrót siedziałam na polanie a do mnie przytulony był Madara.
- Słońce co się z tobą dzieje ? - zapytał
- Co tu robisz Madara ? - zapytałam - Ze mną wszystko w porządku, tylko jestem w głębokim szoku po tym co usłyszałam.
- Mizukage wysłała mnie po ciebie. Yuujim zajmuje się Sumiteru - odparł - Co takiego usłyszałaś ? - zapytał
- Czy to prawda, że jesteś w połowie demonem ? - zapytałam wpatrując się w jego oczy, które w chwili gdy wypowiedziałam pytanie rozszerzyły się w szoku.
- To prawda skarbie - szepnął - Skąd o tym wiesz ?
- Od demona, którego jestem sakryfikantem - powiedziałam równie cicho
- Demona ? Jak to ? - zapytał zdziwiony tym co usłyszał i moim spokojem z którym przyjęłam tę nowinę.
- Jirou to demon, który mieszka w moim ciele - odpowiedziałam na to. - Został we mnie zapieczętowany kiedy byłam małym dzieckiem. Wracajmy do domu. - poprosiłam
- Dobrze wracajmy - zgodził się Madara przyglądając mi się ze zmartwieniem.

sobota, 25 lipca 2015

13. Żeby przetrwać musisz nauczyć się żyć bez niczego.

Zbliża się wieczór, ciemne chmury zasnuwają niebo. W powietrzu czuć nadchodzącą burzę.
Przez narodziny syna Tsunade zwolniła mnie z pełnionych obowiązków shinobi. Całe dnie spędzam w domu opiekując się Yuujim i odpoczywając.
Ostatnio w wiosce dzieją się dziwne rzeczy, starszyzna podejrzewa, że możemy zostać zaatakowani. Nikt nie ma pojęcia kto mógłby to zrobić i jaki miałby w tym cel. Shinobi wyżsi rangą mają swoje domysły i snują teorie spiskowe. Większość z nich zakłada, że będzie to konflikt wewnętrzny i zaatakuje ktoś będący mieszkańcem wioski.
Siedzę na tarasie w towarzystwie Hinaty i Sasuke, rozmawiamy na różne tematy. Po kilku minutach drzwi wejściowe trzasnęły.
- To chyba twój mąż - stwierdziła Hyuuga.
Po chwili pojawił się właśnie on, ale to jak wygląda przeraziło mnie. Brudne i zniszczone ubrania, drżące ramiona, dłonie zaciśnięte w pięści i zaczerwieniona twarz. Jedno jest pewne Madara jest wściekły tylko zastanawia mnie dlaczego.
- Skarbie co się stało ? - zapytałam wstając, mężczyzna podszedł i wtulił się w moje ramiona próbując się uspokoić.
- To nic takiego słońce - szepnął mi wprost do ucha.
Moje dłonie spoczywające na jego plecach zadrżały na te słowa a zwłaszcza ton głosu jakim go wypowiedział, jakby z rozgoryczeniem.
- Powiedz o co chodzi - zażądałam po dłuższej chwili i cofnęłam się o krok by widzieć jego twarz.
- Musimy stąd odejść - powiedział w końcu a ja uniosłam brew w odpowiedzi.
- Skąd odejść i dlaczego musimy ? - zapytałam
- Odejść z Konohy a musimy bo starszyzna i Hokage uważają, że jesteśmy zagrożeniem dla wioski.
- Chyba nie myślisz, że oni uważają nas za tych, którzy zaatakują wioskę - powiedziałam wstrząśnięta tym nasuwającym się wnioskiem.
- Właśnie tak - potwierdził moje domysły Madara - Ty jesteś jednym z Siedmiu Mistrzów Miecza Mgły, siostrą poprzedniego Mizukage a oni wiedzą jaki on był i jakie rządy w wiosce sprawował, twierdzą że jesteś do niego podobna i staniesz się taka jak Yagura. A ja jestem członkiem najpotężniejszego rodu wioski Ukrytej w Liściach. Po tym co wiele lat temu zrobił nasz klan jestem podejrzany tylko dlatego, że jestem jego członkiem - dodał.
Hinata była zaskoczona tymi wiadomościami, Sasuke tylko mrugał intensywnie zastanawiając się czy dobrze zrozumiał a ja oniemiałam.
Nigdy nie sądziłam, że Konoha jest tak bardzo przepełniona uprzedzeniami. Żeby każdy kto jest silny a przede wszystkim inny był podejrzewany o zdradę wioski, nie mieści mi się to w głowie. Dopiero teraz zrozumiałam co mój brat miał na myśli kiedy wielokrotnie mi powtarzał, że Konoha i Kumo to wioski, które pełne są uprzedzeń do innych nacji a najwięcej ich mają właśnie dla shinobi pochodzących z Kiri. Mówił, że wszyscy mają nas za przestępców, ludzi nie posiadających uczuć czy sumienia, którzy lubują się w zabijaniu czy torturowaniu innych. A nie zawsze tak było. Zmieniło się to gdy zostaliśmy zdradzeni przez Konohę podczas jednej z wojen na czas której mieliśmy zawarty sojusz.
- Jak chcesz to zrobić ? - zapytał Sasuke
- Po prostu kuzynie - odparł - Ja i moja rodzina zostaliśmy wygnani z wioski - mówiąc to wyciągnął z kieszeni dwie opaski z symbolem liścia przekreślone - Mamy do rana opuścić teren wioski a za cztery dni obszar kraju ognia - dodał.
- Co z nami ? - zapytał Sasuke
- Wy zostajecie, Hokage i starszyzna nie uważają was za zagrożenie a Itachi - Madara zawiesił głos pochylając głowę
- Co z nim ? - zapytałam
- Zamknęli go w celi i najpewniej o świcie zostanie zabity - odpowiedział
- Kto ma to zrobić ? - wydukała Hinata
- Ludzie Danzo - powiedział cicho. Po chwili wyprostował się i spojrzał na mnie - Zacznij pakować rzeczy Yuujiego i to co uznasz za przydatne a ja spakuję nasze rzeczy w sypialni - powiedział i wszedł do salonu.
- Przygotuję dla was jedzenie i wodę - zaproponowała Hinata
- Dziękuję - szepnęłam i ruszyłam do pokoju syna.


Przed północą byliśmy już spakowani, wszystkie rzeczy zapieczętowałam w zwojach, które będzie niósł Madara. Przygotowałam też nosidełko w którym będę niosła synka. Postanowiliśmy, że nikomu z Konohy nie powiemy dokąd się udajemy dla ich bezpieczeństwa. Wreszcie nadszedł czas aby się pożegnać, odejść i prawdopodobnie już nigdy nie wrócić.
- Na nas już czas - oznajmił Madara
Pożegnaliśmy się z Sasuke, Hinatą, Naruto, Karin, Kakashim, Rin i byłymi uczniami Madary. Tylko ta garstka ludzi wierzy w naszą niewinność. Obiecali, że będą o nas pamiętać i czasem napiszą jakiś list.

*

Byliśmy w drodze już od kilkunastu godzin, już dawno mieliśmy za sobą tereny Konohy. Zatrzymaliśmy się na polanie aby coś zjeść i odpocząć przed dalszą drogą. Rozpaliłem ognisko za pomocą jednego z katonów a Michiru zabrała się za przygotowanie posiłku. Po kilku minutach jedliśmy ramen.
- Dokąd się udamy ? - zapytałem już po skończonym posiłku
- A jak myślisz ? - zapytała - Oczywiście, że do Kiri - dodała
Przez chwilę grzebała w plecaku po czym wyciągnęła z niego opaskę. Już chciałem zapytać po co jej ona, kiedy założyła ją a w blasku zachodzącego słońca błysnął symbol wioski Mgły. Więc nadal ją posiada.
- Jak myślisz co na to Mizukage ? - zapytałem będąc ciekawym odpowiedzi
- Mei nie powinna robić problemów, będę przydatna dla niej. Zresztą sam zobaczysz - odpowiedziała i uśmiechnęła się, ale ten uśmiech wywołał u mnie dreszcze.

Dwa dni później staliśmy przed bramą Kiri. Podczas dzisiejszej drogi to ja niosłem Yuujiego a Michiru szła przede mną. Jej czerwone włosy powiewały na wietrze a niebieskie oczy błyszczały kiedy na nas spojrzała.
Nagle zatrzymało nas dwóch shinobich, którzy musieli pilnować wejścia do wioski.
- Kim jesteście i czego tu szukacie ? - zapytał jeden z nich
- Nie sądziłam, że to wy nadal stoicie na straży przy bramie - odpowiedziała na to czerwonowłosa.
Mężczyźni spojrzeli na nią zaskoczeni.
- Michiru-sama dobrze Cię widzieć - powiedzieli i ukłonili się przesuwając się.
- Was też dobrze widzieć panowie - rzuciła po czym wkroczyła do wioski.
Udaliśmy się do siedziby Mizukage. Podczas drogi od bram wioski do siedziby shinobi zatrzymywali się żeby się przywitać lub ukłonić, z niektórymi Michiru przez chwilę rozmawiała. Kilkanaście minut później wylądowaliśmy w gabinecie przywódcy wioski.
- Dobrze cię widzieć - powiedziała Mizukage - Co was do mnie sprowadza ? - zapytała
- Wygnano nas z Konohy bo obawiano się że zaatakujemy wioskę - odpowiedziała
- Mam przez to rozumieć, że chcesz wrócić do nas ? - zapytała
- Oczywiście - potwierdziła - Mei mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu aby mój mąż i syn zostali tu ze mną ? - zapytała
- Zawsze jesteś tu mile widziana Michiru bo tu jest twój dom a członkowie klanu Uchiha przydadzą się naszej wiosce - oznajmiła po chwili kobieta siedząca za biurkiem. - Dobrze się składa, że wróciłaś będziesz mi potrzebna. Jako jeden z Siedmiu Mistrzów Miecza i siostra mojego poprzednika masz większy posłuch wśród starszyzny i shinobich, którzy cię znają - dodała
- Znowu robią ci problemy ? - zapytała
- Zawsze mi je robili i to się nie zmieniło - odparła po chwili - Jesteś chyba najbardziej szanowaną osobą w Kiri a tuż za tobą pozostała szóstka Mistrzów Miecza - dodała z powagą
- Nie może być aż tak źle - wtrąciłem
- Nie znasz realiów naszej wioski Madara - oznajmiła Michiru - U nas szacunek ma ten kto ma wysoki poziom umiejętności, jest kimś wysoko postawionym lub krewnym takiej osoby, ma pieniądze albo zyskał szacunek wzbudzając strach - dodała a mnie po prostu zatkało.
Nigdy nie zastanawiałem się jakie panują zasady, tradycje czy przekonania w innych wioskach. Znam tylko przykład Konohy, w której jest mnóstwo uprzedzeń a Hokage i starszyzna chcą mieć nad wszystkimi i wszystkim kontrolę. Nie sądziłem, że w Kiri tak to właśnie wygląda. Że Mizukage ma mniejsze poważanie wśród mieszkańców wioski niż członkowie Mistrzów Miecza albo że między wszystkimi występują takie a nie inne zależności. Według tego co powiedziała Michiru najbardziej liczą się umiejętności, powiązania rodzinne, pieniądze i charakter.
- Twój dom jest pusty i możecie w nim zamieszkać - oznajmiła podając mojej żonie klucze po czym zwróciła się do mnie - Już niedługo Konoha przekona się kogo właśnie się pozbyła - po czym podała mi opaskę Kiri - Od dziś jesteś joninem i wykonujesz moje polecenia - dodała
Wziąłem opaskę i opuściliśmy siedzibę Mizukage.

niedziela, 17 maja 2015

12. Brak nieporozumień tam, gdzie ludzie trzymają się z dala od siebie.

Obudziłam się zlana potem, usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pokoju. Obok mnie spał Madara, kiedy usiadłam jego ręka z mojego brzucha zsunęła się na udo. Zabrałam jego dłoń, wstałam, ubrałam szlafrok i podeszłam do okna. Był środek nocy, pełnia księżyca. Ulica w dzielnicy naszego klanu była oświetlona przez księżyc. Usiadłam na parapecie i wpatrywałam się w księżyc i gwiazdy. Trwałam w takim transie bez kontaktu z otoczeniem dopóki nie poczułam skurczu w dole brzucha a parę minut później obudził się Madara siadając na łóżku.
- Co się dzieje? Dlaczego nie śpisz? - zapytał
- Miałam zły sen i nie mogłam spać ale teraz chyba zaczął się poród kochanie - odparłam.
Mężczyzna momentalnie wyskoczył z łóżka, szybko się ubrał, okrył mnie kocem, wziął na ręce i ruszył do szpitala. Na miejscu moje przypuszczenia się potwierdziły, zaczął się poród. Niedługo potem odeszły mi wody i Shizune zabrała mnie na salę porodową.
Pięć godzin później na świat przyszedł nasz syn. Kiedy został już umyty, zbadany i ubrany podano go mi, był taki podobny do ojca. Przewieziono mnie do sali w której czekał już Uchiha. Gdy pielęgniarka i Shizune opuściły salę mężczyzna podszedł i spojrzał na trzymanego przeze mnie noworodka.
- Mamy syna - powiedziałam cicho a w odpowiedzi dostałam uśmiech i całusa w czoło.
- Jakie nadacie mu imię? - zapytał Sasuke, który właśnie wszedł do sali ze swoją dziewczyną.
- Yuuji - odpowiedziałam
- Ładne imię - odparła Hinata podchodząc bliżej.
Odwinęłam kocyk okrywający chłopca aby mogli mu się przyjrzeć.

*

Kiedy Michiru odwinęła kocyk przybliżyłem się do łóżka na którym leżała żeby zobaczyć chłopca.
Ma czarne włosy i oczy, jest podobny do ojca.
Przez cały czas jaki spędziliśmy z Hinatą w szpitalu chłopiec ani razu nie zapłakał, obserwował tylko twarz swojej mamy a potem zasnął. Madara został ze swoją rodziną a my ruszyliśmy w kierunku centrum wioski żeby zrobić zakupy.
Kiedy wracaliśmy już do domu zatrzymał nas Itachi, obok którego zatrzymała się szarowłosa kobieta z dzieckiem na rękach.
- Możemy porozmawiać Sasuke? - zapytał
- Już ci mówiłem, że nie będę z tobą rozmawiał, a wyprzedzając twoje pytanie moją rodziną są Madara, Michiru, ich dziecko i Hinata - odparłem zaciskając dłoń w pięść - Ty już nie jesteś moją rodziną - dodałem
- To moja dziewczyna Kazuki Kazami i nasz córka Sasaki - powiedział po chwili
- Nic mnie to nie obchodzi a teraz wybaczcie ale wracamy do domu - oznajmiłem i zrobiłem krok naprzód ale kolejnego nie zdążyłem, bo Itachi złapał mnie za ramię.
- Proszę cię tylko o chwilę rozmowy - wycedził
- A ja cię proszę żebyś się ode mnie odczepił bo nie chcę cię znać - odparłem - Nie po tym co zrobiłeś.
- To było dziesięć lat temu - powiedział już spokojniej
- To mało istotne kiedy, ważne że to się w ogóle wydarzyło - odparłem a po chwili podeszło do nas dwóch mężczyzn z opaskami Kiri.
- Szukamy Michiru Uchiha, wiecie gdzie ją znajdziemy? - zapytał jeden z nich
- Kim jesteście? - zapytałem zdziwiony
- Jestem Mangetsu a to mój brat - oznajmił - Jesteśmy przyjaciółmi Michiru - dodał
- Michiru jest w szpitalu, dzisiaj rano urodziła syna - odpowiedziałem a mężczyźni poszli.
- Madara ma syna, no proszę - odparł Itachi z kpiącym uśmiechem
- On przynajmniej potrafi zrobić sobie syna - wypaliłem. Hinata się zaśmiała, twarz mojego brata poczerwieniała ze złości a jego dziewczyna spuściła wzrok.
- Co to ma znaczyć? - zapytał zaciskając dłonie w pięści
- O co się wściekasz? - zapytałem nie oczekując odpowiedzi - Po prostu stwierdziłem fakt, że nie potrafisz zrobić sobie syna. Przecież to nie koniec świata -  dodałem po czym uśmiechnąłem się kpiąco.
Itachi podszedł i zamachnął się żeby uderzyć mnie w twarz ale zatrzymałem jego rękę.
- Uważaj na to co robisz - syknąłem po czym puściłem jego rękę i ruszyłem do domu a Hinata po chwili zrobiła to samo.
Kiedy wróciliśmy do domu Madara już na nas czekał.
- Jak się udały zakupy gołąbeczki? - zapytał
- Kupiliśmy wszystko co było potrzebne - oznajmiła po chwili Hinata i weszła do kuchni. Zaniosłem tam zakupy i wróciłem do salonu.
- Dlaczego Itachi był taki wściekły kiedy mijałem go na ulicy? - zapytał
- Zaczepił nas na ulicy nie chciałem z nim rozmawiać ale nalegał. Dowiedział się że macie z Michiru syna no i wypaliłem że ty chociaż potrafisz zrobić sobie syna - odparłem a mężczyzna wybuchnął śmiechem. Uspokoił się dopiero po jakiś dziesięciu minutach.
- I tylko to doprowadziło go do takiego stanu? - zapytał a ja skinąłem głową - Przecież to nie koniec świata, że ma córkę. Jak się postara to może mieć jeszcze syna - dodał po chwili namysłu.
- Jemu tego nie wytłumaczysz, jak spróbujesz to się na ciebie rzuci - warknąłem a mężczyzna uniósł brwi - Nie patrz tak, próbował mnie uderzyć ale zatrzymałem jego rękę tuż przed twarzą.
- Szczerz to jeszcze nigdy nie widziałem twojego brata wyprowadzonego z równowagi, on zawsze był spokojnym człowiekiem.

*

Po wyjściu Madary zdrzemnęłam się trochę a potem nakarmiłam synka. Nagle drzwi mojej sali otworzyły się a w progu stanęli moi przyjaciele.
- Mangetsu, Suigetsu co wy tu robicie? - zapytałam
- Wpadliśmy do ciebie w odwiedziny, tak dawno się nie widzieliśmy i tęskniliśmy za tobą - odparł starszy z braci.
- Cieszę się że wpadliście - odparłam z uśmiechem
- Słyszeliśmy, że masz syna - odparł młodszy
- Z kim? Z Uchihą? - zapytał Mangetsu - A może z kimś innym? - zapytał śmiesznie poruszając brwiami
- Oczywiście, że z Madarą młotku, przecież jest moim mężem - powiedziałam z oburzeniem
- Ech - westchnął mężczyzna - Myślałem, że do tego czasu się już pozabijaliście - dodał z szyderczym uśmieszkiem
- Kretyn - rzuciłam - Nie mogłabym zabić faceta, którego kocham - dodałam a oni patrzyli na mnie zszokowani
- Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiesz - rzucił Suigetsu
- A jednak - mruknęłam - Co słychać w Kiri? - zapytałam
- Mizukage szaleje od kiedy mieszkasz w Konoha i mamy mnóstwo roboty - odparł białowłosy z rozbawieniem
- Wiesz, że jakby ona to usłyszała miałbyś przerąbane - stwierdził drugi a ja uśmiechnęłam się
- Mangetsu znalazłeś już sobie dziewczynę? - zapytałam - Chyba, że masz już żonę
- Mam żonę, spodziewamy się dziecka a Suigetsu jest niepocieszony, bo Karin woli blondaska - odparł czym wywołał u mnie szeroki uśmiech.
- Nie wiedziałam, że podoba ci się Karin - rzuciłam
- Bo mi się nie podoba a ten głupek stroi sobie ze mnie żarty - powiedział obrażony.
- Suigetsu a pamiętasz jaki numer twojemu bratu wywinął kiedyś Kisame? - zapytałam a chłopak uśmiechnął się co mówiło mi że pamięta i to bardzo dobrze.
- Mieli sparing na miecze, Kisame wylądował na plecach i upadając pociągnął braciszka za sobą tak, że wylądował na nim. Później przez kilka miesięcy śmiano się z nich, że są parą - odparł chłopak i wybuchnął śmiechem.
Siedzieliśmy tak i wspominaliśmy przez kilka godzin. Od dawna tak się nie śmiałam jak tego dnia w ich towarzystwie.

sobota, 2 maja 2015

LIEBSTER AWARD

("Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za 'dobrze wykonaną robotę'. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 10/11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 10/11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 10/11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.")

Na początek dziękuję Hoshiko Ai za nominację

Pytania :

1. Ulubiony kolor?
Niebieski
2. Ulubiony vocaloid?
Megurine Luka
3. Lubisz swoją rodzinę?
Nie zawsze
4. Grasz w Słodki Flirt?
Nie
5. Grasz w Eldarya?
Nie
6. Twoim zdaniem najgorszy paring w Kuroko no Basket?
Zależy jaki. Jeśli chodzi o homo to AkaKuro a hetero KiseMomoi
7. Twój ulubiony piosenkarz?
Mrozu
8. Byłaś na jakimś koncercie? Jeżeli tak to na jakim?
Nie
9. Ile masz lat?
21
10. Co lubisz robić?
Czytać książki, oglądać anime i słuchać muzyki

Moje pytania :
1. Jak masz na imię?
2. Ulubiona piosenka?
3. Ulubiona książka?
4. Masz rodzeństwo?
5. Ulubiona postać z anime/mangi?
6. Ulubiony kolor?
7. Ulubiony paring w Naruto?
8. Ulubione anime?
9. Ile masz lat?
10. Wolisz jechać w góry czy nad morze?

Nominuję :


poniedziałek, 30 marca 2015

11. Strona zewnętrzna człowieka jest stroną tytułową jego wnętrza.

Po dość długiej podróży wreszcie ujrzałam bramę Wioski Ukrytej w Liściach. Przy bramie czekał już na mnie mój chłopak. Zatrzymałam się tuż przed nim.
- Witaj - powiedział cicho i pocałował mnie w policzek.
- Cześć - odpowiedziałam
- Chodźmy do Hokage
Dwadzieścia minut później byliśmy już w gabinecie.
- Chciałabym zamieszkać w tej wiosce - powiedziałam patrząc w oczy blondynce siedzącej za biurkiem.
- Dlaczego ? - zapytała kobieta
- To moja dziewczyna i jest w ciąży, chciałbym się nią zaopiekować - oznajmił brunet
- No dobrze - rzuciła kobieta w odpowiedzi - Jak się nazywasz i skąd pochodzisz ? - zapytała
- Nazywam się Kazuki Kazami i pochodzę z Yukigakure
- Jesteś shinobi ?
- Tak - mówiąc to pokazałam jej opaskę.
- Jaką masz rangę ? - zapytała Hokage
- Chunin
- W związku z tym, że jesteś w ciąży przestajesz być shinobi i nie będziesz wykonywała misji - oznajmiła - Gdzie będziesz mieszkać ?
- Zamieszka ze mną
- W porządku możecie odejść.
Wyszliśmy z gabinetu a potem z budynku i udaliśmy się w kierunku domu w którym zamieszkamy razem. Szliśmy obok siebie ulicą gdy zauważyłam czerwonowłosą dziewczynę w towarzystwie trójki dzieci. Nawet nie zauważyłam kiedy zatrzymaliśmy się niedaleko.
- Kiedy wróci sensei ? - zapytał szarowłosy chłopiec
- Musisz to wiedzieć Karin-san - dodała dziewczynka
- Naprawdę nie wiem, nie męczcie mnie tak. Hokage mnie wezwała więc muszę iść - powiedziała dziewczyna i zniknęła.
- Ciągle mówi to samo - powiedział cicho drugi z chłopców.
Dzieci spojrzały po sobie i pobiegły w jedną z bocznych uliczek.
- Chodźmy do domu - powiedział chłopak i ruszył w sobie znanym kierunku, poszłam więc za nim. Po chwili byliśmy na miejscu. Przed nami stał niewielki dom o zielonych ścianach z małym ogrodem. Weszliśmy do środka i chłopak oprowadził mnie po domu kończąc w salonie. Wszystkie pomieszczenia nie są duże ale przytulne i urządzone w dobrym guście. Dominują ciemne kolory ścian, wyjątkiem jest kuchnia której ściany są żółte i łazienka z białymi ścianami.
- Jestem strasznie zmęczona tą podróżą - mruknęłam siadając na kanapie
- Dziwiłbym się gdybyś nie była, w końcu jesteś z zaawansowanej ciąży
- Czy ty coś sugerujesz Itachi ? - zapytałam unosząc brwi
- Nie - powiedział uśmiechając się - Znasz już płeć naszego dziecka ? - zapytał
- To już siódmy miesiąc, więc pewnie że znam - powiedziałam
- No wiec ?
- Dziewczynka - oznajmiłam
- To świetnie
- To czemu mam wrażenie, że jesteś zawiedziony ?
- Czemu miałbym być ?
- Bo chciałbyś mieć syna
- Możliwe, ale córka też może być - mruknął
- Przedstawisz mnie swojemu bratu ? - zapytałam
- Żartujesz prawda ?
- Nie
- On mnie nienawidzi i nie chce ze mną rozmawiać.
I na tym skończyła się nasza rozmowa. Poszłam do sypialni i położyłam się spać.
Następnego dnia po śniadaniu poszliśmy na spacer. W centrum wioski dostrzegłam bardzo ładną czerwonowłosą dziewczynę, obok niej szedł przystojny czarnowłosy mężczyzna i trzymał ją za rękę. Itachi zatrzymał się przed nimi a ja obok niego.
- Nie byłeś wczoraj na misji ? - zapytał mój chłopak
- Byłem ale już wróciłem - odpowiedział - Kto to ? - zapytał wskazując na mnie
- Moja dziewczyna Kazuki Kazami - przedstawił mnie chłopak
- To ta dziewczyna ? - zapytała niebieskooka a Itachi potwierdził
- Kim jesteście ? - zapytałam
- Jestem Madara Uchiha kuzyn Itachiego a to Michiru moja żona - powiedział czarnooki
- A właściwie gdzie tak chodzicie od rana ?
- Byliśmy u lekarza - odparł Madara - Moja wspaniała żona jest w ciąży
- Będziemy mieli syna - powiedziała dziewczyna.
Przyglądałam się jej i rzeczywiście było już widać brzuszek.
- Który to miesiąc ? - zapytałam
- Piąty
- To skąd ta pewność, że to chłopiec ? - zapytałam szczerze zdziwiona
- Tak czuję
- Uczniowie cię szukali Madara - powiedział po dłuższej chwili Itachi - Wypytywali Karin
- Jak zwykle -  mruknął mężczyzna i ruszyli w swoim kierunku.

*

Gdy już się od nich oddaliliśmy poczułam ulgę.
- O co chodzi słońce ? - zapytał mnie mąż
- Ona jest jakaś dziwna - powiedziałam
- Jesteś o mnie zazdrosna - stwierdził śmiejąc się pod nosem
- Może trochę ale nie musisz się o to martwić skarbie - powiedziałam uśmiechając się - Niech tylko któraś spróbuje się zbytnio zbliżyć do ciebie
- Co wtedy zrobisz ? - zapytał autentycznie zaciekawiony
- Potraktuję lodem a jak to nie pomoże to mam jeszcze Ikazuchi
- Nie będziesz musiała jestem ci całkowicie wierny słońce
- Wiem - oznajmiłam - Ale to tak na wszelki wypadek - mruknęłam
- A tak serio dlaczego uważasz, że dziewczyna Itachiego jest dziwna ? - zapytał
- Widziałeś jak na mnie patrzyła ? - zapytałam a mężczyzna skinął głową - To wyglądało tak jakbyśmy się już kiedyś spotkały
- To możliwe, bo Kazuki pochodzi z Yuki
- To, nie to Madara - oznajmiłam - My musiałyśmy się spotkać dużo wcześniej i było to chyba zanim się poznaliśmy
- Dlaczego jesteś taka podejrzliwa w stosunku do niej ? - zapytał czarnowłosy świdrując mnie spojrzeniem
- Coś mi mówi, że przez nią będziemy mieli same problemy - powiedziałam zamyślona
Uchiha pociągnął mnie za rękę w kierunku naszego domu. Gdy tylko weszliśmy do środka udaliśmy się do kuchni.
- Co to za zapachy ? - zapytał Madara
- Przygotowaliśmy z Sasuke obiad - odpowiedziała Hinata
Rzeczywiście na stole stały przygotowane przez nich potrawy i nakrycia dla siedmiu osób. Spojrzałam pytająco na Sasuke
- Zaprosiliśmy uczniów twojego męża na obiad. Za chwilę powinni się zjawić - odpowiedział
Ktoś zapukał do drzwi więc poszłam je otworzyć.
- Ohayo Michiru-sama - zawołali uczniowie gdy tylko otworzyłam drzwi
- Ohayo Naoto, Amane, Taiko - odpowiedziałam - Wejdźcie do środka.
Razem udaliśmy się do kuchni gdzie pozostali siedzieli już przy stole.
- Sensei gdzie byłeś ? - zapytała Amane
- Miałem misję - odparł
Po zjedzonym posiłku Hinata i Sasuke posprzątali w kuchni a my przenieśliśmy się do salonu.
- Po co mnie szukaliście ? - zapytał Madara
- Chcieliśmy potrenować a ciebie nigdzie nie mogliśmy znaleźć sensei - odparł ciemnowłosy chłopiec
- Dlaczego wypytywaliście Karin ?
- Bo mi matka nie chce nic mówić a Karin-san jest dziewczyną Naruto-sana a on jest kimś ważnym dla Hokage i mogli coś słyszeć - oznajmiła Amane.
Żyłka na czole mężczyzny zaczęła niebezpiecznie pulsować a ja uśmiechnęłam się wiedząc co się za chwilę wydarzy.
- Czy wy rozum postradaliście ?! - krzyknął - To, że Karin jest dziewczyną Naruto nie znaczy, że wszystko o wszystkich wie !
- Jak to ? - zapytała białowłosa
- Tak to ! - krzyknął - Nigdy nie opowiadam nikomu co mam zamiar robić i na jakie misje idę. Tym bardziej Karin bym o tym nie mówił - dodał wzburzony.
- A Michiru-sama ? - zapytał Naoto - Nawet ona nie wie, że wyruszasz na misję sensei ?
- Tylko ona wie bo jest moją żoną i najbliższą mi osobą - odpowiedział wstając z fotela na którym jeszcze przed chwilą siedział. - Za wasze nieodpowiednie zachowanie przebiegniecie 300 okrążeń na około wioski a potem przejdziecie na rękach do gorących źródeł i z powrotem. Karin was przypilnuje - oznajmił uśmiechając się a dzieciakom zrzedły miny kiedy usłyszały co mają zrobić.
Po chwili ktoś zapukał w drzwi balkonowe salonu i Madara poszedł je otworzyć.
- Karin mam do ciebie prośbę - zaczął - Przypilnuj moich uczniów gdy będą wykonywać swoją karę - dodał i wytłumaczył na czym ta kara będzie polegać.
- Z miłą chęcią - odparła dziewczyna
Genini widząc minę czerwonowłosej wiedziały, że mają przerąbane.

czwartek, 12 marca 2015

10. Ważniejsze od słuchania prawdy jest mówienie prawdy

Z samego rana ruszyliśmy w dalszą drogę. Około dziesiątej wyczułam słabnącą chakrę blondyna.
- Wyczułam chakrę Naruto, pospieszmy się - powiedziałam.
Wszyscy przyspieszyliśmy i po trzech godzinach byliśmy na miejscu. Sakura rozwaliła ścianę uderzeniem pięści. W środku pomieszczenia znajdowali się Pein, Konan, Sasori i Deidara, pozostali członkowie organizacji pojawili się jako hologramy. Była to zwyczajna skalna jaskinia. Rytuał właśnie się skończył. Sasuke złapał Naruto i podbiegł do mnie. Nakazałam położyć go na ziemi. Włożyłam mu kapsułkę do ust i dałam wody żeby przełknął. Położyłam obie dłonie na jego klatce piersiowej i zaczęłam na zmianę leczyć go i wysyłać impulsy do serca. Po chwili jego serce zaczęło znów bić i oddech powrócił. Był nieprzytomny ale żył.
- Udało się - powiedziałam i podniosłam wzrok. Wszyscy na mnie patrzyli, nawet członkowie Akatsuki.
- I co chcesz teraz zrobić ? - zapytał rudowłosy świdrując mnie wzrokiem.
- To zależy od tego co zrobisz Ty, Pein - mruknęłam
- A gdybym tak wysłał moich ludzi do walki z Tobą - powiedział po chwili namysłu - Co byś wtedy zrobiła ? - zapytał
- Walczyłabym z nimi dając z siebie wszystko - rzuciłam wstając.
- Konan idź i przyprowadź tu Hidana i Kakuzu - nakazał rudy i niebieskowłosa zniknęła pośród papierków.
Po dziesięciu minutach pojawili się dwaj mężczyźni wezwani przez Peina. Jeden białowłosy z fiołkowymi oczyma, ubrany w niebieskie spodnie i płaszcz Akatsuki. Drugi czarnowłosy z zielonymi oczyma i maską na ustach, ubrany w czarne spodnie i koszulkę a na to ma założony płaszcz Akatsuki.
- Hidan, Kakuzu zajmijcie się nimi a my wracamy do siedziby - oznajmił rudy i po chwili pozostała czwórka zniknęła.
- Sakura zabierz Naruto do wioski - poleciłam
- Jasne już go zabieram - rzuciła. Stworzyła klona, obie wzięły Naruto i ruszyły do Konohy.
- Shikamaru, Kiba i Kakashi zajmijcie się Hidanem. Ja, Sasuke i Neji bierzemy Kakuzu.
- Jesteś tego pewna ? - zapytał Nara zdziwiony moją decyzją.
- Tak, mam pewien pomysł - odpowiedziałam i podeszłam do niego - Postaramy się zdobyć trochę krwi Kakuzu i Ci ją przekażę - szepnęłam mu na ucho.
- Ty chcesz żeby Hidan przeprowadził rytuał z jego krwią ? - zapytał cicho
- Dokładnie - potwierdziłam uśmiechając się.
Zespół Nary odciągnął Hidana na bok, Sasuke zaczął atakować Kakuzu a ja poprosiłam Nejiego żeby sprawdził jego układ chakry.
- Niemożliwe - mruknął po chwili
- O co chodzi ?
- On ma pięć źródeł chakry - oznajmił Hyuuga
- Ma pięć serc ? - zapytałam niedowierzając
- Zgadza się - potwierdził sam zainteresowany - Kiedy jedno z nich tracę zastępuję je innym.
Sasuke udało się go trafić przy pomocy Chidori i Kakuzu stracił jedno ze swoich serc. Brunet pojawił się obok mnie i podał mi próbkę jego krwi. Przeniosłam się i przekazałam ją Shikamaru po czym wróciłam na wcześniejsze miejsce. Kakuzu użył połączonych jutsu stylu wiatru i ognia i posłał je w moim kierunku ale jego atak mnie nie dosięgnął bo ochroniła mnie lodowa tarcza.
Złożyłam pieczęci
- Hyoton : Tsubame Fubuki
Ledwie jego jutsu zniknęły a już moja śnieżna burza dosięgła celu, dzięki czemu udało mi się powstrzymać jego kolejny atak. Złożyłam pieczęci
- Fuuton : Reppushou
Wypuściłam strumień powietrza, który pomknął z ogromną szybkością na stwora, który używał błyskawicy i przeciął go na wylot. Mężczyzna upadł na ziemię a walczący z nim Sasuke wraz z nim.
- Ale jak ? - zapytał zszokowany
- To sprawka Hidana - odpowiedział mu chłopak
- Ale kiedy zdobyliście moją krew ?
- Podczas mojego ataku Chidori
Zostały mu tylko dwa serca. Jeden stwór używający jutsu ognia i drugi używający wiatru. A gdyby tak użyć jutsu, które ostatnio ćwiczyliśmy z Naruto ? Tak to może wypalić. Stworzyłam dwa klony. W mojej dłoni został uformowany shuriken i klony zniknęły.
- Fuuton : Rasenshuriken
Rzuciłam nim w Kakuzu. Jutsu miało dość duże pole rażenia. Gdy zniknęło nasz przeciwnik leżał na ziemi martwy a ja straciłam przytomność.

Ocknęłam się w szpitalu. Na krześle przy moim łóżku siedział Madara i spał, jego głowa leżała przy moich nogach.
- Madara - powiedziałam cicho a chłopak otworzył oczy i po chwili usiadł prosto.
- Skarbie wreszcie się obudziłaś - powiedział
- Wreszcie ? - zapytałam zdziwiona - Jak długo byłam nieprzytomna ?
- Dziś mija tydzień - odpowiedział
- A co z misją ?
- Shikamaru zakopał żywcem Hidana a Ty i Sasuke załatwiliście Kakuzu. Naruto dochodzi do siebie piętro wyżej. Odzyskał już przytomność. Wszyscy żyją i są cali - odparł
- Rozumiem. Muszę Ci coś powiedzieć - powiedziałam po chwili patrząc mu w oczy.
- Co takiego ?
- Dowiedziałam się że Sugita Nakatomi nie był moim ojcem
- Więc kto nim jest ? - zapytał
- Powiem Ci, ale nikt komu nie ufamy na razie nie może o tym wiedzieć - powiedziałam cicho.
- Obiecuję, że nikomu o tym nie powiem
- Dobrze. Moim ojcem jest Nagato Uzumaki - powiedziałam cicho
- To ten sam, którego uczył Jirayia ?
- Tak - potwierdziłam - Jest jeszcze coś. Pein, którego znamy jako lidera Akatsuki to jedno z sześciu ciał nad którymi ma kontrolę mój ojciec.
- Czyli to Twój ojciec jest liderem ? - zapytał zdumiony
- Tak
- Podsumujmy, dwóch członków Akatsuki nie żyje, jeden odszedł od nich i wrócił do Konohy a Twój ojciec jest liderem
- Zgadza się
- Ile mają już demonów ? - zapytał
- Osiem. Brakuje im ośmioogoniastego - odpowiedziałam
- Mam tylko nadzieję, że nie planują stworzyć Juubiego z tych demonów.
- Tata wspominał coś o tym, że chce aby na świecie panował pokój, żeby nie było wojen.
- Ale jak chce to osiągnąć ? - zapytał
- Sama się nad tym zastanawiam.
Ktoś zapukał do drzwi i po chwili do sali wszedł Itachi.
- Możemy porozmawiać ? - zapytał patrząc na mnie
- Jasne
- Słyszałem, że udało wam się zlikwidować Kakuzu i Hidana - odparł siadając na krześle.
- Tak udało nam się - potwierdziłam.
- Gratuluję, oni byli naprawdę silnymi przeciwnikami - powiedział - Dziwi mnie tylko to, czemu Pein z wami nie walczył i wrócił do siedziby.
- Zawsze jak go spotykałam dziwnie się zachowywał. A to, że nie walczył to nawet lepiej dla nas.
- Naprawdę tak myślisz Michiru ? - zapytał ze zdziwieniem Itachi
- Nie dałabym rady przeciw rinneganowi przynajmniej na razie - przyznałam - Póki co muszę się wziąć za treningi, mam kilka jutsu do opanowania.
- A jakie masz natury chakry ? - zapytał zaciekawiony
- Suiton i Fuuton co w połączeniu daje moje kekkei genkai hyoton.
- Nieźle się dobraliście - stwierdził po chwili Itachi
- Co masz na myśli ? - zapytałam nie rozumiejąc co ma na myśli.
- Madara używa głównie Katonu i Dotonu a ty Suitonu i Fuutonu. Jak to kiedyś ktoś powiedział wiatr podtrzymuje i wzmacnia ogień.
- Muszę się z tym zgodzić - przyznał Madara
- Możemy porozmawiać w cztery oczy ?
- Oczywiście
- To ja już pójdę - oznajmił Madara - Przyjdę do Ciebie później.
Podszedł i mnie pocałował po czym wyszedł z sali zostawiając mnie sam na sam z Itachim.
- To o czym chciałeś porozmawiać ?
- Mam dziewczynę - oznajmił - Kocham ją
- A co z Sakurą ? - zapytałam zaskoczona.
- A co ma być ? - zapytał - Chciałem Cię prosić o radę jak dać jej do zrozumienia, że nie jestem nią zainteresowany.
- Jak długo masz dziewczynę ?
- Od czterech lat - odpowiedział
- Najlepiej będzie jak powiesz Sakurze prawdę. Nie rozumiem po co mówiłeś jej, że coś do niej czujesz kiedy kochasz kogoś innego ? - nie do wiary jak on mógł.
- Sam nie wiem, może dla zabawy - odparł uśmiechając się - Poza tym moja dziewczyna jest w drugim miesiącu ciąży. Za jakiś czas przeniesie się do Konohy bo nie jest stąd.
- Po prostu powiedz jej prawdę żeby nie robiła sobie nadziei na coś więcej - powiedziałam zmęczonym głosem - A teraz jakbyś mógł wyjść bo jestem zmęczona i chciałabym odpocząć.
- Już idę i dzięki za radę - powiedział i opuścił salę.
Nie sądziłam, że on taki jest. Miał dziewczynę a drugiej mówi, że coś do niej czuje. To jest po prostu obrzydliwe. Itachi jest chyba gorszy z charakteru od Madary, to na pewno. Na szczęście Jego brat jest zupełnie inny.

czwartek, 5 marca 2015

9. Prawda ma tylko jedną twarz, ale wiele masek

Minął miesiąc od ataku Peina na Konohę. Hokage wysłała ANBU żeby zlokalizowali miejsce pobytu Naruto. Przez ten czas nauczyłam się połowy jutsu znajdujących się w zwojach. Po wielu próbach udało mi się odpieczętować jeden ze zwojów z listami od ojca. Otworzyłam go i zaczęłam czytać

Witaj Michiru,

Właśnie udało Ci się odpieczętować pierwszy ze zwojów, gratuluję. Ale nie dowiesz się z niego kim jestem. mam dla Ciebie kilka informacji o których Twoja matka nie miała pojęcia.
Po Twoich narodzinach zapieczętowałem w Tobie pewnego demona. Nie wiem jak się nazywa ale z pewnością sam Ci powie jeśli go o to zapytasz. Przepraszam Cię za to, że to zrobiłem ale nie miałem wyboru.
Matka Ci pewne nie powiedziała o mnie. Byłem obecny przy Twoich narodzinach i odwiedzałem Cię raz na jakiś czas. Ale przestałem gdy miałaś trzy lata. Wtedy Twoja matka poślubiła tego mężczyznę Sugitę Nakatomi. Postanowili nadać Ci jego nazwisko. Wtedy wydawało mi się to dobrym rozwiązaniem bo gdyby świat shinobi dowiedziałby się o naszym pokrewieństwie groziłoby Ci niebezpieczeństwo.
Jeśli uda Ci się odpieczętować drugi ze zwojów poznasz moje imię i nazwisko.

                                                                                                                          Tata

Nie wiem co mam o tym myśleć ? Jak to zapieczętował we mnie demona ? Z tego co napisał w tym liście mogę wywnioskować, że teraz nie uważa za dobre rozwiązanie nadawanie mi nazwiska ojczyma. Tylko dlaczego ? To wszystko jest takie dziwne. Po co te wszystkie tajemnice ? Dlaczego przez tyle lat ukrywano przede mną tak istotne szczegóły mojego życia ? Dla mojego bezpieczeństwa, akurat.
Dostałam wezwanie do Hokage więc udałam się do jej gabinetu. W środku byli już Kakashi, Sasuke, Sakura, Neji, Shikamaru i Kiba. Stanęłam między Uchihą a Hyuugą.
- Dobrze, że już jesteś Michiru - zaczęła blondynka - Wyruszycie odnaleźć Naruto. Oddział ANBU, który wysłałam został zabity przez niejakiego Kakuzu i jego partnera Hidana. Podczas tej misji dowodzi Michiru. Ta decyzja może was dziwić ale postanowiłam tak dlatego, że tylko ona spośród was wszystkich nie jest z Naruto w zbyt bliskich stosunkach i będzie obiektywnie podejmować decyzje. Jest też dość dobrym medykiem co może być podczas tej misji przydatne.
- Gdzie mamy iść ? - zapytał znudzonym głosem Shikamaru, Tsunade nie zdążyła odpowiedzieć.
- Pójdziemy na granicę wiosek Trawy i Deszczu - zarządziłam a wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Dlaczego ? - zapytał zaskoczony Kakashi
- Bo czuję, że tam musimy iść. To wszystko Hokage-sama ? - zapytałam
- Tak możecie wyruszać - powiedziała.
Jako, że wszyscy byliśmy już gotowi od razu ruszyliśmy w drogę.Biegliśmy przez las, czułam zapach kwiatów poruszanych powiewem wiatru. Słońce świeciło mi prosto w twarz ale nie przejmowałam się tym zbytnio. Odkąd mieszkam w Wiosce Liścia tak rzadko mam okazję opuszczać mury wioski. Było już południe kiedy się zatrzymałam i zarządziłam krótką przerwę. Usiedliśmy pod drzewami, zjedliśmy coś i napiliśmy się wody.
- Jesteś pewna tego, że to właśnie tam musimy iść ? - zapytał siedzący obok chłopak
- Tak jestem tego pewna Sasuke - odpowiedziałam - Ruszamy dalej.
Wskoczyliśmy na drzewa i biegliśmy dalej. Podczas drogi Kiba próbował umówić się z Sakurą ale albo mu odmawiała albo obrywał. Nie wyczuwałam w pobliżu żadnej chakry poza naszymi. Kiedy zaczęło się ściemniać zarządziłam postój.
- Sasuke i Kakashi zajmiecie się rozpaleniem ogniska, Ja i Sakura przygotujemy posiłek, Shikamaru i Kiba rozłóżcie namioty a ty Neji sprawdź teren - wydałam polecenia i wszyscy zabraliśmy się do pracy. Gdy wszystko było gotowe usiedliśmy wokół ogniska i zjedliśmy pierwszy dzisiaj ciepły posiłek.
- Ja wezmę pierwszą wartę - oznajmiłam
- Obudź kogoś za trzy godziny - polecił Kakashi
- W porządku - odparłam i wszyscy rozeszli się do namiotów i poszli spać.
Siedziałam przy ognisku i parę razy próbowałam odpieczętować drugi ze zwojów ale nie udało mi się to. Skupiłam się i sprawdziłam teren, nie wyczułam żadnej chakry. Tej nocy niebo było bezchmurne więc mogłam zobaczyć gwiazdy. Spojrzałam na zegarek, który miałam w kieszeni i okazało się że minęły już trzy godziny. Obudziłam Sasuke, który zmienił mnie przy pełnieniu warty a sama weszłam do namiotu, który dzieliłam z Sakurą. Położyłam się do śpiwora i zasnęłam. Kiedy się obudziłam panowała cisza, czyli wszyscy jeszcze spali. Zwinęłam śpiwór i wyszłam z namiotu. Na warcie był Kakashi.
- Ohayo - przywitałam się
- Ohayo
- Jak minęła warta ?
- Spokojnie, żadnych niespodzianek - odparł wyraźnie zmęczony szarowłosy.
- To dobrze.
Zabrałam się za przygotowanie śniadania a Kakashi poszedł obudzić resztę. Po skończonym posiłku sprzątnęliśmy namioty i ruszyliśmy dalej. Przez całą drogę byłam skupiona żeby w razie czego wyczuć wrogą chakrę ale nic takiego się nie stało. Wieczorem znowu rozbiliśmy obóz. Tym razem pierwszą wartę wziął Kiba a pozostali poszli spać. Sakura już spała a ja ponownie próbowałam odpieczętować zwój ale bezskutecznie. To trudniejsze niż myślałam. Położyłam się i po chwili zasnęłam. Tej nocy nie pełniłam ani jednej warty i tym razem także obudziłam się pierwsza. Na warcie był Neji.
- Jak warta ? - zapytałam
- Nic się nie działo
- Rozumiem
Zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy w dalszą drogę. Koło południa spotkaliśmy dwóch członków Akatsuki, byli nimi Deidara i Kisame.
- Popatrz kogo my tu mamy ? - zapytał blondyn.
Hoshigaki zmierzył nas spojrzeniem. Patrząc na mnie uśmiechnął się i puścił mi oczko. Nie wiedziałam czego możemy się po nich spodziewać. Blondyn stworzył jakieś białe robaczki z gliny i rzucił nimi w moim kierunku, w tym samym czasie Kisame użył jednego ze swoich jutsu. Szybko złożyłam pieczęci i stworzyłam barierę, która osłoniła mnie przed wybuchem stworzonek chłopaka z Iwy i wodnym jutsu rybki. Kiedy woda opadła bariera zniknęła a członkowie Akatsuki wpatrywali się we mnie ze zdziwieniem.
- Sasuke zajmij się blondynem używa głównie Dotonu więc powinieneś sobie dać z nim radę. Kakashi pomożesz mu w razie kłopotów. Ja zajmę się nim - powiedziałam wskazując na niebieskowłosego. Mężczyzna złożył pieczęci
- Suiton : Suiryudan no Jutsu
W moim kierunku leciał wodny smok, złożyłam więc pieczęci
- Hyoton : Tsubame Fubuki
Stworzyłam śnieżną burzę, która zamroziła jutsu mojego przeciwnika. Kisame spojrzał na mnie po czym złożył kolejne pieczęci i w moim kierunku płynął rekin. Złożyłam pieczęci
- Hyoton : Haryu Moko
Z wody wyskoczył lodowy tygrys, który ruszył na szykującego się do ataku rekina. Kiedy zobaczyłam, że pojawiają się kolejne rekiny użyłam kolejnego jutsu
- Hyoton : Roga Nadare no Jutsu
Do tygrysa przyłączyła się wataha lodowych wilków. Wspólnymi siłami pokonały rekiny i zniknęły. Złożyłam pieczęci
- Suiton : Suishouha
Wodne tornado ruszyło na Kisame. Ponownie złożyłam pieczęci
- Fuuton : Kumo Kaze no Jutsu
Chmury zaczęły się zmieniać i powstało tornado w którego centrum znajdował się Kisame. Spojrzałam na walkę Sasuke i Kakashiego z Deidarą. Stracili dużo chakry a blondyn śmiał się twierdząc, że wygrał. Przeniosłam się i pojawiłam za jego plecami. Złożyłam pieczęci
- Hyoro no Jutsu
Zamknęłam niebieskookiego w lodowym więzieniu po czym upadłam.
Znajdowałam się w jakimś pomieszczeniu, za kratami siedział czarnowłosy mężczyzna o czarnych oczach, który był ubrany na czerwono. Gdy mnie dostrzegł podniósł się i podszedł bliżej.
- Witaj Michiru - powiedział
- Witaj, kim ty jesteś ? - zapytałam
- Nazywam się Jirou i jestem demonem. Zapieczętował mnie w Tobie twój ojciec bo go do tego zmusiłem - odpowiedział
- Jak to zmusiłeś ?
- Próbowałem zabić Ciebie i Twoją matkę. Przeszkodził mi i zapieczętował mnie w Tobie - wyjaśnił. -Zauważyłaś, że gdy traciłaś panowanie nad sobą przedmioty i ludzie wokół Ciebie zaczynały pokrywać się lodem ? - zapytał
- Zauważyłam - powiedziałam cicho.
- To moja sprawka - powiedział - Jestem demonem, który panuje nad lodem. To dzięki mnie nie jest Ci zimno w niskich temperaturach i lód broni Cię w ekstremalnych sytuacjach. Jeśli będziesz chciała użyczę Ci chakry, której mam dość duże pokłady. Służę też radą i pomocą - dodał.
Po chwili obudziłam się a nade mną pochylał się Sasuke. Zdecydowałam, że rozbijemy obóz i odpoczniemy po walce. Uchiha rozłożył mój namiot i pomógł mi wejść do środka. Siedziałam na śpiworze i ponownie próbowałam odpieczętować zwój i wreszcie mi się udało.

Wpatrywałam się zdziwiona w odpieczętowany zwój. Nigdy bym nie pomyślała, że do odpieczętowania tego zwoju będzie potrzebna odrobina mojej krwi i połączona chakra moja i Jirou. Rozwinęłam zwój i zaczęłam go czytać

Michiru,

Udało Ci się odpieczętować ten zwój, gratuluję. Zanim jednak wyjawię Ci moją tożsamość chciałbym abyś wiedziała o kilku faktach.
Pochodzę z Ame, tam się urodziłem i wychowywałem. Nie mam rodzeństwa a moi rodzice zostali zabici przez shinobich z Konohy podczas ostatniej wojny. Jesteś moim jedynym dzieckiem. Nawet nie wiesz jak bardzo jesteś do mnie podobna.
Mam nadzieję, że uda nam się kiedyś spotkać. Mogę Ci jeszcze napisać, że coś mnie łączy z Akatsuki, ale co musisz odkryć sama.
Chciałbym Cię prosić abyś nie wyjawiała osobom, którym nie możesz ufać tego, że jestem Twoim ojcem. Im mniej osób o tym wie tym lepiej. Nazywam się Nagato Uzumaki.
Właśnie dlatego, że oboje pochodzimy z tego klanu dałem Ci zwoje z technikami pieczętującymi, gdyż były one jego specjalnością. Dzięki temu, że jesteś Uzumaki masz takie duże pokłady chakry. To daje Ci większą możliwość zostania świetnym medykiem czy sensorem.
Gdyby udało nam się kiedyś spotkać, porozmawiamy a teraz muszę się żegnać.

                                                                                                                Nagato Uzumaki

Po przeczytaniu zwoju ponownie go zapieczętowałam i ukryłam. Jestem członkiem klanu Uzumaki, niewiarygodne. Jak do tego wszystkiego doszło ? Jak doszło do tego, że nic nie wiem o sobie i moim pochodzeniu ? Nie znam swojego ojca i jak się okazuje w ogóle nie znałam własnej matki. Yagura gdybyś znał prawdę co byś zrobił ? Muszę o tym porozmawiać z Madarą. Mojego ojca coś łączy z Akatsuki a Pein wspominał, że go zna. Chyba wiem jak doprowadzić do naszego spotkania tato. Zastanawia mnie tylko jedno, kiedy odkrywanie tych tajemnic wreszcie się skończy ?
Położyłam się i zasnęłam, ta walka była trochę męcząca. Następnego dnia po śniadaniu ruszyliśmy w dalszą drogę. Skupiłam się i wyczułam chakrę Peina w pobliżu. Rano zanim wszyscy wstali rozmawiałam z Sasuke i w razie czego miał mnie zastąpić jako dowódcę misji, teraz właśnie nadszedł ten moment.
- Muszę coś sprawdzić, Sasuke zastąpisz mnie do mojego powrotu, idźcie dalej - powiedziałam i zatrzymałam się.
Po chwili gdy shinobi z Konohy zniknęli z mojego pola widzenia skierowałam się w kierunku gdzie wcześniej wyczułam chakrę rudowłosego. Po dwóch godzinach szybkiego biegu dotarłam na miejsce. Mężczyzna siedział pod drzewem i patrzył na mnie. Skupiłam się i wyczułam tę chakrę. Czyli miałam rację.
- Gdzie Naruto ? - zapytałam
- Zaraz zaczynamy rytuał pieczętowania Kyuubiego - odpowiedział - Co tutaj robisz ?
- Sprawdzam pewną teorię, Pein - mruknęłam
- Co to za teoria ? - zapytał zaciekawiony.
Podeszłam do niego tak blisko, że prawie stykaliśmy się stopami.
- Ładnie to tak bawić się ze mną w kotka i myszkę ? - zapytałam z rozbawieniem a rudowłosy uniósł brwi.
- Co masz na myśli ? - zapytał zdziwiony
- Nie uważasz, że za dużo tych tajemnic, tato ?
Złożyłam pieczęci i przeniosłam się tam gdzie wyczuwałam chakrę i po chwili stałam przed czerwonowłosym mężczyzną z rinneganem. Obok niego była niebieskowłosa kobieta.
- Witaj tatku - rzuciłam żeby zwrócić jego uwagę - Dobrze się bawiłeś ? - zapytałam
- Tatku ? - zapytała zaskoczona kobieta
- Konan pozwól, że Ci przedstawię moją córkę Michiru.
- Miło mi poznać - rzuciłam a kobieta uśmiechnęła się - Skoro już się poznaliśmy to może wyjaśnisz mi dlaczego Pein ma tą samą chakrę co Ty ?
Mężczyzna westchnął.
- Pein jest jednym z sześciu ciał, którymi kieruję. To dlatego ma moją chakrę.
- Ale mam popapraną rodzinkę - westchnęłam - Matka o której nic nie wiem, ojciec którego nie znam, brat który lubił robić mi na złość a do tego mąż, którego nie znosiłam a pokochałam - powiedziałam i usiadłam na ziemi.
- Masz męża ?! - zapytał zszokowany
- Tak - powiedziałam cicho.
- Kto to ?
- Nie mogę Ci tego powiedzieć ale mogę dać Ci wskazówkę - powiedziałam i spod koszulki wyciągnęłam łańcuszek, którego nigdy nie zdejmowałam.
- To znak klanu Uchiha - powiedział ojciec zaskoczony - Czyli twój mąż nazywa się Uchiha i teraz jesteś członkiem tego klanu ? - zapytał
- Poprawne wnioski - rzuciłam uśmiechając się.
- Więc mieszkasz teraz w Konoha ?
- Tak
- A co z Twoim bratem? - zapytał. Dziwne, że się tym interesuje.
- Mój brat był Mizukage i został zamordowany kilka miesięcy temu. Ale kiedy żył dawał mi takie misje byle mnie tylko wkurzyć.
- Jak to się stało, że jesteś żoną Uchihy ?
- Nasze małżeństwo zostało zaaranżowane przynajmniej z mojej strony bo on wiedział na co się decyduje. Brat oznajmił mi, że dla dobra Kiri i Konohy musi dojść do naszego ślubu, którego udzielił nam przywódca Yuki. - odpowiedziałam.
- Rozumiem. Możesz tu podejść ?
Wstałam i podeszłam do niego. Wyciągnął do mnie rękę i położył mi dłoń na głowie, patrzyliśmy sobie w oczy. Po chwili przed oczami przeleciały mi wszystkie moje wspomnienia, w kilku z nich był obecny ojciec.
- Co ty ? - zapytałam kiedy przestał
- Widziałem wszystkie Twoje wspomnienia więc trochę już Cię znam - mówiąc to uśmiechnął się.
- Skoro tak - zaczęłam - Pokaż mi wszystkie Twoje wspomnienia - zażądałam
- Nie ma mowy
- Grzebałeś w moich wspomnieniach a teraz Ty pokazuj mi swoje ! - krzyknęłam
- Dobra niech Ci będzie - westchnął.
Położył mi dłoń na głowie i zobaczyłam jakieś obrazy.
- Pokaż mi prawdziwe wspomnienia - powiedziałam po chwili gdy zrozumiałam co robi.
- Jak chcesz - rzucił i teraz zobaczyłam to co on przeżył. To było okropne. Kiedy skończył mi je pokazywać odsunęłam się od niego.
- Nie jesteś sam tato - szepnęłam. - Miło było Cię poznać Konan - powiedziałam patrząc na kobietę - I wreszcie Cię zobaczyć tatku - dodałam uśmiechając się do niego - Muszę już iść mam misję do wykonania, spotkamy się niebawem ale nie w tym gronie.
Wyszłam na zewnątrz i ruszyłam biegiem w kierunku gdzie wyczuwałam chakrę Sasuke. W nocy dotarłam do ich obozowiska, na warcie był Uchiha.
- Jesteś wreszcie - powiedział - Dowiedziałaś się czegoś ?
- Tylko tego, że Naruto jeszcze żyje - odparłam
- Czyli trwa pieczętowanie - powiedział a ja kiwnęłam głową.
- Znam sposób aby przeżył po ekstrakcji ale najpierw musimy go znaleźć - mruknęłam.

czwartek, 26 lutego 2015

8. Pisze się swobodniej niż mówi

Szłam ulicą gdy nagle usłyszałam huk. Spojrzałam w górę i zauważyłam tumany dymu jak po wybuchu. Ruszyłam w tamtym kierunku a to co ujrzałam mocno mnie zdziwiło. Na dachu budynku administracyjnego jak gdyby nic stał brany przez wszystkich za lidera Akatsuki, Pein. Wyglądało na to, że rozmawiał z Hokage. Przeniosłam się na dach budynku i pojawiłam się między rozmawiającymi. Rudowłosy zmierzył mnie spojrzeniem a Tsunade ciągle patrzyła na niego.
- Nie wtrącaj się - powiedziała po chwili blondynka. Nawet na nią nie spojrzałam.
- Myślisz, że Ci się uda ? - zapytałam mężczyznę
- Mnie się zawsze udaje Michiru Nakatomi
- Skąd mnie znasz ?
- Powiedzmy, że znam twojego ojca
- Znałeś Sugitę ?
- Nie jego ale twojego prawdziwego ojca - odparł
- O czym Ty mówisz ? - zapytałam nic nie rozumiejąc.
- Czyli nic Ci nie powiedzieli
- Ale o czym ? - zapytałam zniecierpliwiona
- Sugita nie był Twoim prawdziwym ojcem. Twoja matka wyszła za niego gdy miałaś trzy lata. Pewnie mi nie wierzysz ale przeszukaj swój rodzinny dom to dowiesz się prawdy Michiru
- Ale ...
- Nie zauważyłaś, że Nakatomi dziwnie się zachowywał w Twoim towarzystwie, traktował Cię inaczej niż brata albo zwyczajnie Cię unikał ? - zapytał
Te słowa przypomniały mi moje dzieciństwo. Sugita rzeczywiście unikał mnie jak tylko mógł, dużo czasu spędzał z Yagurą. Kiedy już spędzaliśmy czas razem zachowywał do mnie rezerwę i ogólnie dziwnie się zachowywał w moim towarzystwie.
- Może zauważyłam - mruknęłam
- Przeszukaj swój dom - powiedział po czym zaczął składać pieczęci. Podszedł i złapał mnie za ramię. Wylądowaliśmy w moim rodzinnym domu. Pein spojrzał na mnie po czym zniknął. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i okazało się że jestem w salonie. Nic się tu nie zmieniło od czasu gdy byłam tu ostatnim razem. Ściany są pomalowane na niebiesko. Na środku pomieszczenia stoi beżowa sofa a po jej obu bokach fotele. Przed sofą stoi mały stolik. Wszystkie okna są pozamykane i pozasłaniane ciemnymi zasłonami. Dom wygląda na opustoszały. Poszłam do sypialni rodziców i dokładnie ją przeszukałam, jedyne co znalazłam to dwa zapieczętowane zwoje. Schowałam je do kabury i poszłam przeszukać strych. Była tam zapieczętowana skrzynia, dwie godziny zajęło mi odpieczętowanie jej. W środku znajdowało się wiele zwojów, wszystkie były zapieczętowane. Włożyłam je do plecaka razem z kilkoma książkami i listami. Zapieczętowałam plecak w zwoju i poszłam szukać dalej, nic więcej nie znalazłam, więc przeniosłam się do Konohy. Duży obszar wioski był zniszczony, wiele martwych shinobi leżało na ziemi. Pobiegłam w kierunku budynku administracyjnego. Gdy byłam już przy nim skupiłam się i udało mi się odnaleźć chakrę Hokage i Lidera. Przeniosłam się w odpowiednie miejsce. Tsunade była nieprzytomna, obok niej klęczały Sakura i Ino próbując ją leczyć i Hinata opatrująca jej rany. Naprzeciw mężczyzny stał Naruto. Szkoda, że Madary, Sasuke i Itachiego nie ma teraz w wiosce. Tydzień temu dostali misję i jeszcze nie wrócili. Rudowłosy dostrzegł mnie i dziwnie się uśmiechnął, Naruto też na mnie spojrzał i w tym momencie mężczyzna uderzył go w tył głowy i chłopak stracił przytomność. Przerzucił go sobie przez ramię i zniknął, cholera. Podeszłam do nieprzytomnej Hokage. Położyłam dłoń na jej klatce piersiowej, idealnie pod moją ręką bardzo powoli biło serce kobiety. Skupiłam chakrę w dłoni i wysłałam kilka impulsów do jej serca, które po chwili zaczęło szybciej bić. Kobieta otworzyła oczy, zabrałam dłoń a ona usiadła. Sakura i Ino patrzyły na mnie jak cielę w malowane wrota. Tsunade zapytała
- Jak ?
- Impulsy
- No tak. Bardzo stara medyczna technika.
- Lider zabrał Naruto
- Rozumiem. A gdzie Cię wysłał ? - zapytała
- Do mojego rodzinnego domu. Znalazłam tam kilka zwojów, listów i książek. Większość z nich jest zapieczętowana ale nie potrafię ich odpieczętować.
- To może zacznij od listów i książek - zaproponowała kobieta - Potem wymyślimy sposób na odbicie Naruto - dodała
- Hai - rzuciłam w odpowiedzi

Minęły dwa dni. Wszyscy ranni trafili do szpitala. Robotnicy zabrali się za naprawę zniszczeń. Siedziałam w salonie na podłodze a przede mną leżały koperty w których były listy. Otworzyłam pierwszą z nich i zaczęłam czytać

Droga Michiru,

 Jeśli czytasz ten list oznacza to, że już nie żyję i nie ma mnie przy Tobie. Nie miałam odwagi żeby powiedzieć Ci o kilku sprawach. Byłaś jeszcze taka mała i nie byłam pewna czy byś zrozumiała.      Postanowiłam napisać Ci o tym w liście. Wiesz, że pochodzę z klanu Yuki, ale nic więcej Ci o sobie nie powiedziałam.
 Jestem jednym z najlepszych medyków w naszej wiosce, nauczyłam Cię nawet kilku technik kiedy byłaś jeszcze małą dziewczynką. Sugita, on nie jest Twoim ojcem. Pomagał mi tylko wychowywać Ciebie i Yagurę.
 Pewnie masz mi za złe, że Ci o tym nie powiedziałam, ale musiałam to ukrywać. Nikt poza mną nie wiedział kto jest Twoim prawdziwym ojcem. Gdyby ktoś dowiedział się kto nim jest byłabyś w dużym niebezpieczeństwie. Prawda o nim jest w jednym z zapieczętowanych zwojów z mojej sypialni, które pewnie znalazłaś. Wszystko to jest po to, aby te informacje nie dostały się w niepowołane ręce.
 To Twój ojciec zapieczętował te wszystkie zwoje i niestety nie wiem jak je odpieczętować. Po tym jak mi je wręczył powiedział : " Moja córka powinna dojść do tego jak sprawić żeby mogła je odczytać ".
 Muszę już kończyć ten list bo ktoś jest na dole i słyszę jakieś hałasy z salonu.

                                                                                                                 Yui Yuki

Zapieczętowałam list aby nikt go nie przeczytał i sięgnęłam po kolejną kopertę. Otworzyłam ją i wyciągnęłam list

Michiru,

Dowiedziałam się od Twojego ojca, że w tych zwojach od niego są techniki, których mogłabyś się uczyć. Te dwa z mojej sypialni to listy od niego.

                                                                                                                  Yui Yuki

Ten list także zapieczętowałam i sięgnęłam po ostatnią kopertę. Otworzyłam list i zaczęłam czytać

Michiru,

Nigdy Ci o tym nie mówiłem ale kilka dni przed śmiercią mamy i Sugity rozmawiałem z mamą i dowiedziałem się że Sugita nie jest Twoim prawdziwym ojcem. Bardzo mnie to zdziwiło więc poszperałem w papierach i rzeczywiście on nim nie jest. Wzięli ślub gdy miałaś trzy lata. Zawsze dziwnie się zachowywałaś i dopiero wtedy to zrozumiałem. On traktował Cię gorzej niż mnie czy naszą matkę. Dla niego byłaś jak przedmiot.
Bardzo Cię to przepraszam mała za to, że musiałaś to przechodzić. Mam nadzieję, że kiedyś dowiesz się kto jest twoim tatą.

                                                                                                                   Yagura

Zapieczętowałam list.
Przez kolejne kilka godzin czytałam te wszystkie książki, które zabrałam z domu. Gdy je wreszcie przeczytałam zabrałam się za zwoje. Udało mi się odpieczętować wszystkie poza dwoma. Postanowiłam, że najpierw zobaczę co to za techniki a tamtymi dwoma zwojami zajmę się później. W zwojach było wiele technik pieczętujących, kilka stylu wiatru i wody.

Następnego dnia rano z misji wrócili Madara, Sasuke i Itachi.
- Cześć słońce - usłyszałam gdy drzwi się tylko otworzyły
- Cześć Madara - odpowiedziałam - Jak misja ?
- Powiodła się - odparł siadając przy stole i patrząc jak krzątam się w kuchni.
Ściany naszej kuchni pomalowane są na biało. Na środku stoi stół a przy nim sześć krzeseł. Jedno z okien jest otwarte, podobnie drzwi prowadzące do ogrodu.
- A gdzie nasza parka ? - zapytałam rozbawiona
- Jaka parka ? - zapytali Sasuke i Hinata wchodząc do kuchni.
- Wasza parka - odparł rozbawiony Madara na co Hinata spłonęła rumieńcem a Sasuke zmarszczył brwi.
- Siadajcie zaraz podam obiad.
Po chwili na stole pojawiły się dwa talerze pełne naleśników. Chłopakom ślinka ciekła na ten widok. Od razu zabrali się do jedzenia.
- Ale pyszne - chwalili.
Po skończonym posiłku panowie zaproponowali, że pozmywają i posprzątają ze stołu. Usiadłyśmy więc z Hinatą w salonie i pogrążyłyśmy się w rozmowie.

czwartek, 19 lutego 2015

7. Większość ograniczeń tworzymy sobie sami

Kilka godzin temu wróciliśmy do wioski. Madara trafił do szpitala. Po rozmowie z Sasuke zgodziłam się, żeby nadal z nami mieszkał. Wszyscy rozeszli się do domów by odpocząć. Ja musiałam udać się do Hokage, żeby złożyć raport z misji. Zapukałam do drzwi i po usłyszeniu standardowego wejść weszłam do środka. Blondwłosa kobieta stała tyłem do mnie i patrzyła na to co się działo za oknem.
- Hokage-sama melduję ukończenie misji - powiedziałam a kobieta odwróciła się do mnie.
- Rozumiem - odparła a ja podeszłam i położyłam na biurku zwój.
- To raport - wyjaśniłam widząc pytające spojrzenie kobiety.
- Dobrze możesz odejść - powiedziała i opuściłam gabinet. Udałam się do szpitala.
Gdy weszłam do sali Madary w środku byli też Sasuke i Itachi.
- Już się za mną stęskniłaś skarbie ? - zapytał chłopak siedzący na łóżku
- Chciałbyś - mruknęłam - Byłam u Hokage z raportem i przyszłam sprawdzić co z Tobą - dodałam i usiadłam na łóżku - O czym tak debatujecie ? - zapytałam
- O wielu rzeczach - mruknął Sasuke
- Miałaś rację przepraszam, że Ci nie wierzyłem - odparł Madara
- O czym Ty mówisz ? - zapytałam
- Spotkałem Obito - powiedział - Rzeczywiście żyje - dodał
- Jak to spotkałeś ? - zapytałam
- Tak wyszło. Spotkaliśmy się na ostatniej misji. Akatsuki nie wiedzą o tym, że jesteśmy małżeństwem - powiedział w zamyśleniu.
- Kisame nie jest typem plotkarza - powiedziałam
- Znaliście się ? - zapytał ze zdziwieniem Itachi
- Tak, nawet się przyjaźniliśmy - odparłam - A według mnie to dobrze, że nic o mnie nie wiedzą. Będziemy mieli asa w rękawie gdy doprowadzą kiedyś do wojny.
- Myślisz, że do tego dojdzie ? - zapytał Sasuke
- Kiedyś na pewno - odparłam - Ale poza tym nie wiemy jaki jest ich plan.

Po upłynięciu tygodnia Madara został wypisany ze szpitala. Sasuke pomógł mu przyjść do domu. Ja w tym czasie zajęłam się przygotowaniem obiadu. Postanowiłam zrobić onigiri i inarizushi. Gdy dotarli do domu jedzenie było gotowe i podane na stole. Panowie byli zadowoleni bo przygotowałam ich ulubione potrawy. Po skończonym posiłku Sasuke pozmywał naczynia.

*

Leżałam w łóżku i zastanawiałam się nad tym co się ostatnio wydarzyło. Po powrocie Sasuke do wioski zaprzyjaźniliśmy się. Dzięki niemu zmieniłam się jestem pewniejsza siebie i bardziej w siebie wierzę. Nie przejmuję się też tym, że to Hanabi zostanie głową mojego klanu. Ojciec traktuje mnie jak powietrze, siostra rzadko się do mnie odzywa a Neji mnie unika. Muszę przestać o tym myśleć.
Wstałam, ubrałam się i udałam się do kuchni aby zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie herbaty a potem przygotowałam jajecznicę. Szybko zjadłam śniadanie, posprzątałam po sobie i postanowiłam pójść do parku. Na miejscu usiadłam na ławce. Tak pogrążyłam się w rozmyślaniach, że nie zauważyłam kiedy obok mnie usiadł Sasuke i przyglądał mi się.
- Cześć - przywitałam się
- Cześć
- Tak się zastanawiam gdzie się podziewasz od tygodnia - powiedziałam patrząc na chmury.
- Odwiedzałem kuzyna w szpitalu i pomagałem Michiru - odpowiedział - Mogłaś przyjść do nas - dodał a kiedy zobaczył moje czerwone policzki uśmiechnął się.
- Dlaczego to robisz ? - zapytałam
- Ale co ?
- Ciągle mi pomagasz, ratujesz a ostatnio razem trenujemy - powiedziałam - Przecież nasze klany się nienawidzą - dodałam
- Robię to wszystko bo mi na Tobie zależy Hinata. I nic mnie nie obchodzi fakt, że pochodzisz z klanu Hyuuga - odparł - Ty też nie powinnaś się tym przejmować.
Czy on właśnie powiedział, że mu na mnie zależy? Ale co to właściwie oznacza? Nic już z tego nie rozumiem. Coraz częściej łapię się na tym, że o nim myślę. Jak długo się nie widujemy tęsknię za nim. Sama już nie wiem co mnie z nim łączy.
- O tu jesteś - usłyszałam - Ojciec chce z Tobą porozmawiać - dodała Hanabi i zniknęła w kłębie dymu.
Odwróciłam się ale Sasuke już nie było. Musiał pójść kiedy byłam zamyślona. Udałam się więc do domu. Jestem ciekawa co takiego chce powiedzieć mi ojciec. Po wejściu do domu poszłam do salonu i usiadłam na fotelu naprzeciw ojca. Salon jest dość duży, jego ściany pomalowane są na zielony kolor. Znajduje się tu kominek, naprzeciw niego stoi beżowa skórzana sofa a przed nim niewielki drewniany stolik. Po drugiej stronie stolika stały dwa fotele w tym samym kolorze co sofa. Na ścianach wiszą obrazy z podobiznami dowódców klanu Hyuuga. Jedną ze ścian w całości zajmuje drzewo genealogiczne mojej rodziny. W pomieszczeniu znajduje się tylko jedno małe okno, więc gdyby nie oświetlenie byłoby tu całkiem ciemno. Ojciec siedział na sofie naprzeciw mnie. Jest dość wysokim mężczyzną w średnim wieku, ma brązowe włosy i tak jak wszyscy w naszym klanie białe oczy bez źrenic.
- Witaj ojcze chciałeś ze mną rozmawiać - powiedziałam cicho.
- Tak - potwierdził i odłożył czytaną dotychczas gazetę na stolik - Chciałem Cię poinformować, że wybrałem Ci narzeczonego.
- Co takiego ? - wydukałam zszokowana
- Zostanie nim Saburo Sataka, młodszy z synów władcy Kraju Ziemi - odparł
- To żart ? - zapytałam mając nadzieję, że ojciec to potwierdzi ale ojciec zaprzeczył - Nie zgadzam się rozumiesz ?! - krzyknęłam wstając.
- Nie masz nic do powiedzenia Hinata - mruknął spokojnym głosem ojciec biorąc do ręki gazetę.
- Mam już chłopaka i kocham go - powiedziałam stanowczo a ojciec spojrzał na mnie zdumiony.
- Kto nim jest ? - zapytał ciekaw mojej odpowiedzi.
Myślałam, że o to nie zapyta. I co ja mam mu do cholery powiedzieć? Chyba nie mam wyboru. Mam nadzieję, że nie będzie miał mi tego za złe.
- Sasuke Uchiha - odparłam patrząc mu w oczy wyzywająco.
- Nasze klany są skłócone więc nie możesz się z nim spotykać! - krzyknął ojciec
- Nic mnie to nie obchodzi! - też krzyknęłam - Ja nie jestem z nimi skłócona, tylko Ty. Nie mam zamiaru robić tego co chcesz - dodałam już spokojniej i poszłam do swojego pokoju.
Ściany mojego pokoju są pomalowane na niebieski kolor, na jednej ze ścian jest duże balkonowe okno teraz zasłonięte beżową zasłoną. Na środku pokoju stoi duże łóżko przykryte granatową narzutą a nad nim biało-niebieski baldachim. Po obu stronach łóżka są szafki nocne, naprzeciw łóżka stoi biurko a na nim leży kilka zwojów.Wszystkie meble w moim pokoju są białe. Z jednej strony biurka są białe drzwi prowadzące do łazienki a z drugiej granatowe prowadzące do garderoby, która zapełniona była "stosownymi" dla mnie strojami. Na drewnianej podłodze leży biały puchaty dywan.
Weszłam do garderoby aby spakować trochę ubrań. Jest to średniej wielkości pokój ze ścianami pomalowanymi na bordowy kolor. Wszystkie ściany zajęte są przez różnej wielkości białe szafy. W każdej z nich po kolei znajdują się sukienki, spodnie, koszulki, bluzy, kurtki, buty, biżuteria i inne dodatki. Gdy już spakowałam to co chciałam zabrać poszłam do łazienki.
Pomieszczenie jest dość jasne, wyłożone białymi i niebieskimi kafelkami. Na środku stoi duża wanna z hydromasażem jest jeszcze prysznic z którego korzystałam dość rzadko. Obok umywalki stała szafa w której były ręczniki i kosmetyki. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i zapieczętowałam je w zwoju.
Kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół. Ojciec, Neji i Hanabi patrzyli na mnie zdziwieni.
- Gdzie się wybierasz ? - zapytał ojciec podnosząc głos.
- Wyprowadzam się stąd - rzuciłam entuzjastycznie po czym założyłam buty - Możecie być pewni, że już mnie nie zobaczycie w tym domu - dodałam stanowczo i wyszłam z budynku. Byli tak zszokowani, że nie odezwali się nawet słowem i dobrze.
 Gdy wyszłam już przez bramę posiadłości klanu odwróciłam się żeby jeszcze raz na nią spojrzeć. Mój dom jest duży, jego ściany są białe a z przodu jest drewniana weranda.
Stałam przed domem Michiru i Madary. Jest otoczony pięknym ogrodem, w którym są krzewy róż, drzewa wiśni i inne rośliny o które dba moja przyjaciółka. Ściany budynku są brązowe, nad drzwiami był herb klanu Uchiha. Weszłam na werandę i zapukałam do drzwi, które otworzył mi właśnie Madara.
- Możemy porozmawiać ? - zapytałam
- Jasne - odparł i otworzył szerzej drzwi. Było po nim widać, że jest zaskoczony moją wizytą a tym bardziej, że to z nim chcę rozmawiać. - Sasuke i Michiru są na zakupach - dodał prowadząc mnie do salonu. Jego ściany są pomalowane na niebiesko. Na środku stoi czarna skórzana sofa a obok niej fotele. Przed sofą stoi szklany stolik a na nim wazon z kwiatami, które wcześniej musiały rosnąć w ogrodzie. Na lewo od wejścia jest kominek, w którym wesoło trzaskały płomienie. Balkonowe drzwi prowadzące do wewnętrznego ogrodu i na polanę treningową są otwarte a firany powiewają na delikatnym wietrze. Na prawo od wejścia stoi czarna komoda a na niej ramki ze zdjęciami przedstawiające Michiru i Madarę oraz ich rodziców i rodzeństwo. Na podłodze leżał brązowy puchaty dywan. Mężczyzna gestem wskazał żebym usiadła na sofie, podał mi szklankę z lemoniadą prawdopodobnie przygotowaną przez Michiru i usiadł obok. Opowiedziałam chłopakowi co właśnie wydarzyło się w moim domu. Było to dla mnie trudne ale chciałam się komuś wygadać.
- Naprawdę powiedziałaś mu, że Sasuke to twój chłopak ? - zapytał rozbawiony.
- Myślałam, że jak mu to powiem, to zmieni zdanie ale wtedy wyskoczył z tym, że nasze klany są skłócone. - powiedziałam zrezygnowana.
- I powiedziałaś, że Ty nie jesteś z nami skłócona tylko twój ojciec ? - zapytał a ja przytaknęłam - Jestem pod wrażeniem, że byłaś w stanie to zrobić dla Sasuke i Michiru - dodał uśmiechając się - Możesz tutaj zamieszkać jeśli chcesz - zaproponował.
- Naprawdę ? - zapytałam niedowierzając
- Naprawdę - odparł nadal się uśmiechając.
Przytuliłam chłopaka w ramach podziękowania gdy nagle usłyszałam chrząknięcie.
- Wiesz gdybym Cię nie znała Hinata to pomyślałabym, że chcesz mi odbić męża - powiedziała Michiru z rozbawieniem
- To nie tak - wydukałam czerwieniąc się - To z wdzięczności
- To jak ? - zapytał Madara
- Skorzystam z zaproszenia - odparłam z uśmiechem.
- No to świetnie.
Sasuke, który stał obok czerwonowłosej pociągnął mnie za ramię do swojego pokoju i tam mnie puścił. Ściany są czarno-czerwone. Na środku stoi duże dwuosobowe łóżko przykryte czerwoną narzutą. Drzwi balkonowe są otwarte a białe zasłony są przewiązane sznurkiem. W rogu pokoju stoi duża biała szafa a obok niej biurko w tym samym kolorze. Obok łóżka znajduje się regał a na nim mnóstwo książek o różnej tematyce. Usiadłam na łóżku patrząc na niego.
- Co się tutaj dzieje ? - zapytał
- Pokłóciłam się z ojcem - zaczęłam a potem opowiedziałam mu to co wcześniej Madarze. Chłopak miał szeroko otarte usta i oczy jak spodki.
- Czy to co powiedziałaś ojcu to prawda ? - zapytał z poważną miną
- Ale o co konkretnie Ci chodzi ? - zapytałam nie będąc pewna o co dokładnie pyta.
- O to, że masz chłopaka i - nie dokończył bo mu przerwałam
- Tak to prawda - odparłam - Kocham Cię Sasuke - powiedziałam a on uśmiechnął się po czym mnie pocałował.
- Kocham Cię Hinata - powiedział cicho.

Po rozmowie z Sasuke poszliśmy do salonu. od razu gdy tam weszłam porwała mnie Michiru. Zaprowadziła mnie do pokoju w którym mam zamieszkać, znajdował się naprzeciw pokoju Sasuke.
Jego ściany są pomalowane na wrzosowy kolor. Na jednej ze ścian znajdują się drzwi balkonowe zasłonięte niebieskimi zasłonami. Na środku stoi duże łóżko przykryte fioletową narzutą. Obok drzwi wejściowych stoi szafa do której wypakowałam swoje ubrania a obok drzwi balkonowych biurko i regał na które ułożyłam resztę swoich rzeczy. Na podłodze leżał biały dywan. No to Michiru się postarała, bo jestem pewna, że ten pokój to jej dzieło. Trafiła w mój gust.
- I jak Ci się podoba ? - zapytała czerwonowłosa wpatrując się we mnie.
- Jest wspaniały - powiedziałam uśmiechając się - Dziękuję Ci - dodałam przytulając dziewczynę.
- Cieszę się że Ci się podoba - szepnęła a kiedy się od siebie odsunęłyśmy dodała - Bo to Ja urządzałam ten pokój.
- Domyśliłam się - powiedziałam co wywołało uśmiech na jej twarzy.
- Chodźmy do panów, czekają w salonie i pewnie są głodni - powiedziała z rozbawieniem - Nawet nie masz pojęcia jakie to głodomory - dodała i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.

czwartek, 12 lutego 2015

6.Nie możesz ratować innych, dopóki nie uratujesz siebie.

Leżę w szpitalu, nie wiem nawet jak długo tu jestem. Nie mam siły się ruszać. Sasuke i Hinata się mną opiekują. Codziennie przychodzą i pomagają mi jeść, Hinata pomaga mi się myć i przebierać.Moje rozmyślania przerwała Hokage wchodząca do mojej sali.
- Jak długo tu jestem ? - zapytałam
- Dokładnie sześć miesięcy - odpowiedziała blondynka a ja patrzyłam na nią zaskoczona.
- Gdzie jest Madara ?
- Nie wrócił jeszcze. Straciliśmy z nim kontakt jakiś tydzień temu i nie wiemy gdzie się znajduje - powiedziała - Właśnie tydzień temu przesłał mi raport i zakończył misję z powodzeniem - dodała.
- Muszę iść go szukać - powiedziałam próbując się podnieść ale Hokage położyła mnie z powrotem.
- Zanim będziesz mogła się ruszać minie kolejne sześć miesięcy
- Za miesiąc idę go szukać. Do tego czasu będę mogła się ruszać i walczyć.
- To niemożliwe - rzuciła
- Wszystko jest możliwe, jeśli się czegoś bardzo chce.
- Dlaczego chcesz to zrobić ? - zapytała
- Ma pani kogoś bliskiego kogo pani kocha ? - zapytałam
- Mam męża i córkę i bardzo ich oboje kocham - odparła
- Czy gdyby pani mąż zniknął tak jak mój, szukałaby go pani ?
- Jirayia nigdy nie zniknął - rzuciła
- Ale gdyby zniknął
- Szukałabym go
- A ja chce szukać Madary, rozumie pani ? - zapytałam
- Rozumiem. - powiedziała - Chociaż nie rozumiem jednego, jak można czuć cokolwiek do takiego człowieka jakim jest Madara - dodała
- Skąd pani może wiedzieć czy można coś do niego czuć czy nie. Nie zna go pani - powiedziałam - Spotkamy się za miesiąc w gabinecie Hokage a teraz proszę stąd wyjść - dodałam i kobieta spełniła moją prośbę opuszczając salę. Nie minęło dziesięć minut kiedy do sali weszli Sasuke, Hinata i Sakura.
- Jak się czujesz ? - zapytała różowo włosa
- Jakbyś się czuła gdyby ktoś powiedział ci, że twój mąż zaginął i ta osoba oświadczyła ci, że nie rozumie jak mogę cokolwiek czuć do kogoś takiego jak Madara ? - zapytałam
- Chyba źle
- Właśnie - potwierdziłam
- A o co chodzi z tymi uczuciami do Madary ? - zadała trafne pytanie Hinata - Mówiłaś, że nie potrafisz odwzajemnić jego uczucia do ciebie.
Sasuke i Sakura patrzyli na nas w milczeniu. Brunet wiedział o co chodzi. Madara codziennie nawet w jego obecności mówił, że bardzo mnie kocha a ja tylko uśmiechałam się na jego słowa.
- Pokochałam tego zimnego drania - powiedziałam - I nawet nie wiem kiedy to się stało - dodałam cicho.
Wszyscy obecni w sali patrzyli na mnie szeroko otwartymi oczyma.
- Czyli kochasz mojego kuzyna ? - zapytał
- Tak Sasuke - odparłam - Dlatego od dziś zaczynam ćwiczyć, żeby za miesiąc być w pełni sprawna.


Codziennie przez ostatni miesiąc ćwiczyłam. Teraz jestem w stanie normalnie się poruszać i samodzielnie wykonywać wszystkie czynności. Ostatni tydzień dużo trenowałam, żeby wrócić do formy i udało mi się.
- Jestem gotowa by wyruszyć - odparłam stojąc przed biurkiem Hokage.
- Jestem w szoku, że udało Ci się w ciągu  miesiąca wrócić do pełnej sprawności. Ale nie możesz iść sama - powiedziała
- Dlaczego ? - zapytałam
- Nie wiadomo co się tam dzieje, może być potrzebny medyk i więcej shinobi.
- Czy pani sugeruje, że sobie nie dam rady sama - odparłam - Jestem jednym z Siedmiu Mistrzów Miecza Ukrytej Mgły i znam podstawy medycznego ninjutsu - dodałam
- Niemożliwe - rzuciła - Dlaczego nic mi nie powiedziałaś ? - zapytała
- Bo pani nie pytała - odparłam - Jeśli pani musi to proszę przydzielić tych shinobi, będę czekać przy bramie - dodałam i opuściłam gabinet.


Czekałam przy bramie już godzinę. Schowałam zwój, który czytałam do kabury i już miałam iść kiedy usłyszałam
- Zaczekaj Michiru
Odwróciłam się w kierunku z którego usłyszałam głos. To chyba żart. Byli tam Sasuke, Itachi, Sakura i Hinata.
- To wy macie ze mną iść ? - zapytałam
- Tak - potwierdził Sasuke - Miałaś nadzieję, że to jednak nie my
- Żebyś wiedział Uchiha - mruknęłam a chłopak zaczął się śmiać
- Co Cię tak bawi ?
- Twoja mina - powiedział gdy się już uspokoił - Prowadź - dodał.
Wyruszyliśmy. Skupiłam się żeby wyczuć chakrę Madary oraz żeby uniknąć nie potrzebnych starć.
Byliśmy w drodze już od pięciu dni. Wczoraj stoczyliśmy walkę z grupą nukeninów z Iwy. Hinata ma dość głęboką ranę na brzuchu, Sasuke i Itachi prawie nie mają chakry. Nagle wyczułam chakrę w pobliżu. Był tam Madara i nie tylko on.
- Kilometr przed nami jest Madara a z nim stu shinobich z Kiri, Ame, Iwy i jeden z Oto. - powiedziałam zatrzymując się
- Skąd to wiesz ? - zapytał Itachi
- Jestem sensorem. Myślisz, że w jaki sposób przez kilka lat szukałam nukeninów z Kiri aby ich wyeliminować - powiedziałam
- Byłaś w ANBU ? - zapytał zaskoczony
- Tak - potwierdziłam i ruszyłam przed siebie a moi towarzysze za mną. Kiedy chwilę później dotarliśmy na miejsce Madara klęczał przed jakimś shinobi z Kiri, był zakrwawiony. Katana jego przeciwnika nie zdążyła go dotknąć bo pojawiłam się przed nim i sparowałam cios Ikazuchi. Ci spośród nich, którzy byli z Kiri patrzyli na mnie z przerażeniem a pozostali patrzyli na nich nic nie rozumiejąc. Ten, który stał przede mną upadł na kolana
- Michiru-sama błagam o wybaczenie nie wiedziałem, że on jest twoim przyjacielem - nie zdążył powiedzieć nic więcej bo wbiłam mu jeden z moich mieczy w serce zabijając go przy tym.
- Nie mam litości dla wrogów - powiedziałam głośno i uśmiechnęłam się - Zajmijcie się Madarą - powiedziałam do przyjaciół - A ja zajmę się nimi, dawno nie miałam takiej zabawy - dodałam.
- To Michiru Nakatomi, jeden z Siedmiu Mistrzów Miecza Ukrytej Mgły - zawołał jeden z shinobich z Kiri i chcieli uciekać ale nie pozwoliłam im na to. Ruszyłam do ataku, jednym odcinałam głowę innym kończyny a innym wbijałam ostrze w serce. Wielu z nich raziłam piorunem z moich mieczy. Ktoś walczył pomagając mi, kiedy śmignęły mi czarne włosy rozpoznałam Sumiteru. Zabiliśmy wszystkich poza szefem tej bandy.
- Nie sądziłam, że się do tego posuniesz Kurosaki Haruki - rzuciłam. Chłopak patrzył na nas przestraszony - Znamy się 12 lat i nigdy nie myślałam, że zdradzisz Kiri - dodałam
- To ścierwo nawet nie zasługuje żebyśmy go zabili - powiedział Sumiteru patrząc na chłopaka z obrzydzeniem - Możesz używać jeszcze tego jutsu ? - zapytał po chwili
- Nie wiem ale spróbuję
Wykonałam szereg pieczęci i po chwili w kłębie dymu pojawiła się Mizukage i Ao.
- Nie sądziłam, że kiedykolwiek mnie wezwiesz tym jutsu - powiedziała
- Zawsze ty mnie nim wzywałaś Mei, kiedy obie byłyśmy w ANBU. - rzuciłam - Ten tutaj - wskazałam na Harukiego - Jest zdrajcą i sprzymierzył się z tymi shinobi - wskazałam ręką na 99 trupów naokoło nas - Planowali zabić mojego męża. Od wczoraj zmierzają w kierunku Kiri - dodałam.
- Ao zabieramy go do Kiri - rzuciła i uśmiechnęła się w ten sposób a to oznaczało tylko jedno. Śmierć w mękach i torturach. - Do zobaczenia w wiosce Sumiteru. Mangetsu wrócił wczoraj wieczorem z oddziałem medyków - dodała i zniknęła.
- Dzięki za pomoc Sumiteru - rzuciłam - Poczułam się tak jak za dawnych czasów
- Świetnie było znów walczyć razem - odparł - Muszę już iść, do zobaczenia Michiru - dodał i zniknął w kłębie mgły.
- Kto to był ? - zapytała Sakura
- Sumiteru Kuriarare mój przyjaciel. My i ten zdrajca byliśmy w jednej drużynie jako genini.
- A ta kobieta ? - zapytała Hinata
- Mei Terumi, Mizukage - odparłam.
Podeszłam do Madary, który siedział oparty o drzewo. Potrząsnęłam nim i powoli otworzył oczy.
- Michiru - wychrypiał
- Ty kretynie! - krzyknęłam i z moich oczu popłynęły łzy - Obiecałeś, że wrócisz - dodałam i się do niego przytuliłam. Chłopak odwzajemnił uścisk.
- Przepraszam Cię Michiru - mruknął a ja odsunęłam się od niego
- Za późno na przeprosiny już Ci wybaczyłam, Madara - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Chłopak zrobił zdziwioną minę a Sasuke kiedy ją zobaczył zaczął się śmiać.
- Nie płacz przeze mnie bo nie warto - powiedział i starł kciukami łzy z moich policzków - Dziękuję uratowałaś mi życie skarbie - dodał i mocno mnie do siebie przytulił.
- Kocham Cię, Madara - powiedziałam cicho w jego szyję a on wyszeptał na to
- Ja Ciebie też kocham.
Odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na pozostałych. Mieli takie zdziwione miny, że oboje zaczęliśmy się z nich śmiać. Dopiero po jakiś dziesięciu minutach przestaliśmy.
- Gdybym wiedział, że po tej misji usłyszę takie wyznanie to poprosiłbym o nią wcześniej. Hokage na pewno by się zgodziła - powiedział uśmiechając się
- Ja się o Ciebie martwiłam a ty wyskakujesz z czymś takim - powiedziałam kręcąc głową.
- Dostanę buziaka ? - zapytał Madara kiedy już wstaliśmy.
- Po tym co powiedziałeś, zapomnij - odparłam a chłopak zrobił zawiedzioną minę.