czwartek, 26 lutego 2015

8. Pisze się swobodniej niż mówi

Szłam ulicą gdy nagle usłyszałam huk. Spojrzałam w górę i zauważyłam tumany dymu jak po wybuchu. Ruszyłam w tamtym kierunku a to co ujrzałam mocno mnie zdziwiło. Na dachu budynku administracyjnego jak gdyby nic stał brany przez wszystkich za lidera Akatsuki, Pein. Wyglądało na to, że rozmawiał z Hokage. Przeniosłam się na dach budynku i pojawiłam się między rozmawiającymi. Rudowłosy zmierzył mnie spojrzeniem a Tsunade ciągle patrzyła na niego.
- Nie wtrącaj się - powiedziała po chwili blondynka. Nawet na nią nie spojrzałam.
- Myślisz, że Ci się uda ? - zapytałam mężczyznę
- Mnie się zawsze udaje Michiru Nakatomi
- Skąd mnie znasz ?
- Powiedzmy, że znam twojego ojca
- Znałeś Sugitę ?
- Nie jego ale twojego prawdziwego ojca - odparł
- O czym Ty mówisz ? - zapytałam nic nie rozumiejąc.
- Czyli nic Ci nie powiedzieli
- Ale o czym ? - zapytałam zniecierpliwiona
- Sugita nie był Twoim prawdziwym ojcem. Twoja matka wyszła za niego gdy miałaś trzy lata. Pewnie mi nie wierzysz ale przeszukaj swój rodzinny dom to dowiesz się prawdy Michiru
- Ale ...
- Nie zauważyłaś, że Nakatomi dziwnie się zachowywał w Twoim towarzystwie, traktował Cię inaczej niż brata albo zwyczajnie Cię unikał ? - zapytał
Te słowa przypomniały mi moje dzieciństwo. Sugita rzeczywiście unikał mnie jak tylko mógł, dużo czasu spędzał z Yagurą. Kiedy już spędzaliśmy czas razem zachowywał do mnie rezerwę i ogólnie dziwnie się zachowywał w moim towarzystwie.
- Może zauważyłam - mruknęłam
- Przeszukaj swój dom - powiedział po czym zaczął składać pieczęci. Podszedł i złapał mnie za ramię. Wylądowaliśmy w moim rodzinnym domu. Pein spojrzał na mnie po czym zniknął. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i okazało się że jestem w salonie. Nic się tu nie zmieniło od czasu gdy byłam tu ostatnim razem. Ściany są pomalowane na niebiesko. Na środku pomieszczenia stoi beżowa sofa a po jej obu bokach fotele. Przed sofą stoi mały stolik. Wszystkie okna są pozamykane i pozasłaniane ciemnymi zasłonami. Dom wygląda na opustoszały. Poszłam do sypialni rodziców i dokładnie ją przeszukałam, jedyne co znalazłam to dwa zapieczętowane zwoje. Schowałam je do kabury i poszłam przeszukać strych. Była tam zapieczętowana skrzynia, dwie godziny zajęło mi odpieczętowanie jej. W środku znajdowało się wiele zwojów, wszystkie były zapieczętowane. Włożyłam je do plecaka razem z kilkoma książkami i listami. Zapieczętowałam plecak w zwoju i poszłam szukać dalej, nic więcej nie znalazłam, więc przeniosłam się do Konohy. Duży obszar wioski był zniszczony, wiele martwych shinobi leżało na ziemi. Pobiegłam w kierunku budynku administracyjnego. Gdy byłam już przy nim skupiłam się i udało mi się odnaleźć chakrę Hokage i Lidera. Przeniosłam się w odpowiednie miejsce. Tsunade była nieprzytomna, obok niej klęczały Sakura i Ino próbując ją leczyć i Hinata opatrująca jej rany. Naprzeciw mężczyzny stał Naruto. Szkoda, że Madary, Sasuke i Itachiego nie ma teraz w wiosce. Tydzień temu dostali misję i jeszcze nie wrócili. Rudowłosy dostrzegł mnie i dziwnie się uśmiechnął, Naruto też na mnie spojrzał i w tym momencie mężczyzna uderzył go w tył głowy i chłopak stracił przytomność. Przerzucił go sobie przez ramię i zniknął, cholera. Podeszłam do nieprzytomnej Hokage. Położyłam dłoń na jej klatce piersiowej, idealnie pod moją ręką bardzo powoli biło serce kobiety. Skupiłam chakrę w dłoni i wysłałam kilka impulsów do jej serca, które po chwili zaczęło szybciej bić. Kobieta otworzyła oczy, zabrałam dłoń a ona usiadła. Sakura i Ino patrzyły na mnie jak cielę w malowane wrota. Tsunade zapytała
- Jak ?
- Impulsy
- No tak. Bardzo stara medyczna technika.
- Lider zabrał Naruto
- Rozumiem. A gdzie Cię wysłał ? - zapytała
- Do mojego rodzinnego domu. Znalazłam tam kilka zwojów, listów i książek. Większość z nich jest zapieczętowana ale nie potrafię ich odpieczętować.
- To może zacznij od listów i książek - zaproponowała kobieta - Potem wymyślimy sposób na odbicie Naruto - dodała
- Hai - rzuciłam w odpowiedzi

Minęły dwa dni. Wszyscy ranni trafili do szpitala. Robotnicy zabrali się za naprawę zniszczeń. Siedziałam w salonie na podłodze a przede mną leżały koperty w których były listy. Otworzyłam pierwszą z nich i zaczęłam czytać

Droga Michiru,

 Jeśli czytasz ten list oznacza to, że już nie żyję i nie ma mnie przy Tobie. Nie miałam odwagi żeby powiedzieć Ci o kilku sprawach. Byłaś jeszcze taka mała i nie byłam pewna czy byś zrozumiała.      Postanowiłam napisać Ci o tym w liście. Wiesz, że pochodzę z klanu Yuki, ale nic więcej Ci o sobie nie powiedziałam.
 Jestem jednym z najlepszych medyków w naszej wiosce, nauczyłam Cię nawet kilku technik kiedy byłaś jeszcze małą dziewczynką. Sugita, on nie jest Twoim ojcem. Pomagał mi tylko wychowywać Ciebie i Yagurę.
 Pewnie masz mi za złe, że Ci o tym nie powiedziałam, ale musiałam to ukrywać. Nikt poza mną nie wiedział kto jest Twoim prawdziwym ojcem. Gdyby ktoś dowiedział się kto nim jest byłabyś w dużym niebezpieczeństwie. Prawda o nim jest w jednym z zapieczętowanych zwojów z mojej sypialni, które pewnie znalazłaś. Wszystko to jest po to, aby te informacje nie dostały się w niepowołane ręce.
 To Twój ojciec zapieczętował te wszystkie zwoje i niestety nie wiem jak je odpieczętować. Po tym jak mi je wręczył powiedział : " Moja córka powinna dojść do tego jak sprawić żeby mogła je odczytać ".
 Muszę już kończyć ten list bo ktoś jest na dole i słyszę jakieś hałasy z salonu.

                                                                                                                 Yui Yuki

Zapieczętowałam list aby nikt go nie przeczytał i sięgnęłam po kolejną kopertę. Otworzyłam ją i wyciągnęłam list

Michiru,

Dowiedziałam się od Twojego ojca, że w tych zwojach od niego są techniki, których mogłabyś się uczyć. Te dwa z mojej sypialni to listy od niego.

                                                                                                                  Yui Yuki

Ten list także zapieczętowałam i sięgnęłam po ostatnią kopertę. Otworzyłam list i zaczęłam czytać

Michiru,

Nigdy Ci o tym nie mówiłem ale kilka dni przed śmiercią mamy i Sugity rozmawiałem z mamą i dowiedziałem się że Sugita nie jest Twoim prawdziwym ojcem. Bardzo mnie to zdziwiło więc poszperałem w papierach i rzeczywiście on nim nie jest. Wzięli ślub gdy miałaś trzy lata. Zawsze dziwnie się zachowywałaś i dopiero wtedy to zrozumiałem. On traktował Cię gorzej niż mnie czy naszą matkę. Dla niego byłaś jak przedmiot.
Bardzo Cię to przepraszam mała za to, że musiałaś to przechodzić. Mam nadzieję, że kiedyś dowiesz się kto jest twoim tatą.

                                                                                                                   Yagura

Zapieczętowałam list.
Przez kolejne kilka godzin czytałam te wszystkie książki, które zabrałam z domu. Gdy je wreszcie przeczytałam zabrałam się za zwoje. Udało mi się odpieczętować wszystkie poza dwoma. Postanowiłam, że najpierw zobaczę co to za techniki a tamtymi dwoma zwojami zajmę się później. W zwojach było wiele technik pieczętujących, kilka stylu wiatru i wody.

Następnego dnia rano z misji wrócili Madara, Sasuke i Itachi.
- Cześć słońce - usłyszałam gdy drzwi się tylko otworzyły
- Cześć Madara - odpowiedziałam - Jak misja ?
- Powiodła się - odparł siadając przy stole i patrząc jak krzątam się w kuchni.
Ściany naszej kuchni pomalowane są na biało. Na środku stoi stół a przy nim sześć krzeseł. Jedno z okien jest otwarte, podobnie drzwi prowadzące do ogrodu.
- A gdzie nasza parka ? - zapytałam rozbawiona
- Jaka parka ? - zapytali Sasuke i Hinata wchodząc do kuchni.
- Wasza parka - odparł rozbawiony Madara na co Hinata spłonęła rumieńcem a Sasuke zmarszczył brwi.
- Siadajcie zaraz podam obiad.
Po chwili na stole pojawiły się dwa talerze pełne naleśników. Chłopakom ślinka ciekła na ten widok. Od razu zabrali się do jedzenia.
- Ale pyszne - chwalili.
Po skończonym posiłku panowie zaproponowali, że pozmywają i posprzątają ze stołu. Usiadłyśmy więc z Hinatą w salonie i pogrążyłyśmy się w rozmowie.

czwartek, 19 lutego 2015

7. Większość ograniczeń tworzymy sobie sami

Kilka godzin temu wróciliśmy do wioski. Madara trafił do szpitala. Po rozmowie z Sasuke zgodziłam się, żeby nadal z nami mieszkał. Wszyscy rozeszli się do domów by odpocząć. Ja musiałam udać się do Hokage, żeby złożyć raport z misji. Zapukałam do drzwi i po usłyszeniu standardowego wejść weszłam do środka. Blondwłosa kobieta stała tyłem do mnie i patrzyła na to co się działo za oknem.
- Hokage-sama melduję ukończenie misji - powiedziałam a kobieta odwróciła się do mnie.
- Rozumiem - odparła a ja podeszłam i położyłam na biurku zwój.
- To raport - wyjaśniłam widząc pytające spojrzenie kobiety.
- Dobrze możesz odejść - powiedziała i opuściłam gabinet. Udałam się do szpitala.
Gdy weszłam do sali Madary w środku byli też Sasuke i Itachi.
- Już się za mną stęskniłaś skarbie ? - zapytał chłopak siedzący na łóżku
- Chciałbyś - mruknęłam - Byłam u Hokage z raportem i przyszłam sprawdzić co z Tobą - dodałam i usiadłam na łóżku - O czym tak debatujecie ? - zapytałam
- O wielu rzeczach - mruknął Sasuke
- Miałaś rację przepraszam, że Ci nie wierzyłem - odparł Madara
- O czym Ty mówisz ? - zapytałam
- Spotkałem Obito - powiedział - Rzeczywiście żyje - dodał
- Jak to spotkałeś ? - zapytałam
- Tak wyszło. Spotkaliśmy się na ostatniej misji. Akatsuki nie wiedzą o tym, że jesteśmy małżeństwem - powiedział w zamyśleniu.
- Kisame nie jest typem plotkarza - powiedziałam
- Znaliście się ? - zapytał ze zdziwieniem Itachi
- Tak, nawet się przyjaźniliśmy - odparłam - A według mnie to dobrze, że nic o mnie nie wiedzą. Będziemy mieli asa w rękawie gdy doprowadzą kiedyś do wojny.
- Myślisz, że do tego dojdzie ? - zapytał Sasuke
- Kiedyś na pewno - odparłam - Ale poza tym nie wiemy jaki jest ich plan.

Po upłynięciu tygodnia Madara został wypisany ze szpitala. Sasuke pomógł mu przyjść do domu. Ja w tym czasie zajęłam się przygotowaniem obiadu. Postanowiłam zrobić onigiri i inarizushi. Gdy dotarli do domu jedzenie było gotowe i podane na stole. Panowie byli zadowoleni bo przygotowałam ich ulubione potrawy. Po skończonym posiłku Sasuke pozmywał naczynia.

*

Leżałam w łóżku i zastanawiałam się nad tym co się ostatnio wydarzyło. Po powrocie Sasuke do wioski zaprzyjaźniliśmy się. Dzięki niemu zmieniłam się jestem pewniejsza siebie i bardziej w siebie wierzę. Nie przejmuję się też tym, że to Hanabi zostanie głową mojego klanu. Ojciec traktuje mnie jak powietrze, siostra rzadko się do mnie odzywa a Neji mnie unika. Muszę przestać o tym myśleć.
Wstałam, ubrałam się i udałam się do kuchni aby zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie herbaty a potem przygotowałam jajecznicę. Szybko zjadłam śniadanie, posprzątałam po sobie i postanowiłam pójść do parku. Na miejscu usiadłam na ławce. Tak pogrążyłam się w rozmyślaniach, że nie zauważyłam kiedy obok mnie usiadł Sasuke i przyglądał mi się.
- Cześć - przywitałam się
- Cześć
- Tak się zastanawiam gdzie się podziewasz od tygodnia - powiedziałam patrząc na chmury.
- Odwiedzałem kuzyna w szpitalu i pomagałem Michiru - odpowiedział - Mogłaś przyjść do nas - dodał a kiedy zobaczył moje czerwone policzki uśmiechnął się.
- Dlaczego to robisz ? - zapytałam
- Ale co ?
- Ciągle mi pomagasz, ratujesz a ostatnio razem trenujemy - powiedziałam - Przecież nasze klany się nienawidzą - dodałam
- Robię to wszystko bo mi na Tobie zależy Hinata. I nic mnie nie obchodzi fakt, że pochodzisz z klanu Hyuuga - odparł - Ty też nie powinnaś się tym przejmować.
Czy on właśnie powiedział, że mu na mnie zależy? Ale co to właściwie oznacza? Nic już z tego nie rozumiem. Coraz częściej łapię się na tym, że o nim myślę. Jak długo się nie widujemy tęsknię za nim. Sama już nie wiem co mnie z nim łączy.
- O tu jesteś - usłyszałam - Ojciec chce z Tobą porozmawiać - dodała Hanabi i zniknęła w kłębie dymu.
Odwróciłam się ale Sasuke już nie było. Musiał pójść kiedy byłam zamyślona. Udałam się więc do domu. Jestem ciekawa co takiego chce powiedzieć mi ojciec. Po wejściu do domu poszłam do salonu i usiadłam na fotelu naprzeciw ojca. Salon jest dość duży, jego ściany pomalowane są na zielony kolor. Znajduje się tu kominek, naprzeciw niego stoi beżowa skórzana sofa a przed nim niewielki drewniany stolik. Po drugiej stronie stolika stały dwa fotele w tym samym kolorze co sofa. Na ścianach wiszą obrazy z podobiznami dowódców klanu Hyuuga. Jedną ze ścian w całości zajmuje drzewo genealogiczne mojej rodziny. W pomieszczeniu znajduje się tylko jedno małe okno, więc gdyby nie oświetlenie byłoby tu całkiem ciemno. Ojciec siedział na sofie naprzeciw mnie. Jest dość wysokim mężczyzną w średnim wieku, ma brązowe włosy i tak jak wszyscy w naszym klanie białe oczy bez źrenic.
- Witaj ojcze chciałeś ze mną rozmawiać - powiedziałam cicho.
- Tak - potwierdził i odłożył czytaną dotychczas gazetę na stolik - Chciałem Cię poinformować, że wybrałem Ci narzeczonego.
- Co takiego ? - wydukałam zszokowana
- Zostanie nim Saburo Sataka, młodszy z synów władcy Kraju Ziemi - odparł
- To żart ? - zapytałam mając nadzieję, że ojciec to potwierdzi ale ojciec zaprzeczył - Nie zgadzam się rozumiesz ?! - krzyknęłam wstając.
- Nie masz nic do powiedzenia Hinata - mruknął spokojnym głosem ojciec biorąc do ręki gazetę.
- Mam już chłopaka i kocham go - powiedziałam stanowczo a ojciec spojrzał na mnie zdumiony.
- Kto nim jest ? - zapytał ciekaw mojej odpowiedzi.
Myślałam, że o to nie zapyta. I co ja mam mu do cholery powiedzieć? Chyba nie mam wyboru. Mam nadzieję, że nie będzie miał mi tego za złe.
- Sasuke Uchiha - odparłam patrząc mu w oczy wyzywająco.
- Nasze klany są skłócone więc nie możesz się z nim spotykać! - krzyknął ojciec
- Nic mnie to nie obchodzi! - też krzyknęłam - Ja nie jestem z nimi skłócona, tylko Ty. Nie mam zamiaru robić tego co chcesz - dodałam już spokojniej i poszłam do swojego pokoju.
Ściany mojego pokoju są pomalowane na niebieski kolor, na jednej ze ścian jest duże balkonowe okno teraz zasłonięte beżową zasłoną. Na środku pokoju stoi duże łóżko przykryte granatową narzutą a nad nim biało-niebieski baldachim. Po obu stronach łóżka są szafki nocne, naprzeciw łóżka stoi biurko a na nim leży kilka zwojów.Wszystkie meble w moim pokoju są białe. Z jednej strony biurka są białe drzwi prowadzące do łazienki a z drugiej granatowe prowadzące do garderoby, która zapełniona była "stosownymi" dla mnie strojami. Na drewnianej podłodze leży biały puchaty dywan.
Weszłam do garderoby aby spakować trochę ubrań. Jest to średniej wielkości pokój ze ścianami pomalowanymi na bordowy kolor. Wszystkie ściany zajęte są przez różnej wielkości białe szafy. W każdej z nich po kolei znajdują się sukienki, spodnie, koszulki, bluzy, kurtki, buty, biżuteria i inne dodatki. Gdy już spakowałam to co chciałam zabrać poszłam do łazienki.
Pomieszczenie jest dość jasne, wyłożone białymi i niebieskimi kafelkami. Na środku stoi duża wanna z hydromasażem jest jeszcze prysznic z którego korzystałam dość rzadko. Obok umywalki stała szafa w której były ręczniki i kosmetyki. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i zapieczętowałam je w zwoju.
Kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół. Ojciec, Neji i Hanabi patrzyli na mnie zdziwieni.
- Gdzie się wybierasz ? - zapytał ojciec podnosząc głos.
- Wyprowadzam się stąd - rzuciłam entuzjastycznie po czym założyłam buty - Możecie być pewni, że już mnie nie zobaczycie w tym domu - dodałam stanowczo i wyszłam z budynku. Byli tak zszokowani, że nie odezwali się nawet słowem i dobrze.
 Gdy wyszłam już przez bramę posiadłości klanu odwróciłam się żeby jeszcze raz na nią spojrzeć. Mój dom jest duży, jego ściany są białe a z przodu jest drewniana weranda.
Stałam przed domem Michiru i Madary. Jest otoczony pięknym ogrodem, w którym są krzewy róż, drzewa wiśni i inne rośliny o które dba moja przyjaciółka. Ściany budynku są brązowe, nad drzwiami był herb klanu Uchiha. Weszłam na werandę i zapukałam do drzwi, które otworzył mi właśnie Madara.
- Możemy porozmawiać ? - zapytałam
- Jasne - odparł i otworzył szerzej drzwi. Było po nim widać, że jest zaskoczony moją wizytą a tym bardziej, że to z nim chcę rozmawiać. - Sasuke i Michiru są na zakupach - dodał prowadząc mnie do salonu. Jego ściany są pomalowane na niebiesko. Na środku stoi czarna skórzana sofa a obok niej fotele. Przed sofą stoi szklany stolik a na nim wazon z kwiatami, które wcześniej musiały rosnąć w ogrodzie. Na lewo od wejścia jest kominek, w którym wesoło trzaskały płomienie. Balkonowe drzwi prowadzące do wewnętrznego ogrodu i na polanę treningową są otwarte a firany powiewają na delikatnym wietrze. Na prawo od wejścia stoi czarna komoda a na niej ramki ze zdjęciami przedstawiające Michiru i Madarę oraz ich rodziców i rodzeństwo. Na podłodze leżał brązowy puchaty dywan. Mężczyzna gestem wskazał żebym usiadła na sofie, podał mi szklankę z lemoniadą prawdopodobnie przygotowaną przez Michiru i usiadł obok. Opowiedziałam chłopakowi co właśnie wydarzyło się w moim domu. Było to dla mnie trudne ale chciałam się komuś wygadać.
- Naprawdę powiedziałaś mu, że Sasuke to twój chłopak ? - zapytał rozbawiony.
- Myślałam, że jak mu to powiem, to zmieni zdanie ale wtedy wyskoczył z tym, że nasze klany są skłócone. - powiedziałam zrezygnowana.
- I powiedziałaś, że Ty nie jesteś z nami skłócona tylko twój ojciec ? - zapytał a ja przytaknęłam - Jestem pod wrażeniem, że byłaś w stanie to zrobić dla Sasuke i Michiru - dodał uśmiechając się - Możesz tutaj zamieszkać jeśli chcesz - zaproponował.
- Naprawdę ? - zapytałam niedowierzając
- Naprawdę - odparł nadal się uśmiechając.
Przytuliłam chłopaka w ramach podziękowania gdy nagle usłyszałam chrząknięcie.
- Wiesz gdybym Cię nie znała Hinata to pomyślałabym, że chcesz mi odbić męża - powiedziała Michiru z rozbawieniem
- To nie tak - wydukałam czerwieniąc się - To z wdzięczności
- To jak ? - zapytał Madara
- Skorzystam z zaproszenia - odparłam z uśmiechem.
- No to świetnie.
Sasuke, który stał obok czerwonowłosej pociągnął mnie za ramię do swojego pokoju i tam mnie puścił. Ściany są czarno-czerwone. Na środku stoi duże dwuosobowe łóżko przykryte czerwoną narzutą. Drzwi balkonowe są otwarte a białe zasłony są przewiązane sznurkiem. W rogu pokoju stoi duża biała szafa a obok niej biurko w tym samym kolorze. Obok łóżka znajduje się regał a na nim mnóstwo książek o różnej tematyce. Usiadłam na łóżku patrząc na niego.
- Co się tutaj dzieje ? - zapytał
- Pokłóciłam się z ojcem - zaczęłam a potem opowiedziałam mu to co wcześniej Madarze. Chłopak miał szeroko otarte usta i oczy jak spodki.
- Czy to co powiedziałaś ojcu to prawda ? - zapytał z poważną miną
- Ale o co konkretnie Ci chodzi ? - zapytałam nie będąc pewna o co dokładnie pyta.
- O to, że masz chłopaka i - nie dokończył bo mu przerwałam
- Tak to prawda - odparłam - Kocham Cię Sasuke - powiedziałam a on uśmiechnął się po czym mnie pocałował.
- Kocham Cię Hinata - powiedział cicho.

Po rozmowie z Sasuke poszliśmy do salonu. od razu gdy tam weszłam porwała mnie Michiru. Zaprowadziła mnie do pokoju w którym mam zamieszkać, znajdował się naprzeciw pokoju Sasuke.
Jego ściany są pomalowane na wrzosowy kolor. Na jednej ze ścian znajdują się drzwi balkonowe zasłonięte niebieskimi zasłonami. Na środku stoi duże łóżko przykryte fioletową narzutą. Obok drzwi wejściowych stoi szafa do której wypakowałam swoje ubrania a obok drzwi balkonowych biurko i regał na które ułożyłam resztę swoich rzeczy. Na podłodze leżał biały dywan. No to Michiru się postarała, bo jestem pewna, że ten pokój to jej dzieło. Trafiła w mój gust.
- I jak Ci się podoba ? - zapytała czerwonowłosa wpatrując się we mnie.
- Jest wspaniały - powiedziałam uśmiechając się - Dziękuję Ci - dodałam przytulając dziewczynę.
- Cieszę się że Ci się podoba - szepnęła a kiedy się od siebie odsunęłyśmy dodała - Bo to Ja urządzałam ten pokój.
- Domyśliłam się - powiedziałam co wywołało uśmiech na jej twarzy.
- Chodźmy do panów, czekają w salonie i pewnie są głodni - powiedziała z rozbawieniem - Nawet nie masz pojęcia jakie to głodomory - dodała i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.

czwartek, 12 lutego 2015

6.Nie możesz ratować innych, dopóki nie uratujesz siebie.

Leżę w szpitalu, nie wiem nawet jak długo tu jestem. Nie mam siły się ruszać. Sasuke i Hinata się mną opiekują. Codziennie przychodzą i pomagają mi jeść, Hinata pomaga mi się myć i przebierać.Moje rozmyślania przerwała Hokage wchodząca do mojej sali.
- Jak długo tu jestem ? - zapytałam
- Dokładnie sześć miesięcy - odpowiedziała blondynka a ja patrzyłam na nią zaskoczona.
- Gdzie jest Madara ?
- Nie wrócił jeszcze. Straciliśmy z nim kontakt jakiś tydzień temu i nie wiemy gdzie się znajduje - powiedziała - Właśnie tydzień temu przesłał mi raport i zakończył misję z powodzeniem - dodała.
- Muszę iść go szukać - powiedziałam próbując się podnieść ale Hokage położyła mnie z powrotem.
- Zanim będziesz mogła się ruszać minie kolejne sześć miesięcy
- Za miesiąc idę go szukać. Do tego czasu będę mogła się ruszać i walczyć.
- To niemożliwe - rzuciła
- Wszystko jest możliwe, jeśli się czegoś bardzo chce.
- Dlaczego chcesz to zrobić ? - zapytała
- Ma pani kogoś bliskiego kogo pani kocha ? - zapytałam
- Mam męża i córkę i bardzo ich oboje kocham - odparła
- Czy gdyby pani mąż zniknął tak jak mój, szukałaby go pani ?
- Jirayia nigdy nie zniknął - rzuciła
- Ale gdyby zniknął
- Szukałabym go
- A ja chce szukać Madary, rozumie pani ? - zapytałam
- Rozumiem. - powiedziała - Chociaż nie rozumiem jednego, jak można czuć cokolwiek do takiego człowieka jakim jest Madara - dodała
- Skąd pani może wiedzieć czy można coś do niego czuć czy nie. Nie zna go pani - powiedziałam - Spotkamy się za miesiąc w gabinecie Hokage a teraz proszę stąd wyjść - dodałam i kobieta spełniła moją prośbę opuszczając salę. Nie minęło dziesięć minut kiedy do sali weszli Sasuke, Hinata i Sakura.
- Jak się czujesz ? - zapytała różowo włosa
- Jakbyś się czuła gdyby ktoś powiedział ci, że twój mąż zaginął i ta osoba oświadczyła ci, że nie rozumie jak mogę cokolwiek czuć do kogoś takiego jak Madara ? - zapytałam
- Chyba źle
- Właśnie - potwierdziłam
- A o co chodzi z tymi uczuciami do Madary ? - zadała trafne pytanie Hinata - Mówiłaś, że nie potrafisz odwzajemnić jego uczucia do ciebie.
Sasuke i Sakura patrzyli na nas w milczeniu. Brunet wiedział o co chodzi. Madara codziennie nawet w jego obecności mówił, że bardzo mnie kocha a ja tylko uśmiechałam się na jego słowa.
- Pokochałam tego zimnego drania - powiedziałam - I nawet nie wiem kiedy to się stało - dodałam cicho.
Wszyscy obecni w sali patrzyli na mnie szeroko otwartymi oczyma.
- Czyli kochasz mojego kuzyna ? - zapytał
- Tak Sasuke - odparłam - Dlatego od dziś zaczynam ćwiczyć, żeby za miesiąc być w pełni sprawna.


Codziennie przez ostatni miesiąc ćwiczyłam. Teraz jestem w stanie normalnie się poruszać i samodzielnie wykonywać wszystkie czynności. Ostatni tydzień dużo trenowałam, żeby wrócić do formy i udało mi się.
- Jestem gotowa by wyruszyć - odparłam stojąc przed biurkiem Hokage.
- Jestem w szoku, że udało Ci się w ciągu  miesiąca wrócić do pełnej sprawności. Ale nie możesz iść sama - powiedziała
- Dlaczego ? - zapytałam
- Nie wiadomo co się tam dzieje, może być potrzebny medyk i więcej shinobi.
- Czy pani sugeruje, że sobie nie dam rady sama - odparłam - Jestem jednym z Siedmiu Mistrzów Miecza Ukrytej Mgły i znam podstawy medycznego ninjutsu - dodałam
- Niemożliwe - rzuciła - Dlaczego nic mi nie powiedziałaś ? - zapytała
- Bo pani nie pytała - odparłam - Jeśli pani musi to proszę przydzielić tych shinobi, będę czekać przy bramie - dodałam i opuściłam gabinet.


Czekałam przy bramie już godzinę. Schowałam zwój, który czytałam do kabury i już miałam iść kiedy usłyszałam
- Zaczekaj Michiru
Odwróciłam się w kierunku z którego usłyszałam głos. To chyba żart. Byli tam Sasuke, Itachi, Sakura i Hinata.
- To wy macie ze mną iść ? - zapytałam
- Tak - potwierdził Sasuke - Miałaś nadzieję, że to jednak nie my
- Żebyś wiedział Uchiha - mruknęłam a chłopak zaczął się śmiać
- Co Cię tak bawi ?
- Twoja mina - powiedział gdy się już uspokoił - Prowadź - dodał.
Wyruszyliśmy. Skupiłam się żeby wyczuć chakrę Madary oraz żeby uniknąć nie potrzebnych starć.
Byliśmy w drodze już od pięciu dni. Wczoraj stoczyliśmy walkę z grupą nukeninów z Iwy. Hinata ma dość głęboką ranę na brzuchu, Sasuke i Itachi prawie nie mają chakry. Nagle wyczułam chakrę w pobliżu. Był tam Madara i nie tylko on.
- Kilometr przed nami jest Madara a z nim stu shinobich z Kiri, Ame, Iwy i jeden z Oto. - powiedziałam zatrzymując się
- Skąd to wiesz ? - zapytał Itachi
- Jestem sensorem. Myślisz, że w jaki sposób przez kilka lat szukałam nukeninów z Kiri aby ich wyeliminować - powiedziałam
- Byłaś w ANBU ? - zapytał zaskoczony
- Tak - potwierdziłam i ruszyłam przed siebie a moi towarzysze za mną. Kiedy chwilę później dotarliśmy na miejsce Madara klęczał przed jakimś shinobi z Kiri, był zakrwawiony. Katana jego przeciwnika nie zdążyła go dotknąć bo pojawiłam się przed nim i sparowałam cios Ikazuchi. Ci spośród nich, którzy byli z Kiri patrzyli na mnie z przerażeniem a pozostali patrzyli na nich nic nie rozumiejąc. Ten, który stał przede mną upadł na kolana
- Michiru-sama błagam o wybaczenie nie wiedziałem, że on jest twoim przyjacielem - nie zdążył powiedzieć nic więcej bo wbiłam mu jeden z moich mieczy w serce zabijając go przy tym.
- Nie mam litości dla wrogów - powiedziałam głośno i uśmiechnęłam się - Zajmijcie się Madarą - powiedziałam do przyjaciół - A ja zajmę się nimi, dawno nie miałam takiej zabawy - dodałam.
- To Michiru Nakatomi, jeden z Siedmiu Mistrzów Miecza Ukrytej Mgły - zawołał jeden z shinobich z Kiri i chcieli uciekać ale nie pozwoliłam im na to. Ruszyłam do ataku, jednym odcinałam głowę innym kończyny a innym wbijałam ostrze w serce. Wielu z nich raziłam piorunem z moich mieczy. Ktoś walczył pomagając mi, kiedy śmignęły mi czarne włosy rozpoznałam Sumiteru. Zabiliśmy wszystkich poza szefem tej bandy.
- Nie sądziłam, że się do tego posuniesz Kurosaki Haruki - rzuciłam. Chłopak patrzył na nas przestraszony - Znamy się 12 lat i nigdy nie myślałam, że zdradzisz Kiri - dodałam
- To ścierwo nawet nie zasługuje żebyśmy go zabili - powiedział Sumiteru patrząc na chłopaka z obrzydzeniem - Możesz używać jeszcze tego jutsu ? - zapytał po chwili
- Nie wiem ale spróbuję
Wykonałam szereg pieczęci i po chwili w kłębie dymu pojawiła się Mizukage i Ao.
- Nie sądziłam, że kiedykolwiek mnie wezwiesz tym jutsu - powiedziała
- Zawsze ty mnie nim wzywałaś Mei, kiedy obie byłyśmy w ANBU. - rzuciłam - Ten tutaj - wskazałam na Harukiego - Jest zdrajcą i sprzymierzył się z tymi shinobi - wskazałam ręką na 99 trupów naokoło nas - Planowali zabić mojego męża. Od wczoraj zmierzają w kierunku Kiri - dodałam.
- Ao zabieramy go do Kiri - rzuciła i uśmiechnęła się w ten sposób a to oznaczało tylko jedno. Śmierć w mękach i torturach. - Do zobaczenia w wiosce Sumiteru. Mangetsu wrócił wczoraj wieczorem z oddziałem medyków - dodała i zniknęła.
- Dzięki za pomoc Sumiteru - rzuciłam - Poczułam się tak jak za dawnych czasów
- Świetnie było znów walczyć razem - odparł - Muszę już iść, do zobaczenia Michiru - dodał i zniknął w kłębie mgły.
- Kto to był ? - zapytała Sakura
- Sumiteru Kuriarare mój przyjaciel. My i ten zdrajca byliśmy w jednej drużynie jako genini.
- A ta kobieta ? - zapytała Hinata
- Mei Terumi, Mizukage - odparłam.
Podeszłam do Madary, który siedział oparty o drzewo. Potrząsnęłam nim i powoli otworzył oczy.
- Michiru - wychrypiał
- Ty kretynie! - krzyknęłam i z moich oczu popłynęły łzy - Obiecałeś, że wrócisz - dodałam i się do niego przytuliłam. Chłopak odwzajemnił uścisk.
- Przepraszam Cię Michiru - mruknął a ja odsunęłam się od niego
- Za późno na przeprosiny już Ci wybaczyłam, Madara - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Chłopak zrobił zdziwioną minę a Sasuke kiedy ją zobaczył zaczął się śmiać.
- Nie płacz przeze mnie bo nie warto - powiedział i starł kciukami łzy z moich policzków - Dziękuję uratowałaś mi życie skarbie - dodał i mocno mnie do siebie przytulił.
- Kocham Cię, Madara - powiedziałam cicho w jego szyję a on wyszeptał na to
- Ja Ciebie też kocham.
Odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na pozostałych. Mieli takie zdziwione miny, że oboje zaczęliśmy się z nich śmiać. Dopiero po jakiś dziesięciu minutach przestaliśmy.
- Gdybym wiedział, że po tej misji usłyszę takie wyznanie to poprosiłbym o nią wcześniej. Hokage na pewno by się zgodziła - powiedział uśmiechając się
- Ja się o Ciebie martwiłam a ty wyskakujesz z czymś takim - powiedziałam kręcąc głową.
- Dostanę buziaka ? - zapytał Madara kiedy już wstaliśmy.
- Po tym co powiedziałeś, zapomnij - odparłam a chłopak zrobił zawiedzioną minę.

piątek, 6 lutego 2015

5. To co mówisz, jest najczęściej tym w co chcesz wierzyć.

Od samego rana świeci słońce a niebo jest bezchmurne. Siedziałam na ławce w parku gdy nagle ktoś zasłonił mi oczy dłońmi. Tak się wystraszyłam, że aż krzyknęłam.
- Aż taki przerażający jestem ? - usłyszałam przy uchu i odwróciłam się
- Madara ty kretynie mogłam zawału dostać - powiedziałam cicho a chłopak uśmiechnął się kpiąco po czym zwyczajnie usiadł obok mnie na ławce.
- Przyszedłem się pożegnać bo właśnie dostałem misję w ANBU. Jest dość trudna i nie wiem kiedy wrócę - powiedział po chwili.
Przyglądałam mu się w milczeniu. Zmienił się od dnia w którym go poznałam. Nie jest już tak bardzo arogancki, stał się wobec mnie opiekuńczy. Często staje w mojej obronie i wszystkim chwali się, że jestem jego żoną. Codziennie powtarza, że mnie kocha ale ja nie potrafię powiedzieć mu tego samego. Zdążyłam bardzo dobrze go poznać. Wiem co lubi a czego nie, wiem też co doprowadza go do szału. Nauczyłam się też czytać emocje z jego twarzy. Inni mogą widzieć obojętność ale to tylko maska.
Zauważył w końcu, że mu się przyglądam i uśmiechnął się szelmowsko. Jak ja uwielbiam jego uśmiechy.
- Czemu mi się tak przyglądasz ? - zapytał
- Skoro długo ma Cię nie być to muszę dobrze zapamiętać twoja twarz - odparłam i uśmiechnęłam się do niego odpowiedział mi tym samym i przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. To też w nim uwielbiam, tę jego spontaniczność. Nie zauważyłam nawet, że przestał mnie obejmować i patrzył na mnie w skupieniu. Złapałam w dłonie i przybliżyłam do siebie jego twarz i pocałowałam go. Chłopak był tym zaskoczony ale po chwili sam przejął inicjatywę. Pozwoliłam mu pogłębić pocałunek i po chwili oderwaliśmy się od siebie. Madara patrzył na mnie, był zdziwiony tym co się stało.
- Co to było ? - zapytał\
- Pocałunek
- Nie o to mi chodzi. Dlaczego to zrobiłaś ?
- Dlatego, że chcę żebyś szybko do mnie wrócił Madara - powiedziałam i uśmiechnęłam się
- Masz to jak w banku - powiedział uśmiechając się
- Obiecujesz ?
- Obiecuję - powiedział - To do zobaczenia - rzucił i poszedł.
Wstałam z ławki i ruszyłam w kierunku bramy wioski. Sasuke dzisiaj wraca z misji. Szybko dotarłam na miejsce, chwilę porozmawiałam z Izumo i Kotetsu.
- Michiru - usłyszałam i odwróciłam się
- Sasuke już jesteś
Chłopak stał przede mną a obok niego Hinata, z którą był na misji.
- Cześć Hinata - przywitałam się
- Cześć - odpowiedziała.
Można powiedzieć, że zaprzyjaźniłyśmy się ze sobą. Gdy Madary i Sasuke nie ma w domu bo są na misjach Hinata mnie odwiedza i dużo rozmawiamy. Przyznała że podoba jej się Sasuke ale mówiąc to strasznie się jąkała a potem zarumieniła się.
- Chodźmy do domu, zrobiłam onigiri specjalnie dla ciebie - powiedziałam po chwili - Więcej dla nas bo Madara wyruszył dwie godziny temu na misję - dodałam
- No to chodźmy - powiedział.
Pożegnaliśmy się z Hinatą i ruszyliśmy w kierunku domu. Po drodze rozmawialiśmy i Sasuke przyznał, że nie wierzy w to co Tsunade ogłosiła tydzień temu bo widział na własne oczy jak Itachi ich zabijał. Był oburzony kiedy Hokage zapowiedziała, że jego brat, którego nienawidzi wróci niebawem do wioski.
Zjedliśmy onigiri w milczeniu a potem Sasuke zrobił nam herbaty. Nagle ktoś zapukał do drzwi a po chwili usłyszeliśmy kroki w korytarzu. W drzwiach do salonu stał Itachi Uchiha.
- Czego tu chcesz ?! - krzyknął brunet
- Wróciłem do wioski Sasuke - odpowiedział mu spokojnie brat - Pomyślałem, że moglibyśmy zamieszkać razem w naszym rodzinnym domu - dodał. Wstałam i stanęłam obok Sasuke łapiąc go za ramię żeby się uspokoił.
- Nie będę z tobą mieszkał - warknął - Zostaję z Michiru i Madarą - dodał.
Nagle zakręciło mi się w głowie i upadłam na podłogę. Straciłam przytomność.

*

Patrzyłem na brata w milczeniu i nagle usłyszałem odgłos uderzenia o podłogę. Odwróciłem się i zobaczyłem Michiru leżącą na podłodze, była nieprzytomna.
- Cholera - warknąłem.
Wziąłem dziewczynę na ręce i biegiem ruszyłem do szpitala. Itachi szedł za mną, a niech go szlag. Już w środku podeszła do nas Sakura.
- Co się stało ? - zapytała
- Upadła na podłogę i straciła przytomność - odpowiedziałem
- Dobrze chodź za mną - odparła i ruszyła korytarzem do jednej z sal a ja za nią. W środku położyłem dziewczynę na łóżku a Sakura zaczęła ją badać.
- Wyjdź na korytarz Uchiha! - krzyknęła, więc wyszedłem. Na korytarzu przed salą stał Itachi.
- Po co tu za mną przyszedłeś ? - zapytałem
- Jestem ciekaw co jej się stało a ty dlaczego tu jesteś ? - zapytał
- Michiru się mną opiekuje, jest dla mnie jak siostra. Szkoda, że nie jest nią naprawdę. Wolałbym mieć ją za siostrę niż Ciebie za brata - powiedziałem patrząc w oczy bratu
- Prosiłem Madarę żeby się Tobą zajął, nie zgodził się a jego żona zgłosiła się do tego - odparł
- Ona ma imię - warknąłem
- Co ty jej tak bronisz co ? - zapytał
- Michiru broniła mnie przed wszystkimi, którzy mieli mnie za zdrajcę. Zrobiłem coś czego nie powinienem a to ona dostała za to baty od Danzo - odpowiedziałem. Itachi nic nie mówił tylko patrzył na mnie. Jego spojrzenie było inne niż kiedyś. Po chwili z sali wyszła Sakura i podeszła do nas.
- Co z nią ? - zapytałem
- Nie jest najlepiej Sasuke. Nie wiem co to za choroba. Odzyskała przytomność ale jest bardzo słaba. Podajemy jej leki i kroplówki wzmacniające - odpowiedziała - Chce z Tobą rozmawiać Itachi - dodała.

*

Gdy wszedłem do sali dostrzegłem dziewczynę na łóżku. Jej długie czerwone włosy były rozrzucone na poduszce, miała bardzo bladą twarz. Wpatrywała się we mnie swoimi niebieskimi oczyma.
- Dlaczego chciałaś ze mną rozmawiać ? - zapytałem
- Sasuke nie wierzy w to co powiedziała Hokage o dniu masakry klanu. Nie wierzy w to, że dostałeś taki rozkaz i wciąż Cię nienawidzi - powiedziała cicho
- Skąd możesz o tym wiedzieć ?
- Dużo rozmawialiśmy i szczerze powiedział mi co myśli i czuje. Na początku tuż po przybyciu do wioski sprawiał trochę kłopotów i nie chciał rozmawiać ani ze mną ani z Madarą. Musiało minąć trochę czasu zanim się przed nami otworzył - odparła
- Czy to prawda, że za jeden z jego wybryków dostałaś baty od Danzo ? - zapytałem a ona spojrzała na mnie zdziwiona.
- To prawda - potwierdziła
- Co wtedy zrobił ? - zadałem kolejne nurtujące mnie pytanie
- Zakradł się do siedziby ANBU i zniszczył ją od środka - szepnęła
- Czy mój brat ma jakichś przyjaciół albo dziewczynę ?
- Przyjaźni się tylko z Naruto i Hinatą Hyuugą ale to będzie chyba coś poważniejszego bo spędzają razem mnóstwo czasu.
- Rozumiem
- Jeśli chodzi o Sakurę to trzyma ją na dystans i z jej strony jest podobnie.
- Ale nie pytałem
- Wiem, że chciałeś to wiedzieć więc Ci powiedziałam. Z twojej twarzy o wiele łatwiej mi czytać emocje niż u Madary.
- Mój kuzyn zawsze był zamknięty w sobie i ukrywał swoje uczucia pod maską obojętności. Z nikim nie rozmawiał i miał tylko jednego przyjaciela, który zginął podczas wykonywania misji. od tamtego dnia było z nim coraz gorzej. Ale dzięki Tobie zaczął się zmieniać. Czas pokaże czy na lepsze - powiedziałem po czym opuściłem jej salę.

niedziela, 1 lutego 2015

4. Tylko głupcy się nie zmieniają

Już od miesiąca mieszkamy w Wiosce Liścia. Sasuke sprawia mnóstwo kłopotów ale staram się sobie z tym radzić. Do wioski przeniosła się nie jaka Karin, czerwonowłosa dziewczyna, która kiedyś mieszkała w Wiosce Trawy. Poznałam też żonę Kakashiego-san, to bardzo miła kobieta. Mają syna, który z charakteru bardzo przypomina ojca. Zostałam wezwana przez Hokage więc udałam się do jej gabinetu.
- Wzywałaś Hokage-sama
- Tak, Sasuke znowu coś przeskrobał
- Co tym razem ? - zapytałam
- Zakradł się do siedziby ANBU i zniszczył ją od środka. Dlatego właśnie Danzo chce z tobą rozmawiać - powiedziała blondynka
- Rozumiem, zaraz udam się do jego siedziby - odparłam i wyszłam z gabinetu.


- To ty jesteś Michiru Nakatomi ? - zapytał mężczyzna stojący naprzeciw
- Tak to ja
- Jestem Danzo. - przedstawił się - Słyszałaś już pewnie czego dopuścił się twój podopieczny ? - zapytał
- Słyszałam - potwierdziłam - Poniosę wszelkie konsekwencje jego czynu - dodałam pochylając głowę.
- Nie wiem dlaczego to robisz, on nie chce się zmienić na lepsze. Ale może kiedyś uda ci się go odmienić - powiedział po chwili - Konsekwencją jego postępku będzie 10 batów - dodał i zawołał jakiegoś mężczyznę, który miał mi wymierzyć karę. Zdjęto mi bluzkę i podprowadzono do słupa, którego kazano mi się złapać. Wymierzano mi bat za batem a ja zaciskałam zęby z bólu, ale wytrzymałam do końca. Założono mi bluzkę i podszedł do mnie Danzo, który wcześniej się mi przyglądał.
- Jestem pod wrażeniem - zaczął - Jesteś pierwszą kobietą, która nie krzyczała przy wymierzaniu batów. To pewnie efekt specyficznego wychowania shinobi w Kiri - dodał i pozwolił mi odejść.
Wolno szłam ulicami wioski w kierunku domu. Czułam, że bluzka przykleiła się do ran na plecach. Gdy weszłam w ulicę na której znajdował się nasz dom zauważyłam Madarę, który miał już wchodzić do domu ale mnie zauważył i się zatrzymał.
- Co Ci się stało ? - zapytał widząc jak wolno idę
- Nic takiego - odparłam
Gdy byliśmy w domu poszłam do łazienki. Zdjęłam bluzkę i w tym momencie wszedł Uchiha.
- Co to jest ? - zapytał wskazując moje plecy
- Nic
- Przestań wreszcie powtarzać, że nic. To są głębokie rany Michiru. Kto Ci to zrobił ? - zapytał. Po jego twarzy widać było, że jest wściekły.
- Uspokój się Madara, proszę - powiedziałam cicho.
Syknęłam gdy chłopak wilgotnym ręcznikiem zaczął wycierać moje plecy z krwi.
- Mam być spokojny, kiedy widzę, że przychodzisz do domu a na plecach masz rany od batów! - krzyknął - Byłaś u Danzo prawda ? - zapytał już spokojniej
- Tak byłam u niego
- Za co były te baty ? - zapytał - Powiedz prawdę - poprosił
- Za to co zrobił Sasuke w siedzibie ANBU - powiedziałam cicho
- Zabiję tego gnoja - warknął.
Delikatnie wytarł mi plecy suchym ręcznikiem po czym wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Zdezynfekował mi rany jakimś płynem na co się skrzywiłam, następnie nałożył jakąś maść i zaczął bandażować mi plecy. Starał się robić to bardzo delikatnie ale i tak strasznie mnie bolało.
Drzwi od sypialni otworzyły się i stanął w nich Sasuke. Gdy zobaczył moje plecy stanął jak wryty. Jak tylko Madara skończył bandażowanie moich pleców pomógł mi założyć czystą bluzkę. Po chwili chłopak wyszedł ciągnąc za sobą Sasuke. Jak najszybciej mogłam poszłam za nimi. Gdy dotarłam na miejsce zobaczyłam Sasuke klęczącego przed moim mężem. Uderzył go, było to widać.
- Ty gnoju! - krzyknął - Widziałeś jej plecy ? - zapytał
- Widziałem - potwierdził
- To efekt twojego ostatniego wybryku! - znowu krzyknął - Mam tego dosyć - powiedział - Przez ciebie Michiru dostała baty od Danzo, ona nie będzie cierpiała za ciebie - dodał cicho.
- Madara, przestań proszę - powiedziałam łapiąc go za ramię bo znowu chciał uderzyć chłopaka, który patrzył na niego przerażony.
- Dlaczego go tak ciągle bronisz słońce ? - zapytał patrząc mi w oczy
- Jestem za niego odpowiedzialna - odparłam po chwili - Dziękuję za opatrzenie moich ran - dodałam i pocałowałam chłopaka w policzek. Uśmiechnął się tylko i poszedł do domu.
- Bardzo Cię przepraszam Michiru - powiedział cicho brunet klęczący na ziemi.
- Nie masz za co mnie przepraszać Sasuke
- Mam - powiedział - Jesteś dla mnie jak starsza siostra, ciągle mnie bronisz, pomagasz mi a teraz przeze mnie cierpisz. Przepraszam - dodał.
Byłam w szoku. Chłopak klęczał przede mną, przepraszał mnie płacząc przy tym. Kucnęłam i przytuliłam go do siebie.
- Będzie dobrze Sasuke - mruknęłam
- Zrobię wszystko żeby było dobrze - obiecał chłopak.

Od tamtego dnia wybryki się skończyły. Madara codziennie zmieniał mi opatrunki i musiał mi pomagać się myć bo przez rany nie byłam w stanie zrobić tego sama.
Sasuke trzymał na dystans Sakurę i Ino, które jak mi się pochwalił uprzykrzały mu życie zanim odszedł na trening do Orochimaru. Ostatnio bliżej zaprzyjaźnił się z Hinatą Hyuugą.
Byliśmy właśnie w ulubionym lokalu Sasuke na dango i herbacie, kiedy do środka weszły Ino i Sakura w towarzystwie Saia.
- Ohayo Sasuke-kun - powiedziały obie dziewczyny a chłopak spojrzał na nie obojętnie a ja przez okno zauważyłam Madarę.
- To twoja dziewczyna ? - zapytała Ino wskazując na mnie. Spojrzałam na nią z rozbawieniem a ona na mnie zdziwiona. Po chwili obok usiadł Madara, pocałował mnie w policzek i objął ramieniem co wywołało jeszcze większe zdziwienie.
- Wiesz kochanie Ino myśli, że jestem dziewczyną Sasuke - powiedziałam patrząc na siedzącego obok chłopaka.
- Naprawdę ? - zapytał zdumiony a ja potwierdziłam. Chłopak wybuchnął śmiechem a nasi rozmówcy patrzyli na nas nic nie rozumiejąc. - Nie mam w zwyczaju, żeby dzielić się kobietą z kuzynem - dodał patrząc znacząco na blondynkę na co dziewczyna oblała się rumieńcem i spuściła wzrok. Sakura usiadła po mojej drugiej stronie i zapytała
- Możemy porozmawiać w cztery oczy ?
- Jasne - odparłam i wyszłyśmy na zewnątrz zostawiając panów samych. Ruszyłyśmy ulicą w kierunku małego parku.
- Co Cię łączy z Madarą ? - zapytała różowo włosa
- Jest moim mężem już od ponad roku - odparłam - Dlaczego mnie o to pytasz Sakura ?
- Bo widzisz Michiru mam problem i nie wiem co zrobić
- Powiedz o co chodzi, postaram się pomóc
- Kiedyś myślałam, że kocham Sasuke a tak naprawdę to było tylko zauroczenie. Zakochałam się w kimś innym ale on nie mieszka w naszej wiosce i nie jest tu mile widziany - odparła
- Mówisz o Itachim ? - zapytałam
- Ale skąd ty ?
- Domyśliłam się. W czym tkwi problem ?
- Nie wiem czy on czuje to samo. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy kiedy mnie odwiedzał nocą i rozmawialiśmy. Jest zupełnie inną osobą niż ta którą opisuje Sasuke.
- Mam pewien pomysł ale nie wiem czy mi się uda - odparłam
- Jaki ? - zapytała z nadzieją dziewczyna
- Mogę spróbować się z nim skontaktować. Znam pewne jutsu ale nie wiem czy na niego zadziała.
- Spróbuj proszę i dziękuję. Wiedziałam, że ty najlepiej mnie zrozumiesz skoro należysz do rodziny Uchiha.
- Mimo, iż jestem członkiem tej rodziny to i tak nie za dobrze ich rozumiem. W każdym razie staram się. Jednak Madara ma bardzo skomplikowany charakter - powiedziałam w zamyśleniu.
- Tak jak każdy Uchiha - rzuciła Sakura i obie się zaśmiałyśmy.


Udało mi się skontaktować z Itachim. Powiedziałam mu o uczuciach Sakury względem niego. Był tym szczerze zdziwiony. Czyli dziewczyna nic mu nie powiedziała. Powiedział mi, że też ją kocha a potem wyznał prawdę o masakrze klanu Uchiha. Chciałby wrócić do Konohy ale nie może, bo wszyscy mają go za mordercę klanu i przestępcę. Obiecałam, że postaram się mu pomóc.
Poszłam do Hokage i o wszystkim jej opowiedziałam. Na początku nie chciała mi uwierzyć ale w końcu udało mi się ją przekonać. Obiecała, że coś z tym zrobi.
Potem udałam się do Sakury i powiedziałam jej o rozmowie z Itachim. Na koniec dziewczyna rzuciła mi się na szyję dziękując za pomoc.