sobota, 25 lipca 2015

13. Żeby przetrwać musisz nauczyć się żyć bez niczego.

Zbliża się wieczór, ciemne chmury zasnuwają niebo. W powietrzu czuć nadchodzącą burzę.
Przez narodziny syna Tsunade zwolniła mnie z pełnionych obowiązków shinobi. Całe dnie spędzam w domu opiekując się Yuujim i odpoczywając.
Ostatnio w wiosce dzieją się dziwne rzeczy, starszyzna podejrzewa, że możemy zostać zaatakowani. Nikt nie ma pojęcia kto mógłby to zrobić i jaki miałby w tym cel. Shinobi wyżsi rangą mają swoje domysły i snują teorie spiskowe. Większość z nich zakłada, że będzie to konflikt wewnętrzny i zaatakuje ktoś będący mieszkańcem wioski.
Siedzę na tarasie w towarzystwie Hinaty i Sasuke, rozmawiamy na różne tematy. Po kilku minutach drzwi wejściowe trzasnęły.
- To chyba twój mąż - stwierdziła Hyuuga.
Po chwili pojawił się właśnie on, ale to jak wygląda przeraziło mnie. Brudne i zniszczone ubrania, drżące ramiona, dłonie zaciśnięte w pięści i zaczerwieniona twarz. Jedno jest pewne Madara jest wściekły tylko zastanawia mnie dlaczego.
- Skarbie co się stało ? - zapytałam wstając, mężczyzna podszedł i wtulił się w moje ramiona próbując się uspokoić.
- To nic takiego słońce - szepnął mi wprost do ucha.
Moje dłonie spoczywające na jego plecach zadrżały na te słowa a zwłaszcza ton głosu jakim go wypowiedział, jakby z rozgoryczeniem.
- Powiedz o co chodzi - zażądałam po dłuższej chwili i cofnęłam się o krok by widzieć jego twarz.
- Musimy stąd odejść - powiedział w końcu a ja uniosłam brew w odpowiedzi.
- Skąd odejść i dlaczego musimy ? - zapytałam
- Odejść z Konohy a musimy bo starszyzna i Hokage uważają, że jesteśmy zagrożeniem dla wioski.
- Chyba nie myślisz, że oni uważają nas za tych, którzy zaatakują wioskę - powiedziałam wstrząśnięta tym nasuwającym się wnioskiem.
- Właśnie tak - potwierdził moje domysły Madara - Ty jesteś jednym z Siedmiu Mistrzów Miecza Mgły, siostrą poprzedniego Mizukage a oni wiedzą jaki on był i jakie rządy w wiosce sprawował, twierdzą że jesteś do niego podobna i staniesz się taka jak Yagura. A ja jestem członkiem najpotężniejszego rodu wioski Ukrytej w Liściach. Po tym co wiele lat temu zrobił nasz klan jestem podejrzany tylko dlatego, że jestem jego członkiem - dodał.
Hinata była zaskoczona tymi wiadomościami, Sasuke tylko mrugał intensywnie zastanawiając się czy dobrze zrozumiał a ja oniemiałam.
Nigdy nie sądziłam, że Konoha jest tak bardzo przepełniona uprzedzeniami. Żeby każdy kto jest silny a przede wszystkim inny był podejrzewany o zdradę wioski, nie mieści mi się to w głowie. Dopiero teraz zrozumiałam co mój brat miał na myśli kiedy wielokrotnie mi powtarzał, że Konoha i Kumo to wioski, które pełne są uprzedzeń do innych nacji a najwięcej ich mają właśnie dla shinobi pochodzących z Kiri. Mówił, że wszyscy mają nas za przestępców, ludzi nie posiadających uczuć czy sumienia, którzy lubują się w zabijaniu czy torturowaniu innych. A nie zawsze tak było. Zmieniło się to gdy zostaliśmy zdradzeni przez Konohę podczas jednej z wojen na czas której mieliśmy zawarty sojusz.
- Jak chcesz to zrobić ? - zapytał Sasuke
- Po prostu kuzynie - odparł - Ja i moja rodzina zostaliśmy wygnani z wioski - mówiąc to wyciągnął z kieszeni dwie opaski z symbolem liścia przekreślone - Mamy do rana opuścić teren wioski a za cztery dni obszar kraju ognia - dodał.
- Co z nami ? - zapytał Sasuke
- Wy zostajecie, Hokage i starszyzna nie uważają was za zagrożenie a Itachi - Madara zawiesił głos pochylając głowę
- Co z nim ? - zapytałam
- Zamknęli go w celi i najpewniej o świcie zostanie zabity - odpowiedział
- Kto ma to zrobić ? - wydukała Hinata
- Ludzie Danzo - powiedział cicho. Po chwili wyprostował się i spojrzał na mnie - Zacznij pakować rzeczy Yuujiego i to co uznasz za przydatne a ja spakuję nasze rzeczy w sypialni - powiedział i wszedł do salonu.
- Przygotuję dla was jedzenie i wodę - zaproponowała Hinata
- Dziękuję - szepnęłam i ruszyłam do pokoju syna.


Przed północą byliśmy już spakowani, wszystkie rzeczy zapieczętowałam w zwojach, które będzie niósł Madara. Przygotowałam też nosidełko w którym będę niosła synka. Postanowiliśmy, że nikomu z Konohy nie powiemy dokąd się udajemy dla ich bezpieczeństwa. Wreszcie nadszedł czas aby się pożegnać, odejść i prawdopodobnie już nigdy nie wrócić.
- Na nas już czas - oznajmił Madara
Pożegnaliśmy się z Sasuke, Hinatą, Naruto, Karin, Kakashim, Rin i byłymi uczniami Madary. Tylko ta garstka ludzi wierzy w naszą niewinność. Obiecali, że będą o nas pamiętać i czasem napiszą jakiś list.

*

Byliśmy w drodze już od kilkunastu godzin, już dawno mieliśmy za sobą tereny Konohy. Zatrzymaliśmy się na polanie aby coś zjeść i odpocząć przed dalszą drogą. Rozpaliłem ognisko za pomocą jednego z katonów a Michiru zabrała się za przygotowanie posiłku. Po kilku minutach jedliśmy ramen.
- Dokąd się udamy ? - zapytałem już po skończonym posiłku
- A jak myślisz ? - zapytała - Oczywiście, że do Kiri - dodała
Przez chwilę grzebała w plecaku po czym wyciągnęła z niego opaskę. Już chciałem zapytać po co jej ona, kiedy założyła ją a w blasku zachodzącego słońca błysnął symbol wioski Mgły. Więc nadal ją posiada.
- Jak myślisz co na to Mizukage ? - zapytałem będąc ciekawym odpowiedzi
- Mei nie powinna robić problemów, będę przydatna dla niej. Zresztą sam zobaczysz - odpowiedziała i uśmiechnęła się, ale ten uśmiech wywołał u mnie dreszcze.

Dwa dni później staliśmy przed bramą Kiri. Podczas dzisiejszej drogi to ja niosłem Yuujiego a Michiru szła przede mną. Jej czerwone włosy powiewały na wietrze a niebieskie oczy błyszczały kiedy na nas spojrzała.
Nagle zatrzymało nas dwóch shinobich, którzy musieli pilnować wejścia do wioski.
- Kim jesteście i czego tu szukacie ? - zapytał jeden z nich
- Nie sądziłam, że to wy nadal stoicie na straży przy bramie - odpowiedziała na to czerwonowłosa.
Mężczyźni spojrzeli na nią zaskoczeni.
- Michiru-sama dobrze Cię widzieć - powiedzieli i ukłonili się przesuwając się.
- Was też dobrze widzieć panowie - rzuciła po czym wkroczyła do wioski.
Udaliśmy się do siedziby Mizukage. Podczas drogi od bram wioski do siedziby shinobi zatrzymywali się żeby się przywitać lub ukłonić, z niektórymi Michiru przez chwilę rozmawiała. Kilkanaście minut później wylądowaliśmy w gabinecie przywódcy wioski.
- Dobrze cię widzieć - powiedziała Mizukage - Co was do mnie sprowadza ? - zapytała
- Wygnano nas z Konohy bo obawiano się że zaatakujemy wioskę - odpowiedziała
- Mam przez to rozumieć, że chcesz wrócić do nas ? - zapytała
- Oczywiście - potwierdziła - Mei mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu aby mój mąż i syn zostali tu ze mną ? - zapytała
- Zawsze jesteś tu mile widziana Michiru bo tu jest twój dom a członkowie klanu Uchiha przydadzą się naszej wiosce - oznajmiła po chwili kobieta siedząca za biurkiem. - Dobrze się składa, że wróciłaś będziesz mi potrzebna. Jako jeden z Siedmiu Mistrzów Miecza i siostra mojego poprzednika masz większy posłuch wśród starszyzny i shinobich, którzy cię znają - dodała
- Znowu robią ci problemy ? - zapytała
- Zawsze mi je robili i to się nie zmieniło - odparła po chwili - Jesteś chyba najbardziej szanowaną osobą w Kiri a tuż za tobą pozostała szóstka Mistrzów Miecza - dodała z powagą
- Nie może być aż tak źle - wtrąciłem
- Nie znasz realiów naszej wioski Madara - oznajmiła Michiru - U nas szacunek ma ten kto ma wysoki poziom umiejętności, jest kimś wysoko postawionym lub krewnym takiej osoby, ma pieniądze albo zyskał szacunek wzbudzając strach - dodała a mnie po prostu zatkało.
Nigdy nie zastanawiałem się jakie panują zasady, tradycje czy przekonania w innych wioskach. Znam tylko przykład Konohy, w której jest mnóstwo uprzedzeń a Hokage i starszyzna chcą mieć nad wszystkimi i wszystkim kontrolę. Nie sądziłem, że w Kiri tak to właśnie wygląda. Że Mizukage ma mniejsze poważanie wśród mieszkańców wioski niż członkowie Mistrzów Miecza albo że między wszystkimi występują takie a nie inne zależności. Według tego co powiedziała Michiru najbardziej liczą się umiejętności, powiązania rodzinne, pieniądze i charakter.
- Twój dom jest pusty i możecie w nim zamieszkać - oznajmiła podając mojej żonie klucze po czym zwróciła się do mnie - Już niedługo Konoha przekona się kogo właśnie się pozbyła - po czym podała mi opaskę Kiri - Od dziś jesteś joninem i wykonujesz moje polecenia - dodała
Wziąłem opaskę i opuściliśmy siedzibę Mizukage.