poniedziałek, 12 grudnia 2016

ZAWIESZENIE

Drodzy czytelnicy !!

Przepraszam was za to, że tak długo nie dodałam nowego rozdziału.
Zawieszam tego bloga.
Straciłam wenę i póki co nie mam już pomysłu co pisać dalej i jak zakończyć tę historię.
Nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek coś tu napiszę.
Ale nie usuwam bloga i być może za jakiś czas wrócę.
W każdym razie niczego nie obiecuję.

Pozdrawiam

wtorek, 2 lutego 2016

16. Nikt nie jest jedynie sumą przeszłych uczynków

Rozdział dedykuję Angel of Darkness i Sayuri Kusanagi. Dziękuję wam. To wasze komentarze sprawiają, że mam większą motywację do pisania kolejnych rozdziałów tej historii. 
Sayuri cieszę się że uważasz mój blog za niesamowity :)
To, że Michiru została Mizukage było nagłą decyzją bo na początku ta historia miała się trochę inaczej potoczyć.

Przepraszam was wszystkich moi drodzy, że tak długo musieliście czekać na ten nowy rozdział i od razu przepraszam bo nie wiem kiedy uda mi się napisać kolejny.
Rozdział wyszedł dość krótki za co również przepraszam. Nie mam teraz głowy do pisania, jestem chora i po raz kolejny lekarka zapisała mi antybiotyk. 
Postaram się napisać nowy rozdział jak najszybciej mi się uda żebyście nie musieli zbyt długo czekać.
Mam nadzieję, że do szybkiego zobaczenia.
Zapraszam do czytania i komentowania.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Trudno było mi się przyzwyczaić do bycia Mizukage. Mieszkańcy wioski okazują mi dużo więcej szacunku niż wcześniej Terumi. Shinobi wykonują moje rozkazy bez mrugnięcia okiem czy jakiegokolwiek sprzeciwu. Utakata i pozostali przywódcy klanów popierają moje działania. Starszyzna nie wtrąca się w sprawy wioski. Kiri jeszcze nigdy nie była tak zjednoczona, ale nie sądzę żeby tak zostało na stałe. Najpewniej po wojnie wszystko wróci do poprzedniego stanu, pozostaje mieć nadzieję żeby było lepiej.
Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi gabinetu. Udzieliłam pozwolenia na wejście i po chwili w środku pojawił się mój asystent i doradca, którym zgodził się zostać Sumiteru.
- Szanowna - przywitał się - Wszyscy wezwani czekają już w sali audiencyjnej na trzecim piętrze - oświadczył
- Dobrze, zaraz tam przyjdę - rzuciłam w odpowiedzi.
Kuriarare wyszedł a ja wzięłam kapelusz potwierdzający pełnioną przeze mnie funkcję i także wyszłam aby udać się do wspomnianej przez chłopaka sali.
Kiedy już dotarłam na miejsce prowadzone rozmowy natychmiast ucichły a spojrzenia wszystkich obecnych w pomieszczeniu spoczęły na mnie. Usiadłam na przeznaczonym dla mnie miejscu a mój wzrok spoczął na Ameyuri.
- Masz jakieś wieści ? - zapytałam
- Kumo nie angażuje się w żadne przygotowania wojenne, więc prawdopodobnie nie przyłączą się do tego konfliktu. Kisame przekazał mi nowe informacje. Po śmierci Itachiego nie przyjęli w swoje szeregi nikogo nowego; Hoshigaki dołączy do nas i będzie walczył przeciwko Akatsuki. Kilku shinobich opuściło Konohę nie chcąc brać udziału w tej wojnie, zatrzymali się na terenie niegdyś zajmowanym przez Uzushio. Iwa przygotowuje się do wojny - zrelacjonowała Ringo.
- Cóż czego innego mogliśmy się spodziewać - odparłam - Mamy wielu świetnych shinobi, którzy są dobrze wyszkoleni. Za tydzień dotrą tu shinobi z Yuki i Suny. Kazekage po zdradzie Konohy, z którą miał sojusz postanowił nam pomóc.
- I dobrze zrobił - rzucił Utakata - W końcu przejrzał na oczy i dostrzegł jaką naprawdę politykę prowadzą władze Konohy - dodał z rozbawieniem a pozostali mu przytaknęli.
- Trochę szacunku Utakata. Mówisz o przywódcy innej wioski - skarciła mężczyznę Talitha.
Spotkanie niedługo potem się skończyło i wszyscy powrócili do wykonywania swoich obowiązków. Kiedy wyszłam z sali dogonił mnie Sumiteru.
- Szanowna w sali ślubów czekają na ciebie - oświadczył po chwili.
- Chodźmy więc - rzuciłam po czym ruszyłam w kierunku rzeczonej sali.
Gdy dotarliśmy na miejsce okazało się że bardzo dobrze znam ludzi czekających na udzielenie im przeze mnie ślubu.
Stanęłam na podwyższeniu a para przede mną.
- Zebraliśmy się ty aby połączyć węzłem małżeńskim tę oto parę - zaczęłam z uśmiechem - Zanim zaczniemy czy jest ktoś kto zna powód dla którego tych dwoje nie powinno zostać małżeństwem ? - zapytałam a brązowowłosa rozglądała się z nadzieją po sali ale nikt się nie odezwał - Czy ty Mei Terumi bierzesz sobie Ao za męża i ślubujesz mu wierność i uczciwość dopóki śmierć was nie rozłączy ?  - zapytałam
- Tak - odparła kobieta zrezygnowanym głosem.
- Czy ty Ao bierzesz sobie Mei Terumi za żonę i ślubujesz jej wierność i uczciwość dopóki śmierć was nie rozłączy ? - zapytałam
- Tak - odparł mężczyzna z radością.
- Z mocy prawa nadanego mi jako Mizukage ogłaszam was mężem i żoną -oświadczyłam.
Państwo młodzi podpisali akt małżeństwa i pan młody pocałował swoją żonę.
Kiedy wraz z gośćmi udali się na przyjęcie weselne, udałam się w moje ulubione miejsce w Kiri, nad wodospad.
Usiadłam na trawie i skupiłam się, po chwili znalazłam się po kolana w wodzie a przede mną znajdowały się klatki a w nich znajdowały się bijuu.
- Nareszcie się pojawiłaś - zawołał jeden z nich.
- Nie bądź niecierpliwy Son Goku - skarciłam go a pozostałe demony przyglądały mi się oniemiałe. - Znam wasze imiona - oświadczyłam - Shukaku, Matatabi, Isobu, Son Goku, Kokou, Saiken, Chomei, Gyuki i Kurama jestem Michiru Uchiha - stwierdziłam - Mój ojciec jest członkiem klanu Uzumaki a moja matka pochodziła z rodu Yuki, moim mężem jest Madara Uchiha. - wyjaśniłam.
- Ty jesteś demonem lodu. Ale jak to możliwe ? - zapytał Saiken
- Jestem potomkiem demona lodu. Od dziecka byłam sakryfikantem Jirou, który również był potomkiem demona lodu. Jakiś czas temu nasze chakry i energie życiowe połączyły się i zostałam inkarnacją demona lodu. - odpowiedziałam
- Teraz wszystko jasne - stwierdziła Chomei
- Wypuszczę was z tych klatek - stwierdziłam po dłuższej chwili.
Zerwałam wszystkie dziewięć pieczęci i demony były wolne. Mogły robić co chciały.
- Dlaczego to zrobiłaś ? - zapytał Kurama
- Nie chcę was więzić, nie jesteście jakimiś potworami - powiedziałam twardo
- Jesteś tak bardzo podobna do ojca - stwierdził Son Goku
- Ojca ? - zapytałam zaskoczona
- Naszym ojcem był Mędrzec Sześciu Ścieżek, to on nas stworzył. Podzielił Yuubiego na dziewięć części i tak powstaliśmy. Był dla nas ojcem i był jedynym, który nas akceptował takimi jakimi byliśmy i nadal jesteśmy - odpowiedział Kokou
- Ja was akceptuję - stwierdziłam - Jeżeli chcecie możecie odejść - odparłam po czym wróciłam przed wodospad.
Podniosłam się z trawy i wróciłam do domu gdzie czeka na mnie moja rodzina.
Gdy tylko pojawiłam się w drzwiach Madara zmierzył mnie zmartwionym spojrzeniem i przywitał mnie buziakiem w policzek.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz ? - zapytałam z irytacją
- Bo się o ciebie martwię słońce - odparł mężczyzna - Jesteś najbliższą mi osobą, poza Tobą i Yuujim nikt tak bardzo się dla mnie nie liczy - dodał po czym usiadł na kanapie w salonie.
Opadłam na miejsce obok i mocno się do niego przytuliłam.
- Przepraszam miałam ciężki dzień - szepnęłam
- Stało się coś ? - zapytał zaniepokojony
- Nic takiego poza tym, że szykujemy się do wojny z Konohą, Iwą i Akatsuki a poza tym dzisiaj udzieliłam ślubu Mei i Ao - rzuciłam
- Nie wierzę, że wojna to dla ciebie nic takiego - stwierdził po chwili
- Boli mnie to, że Konoha nas zdradziła i wystawiła - powiedziałam cicho - Mieliśmy sojusz przypieczętowany naszym małżeństwem Madara - dodałam
- Nie da się o tym zapomnieć - szepnął zamyślony - Pamiętasz jak pojawiłem się w Kiri z ówczesnym Hokage i twój mały wybuch złości ? - zapytał nagle
- Jak mogłabym zapomnieć prawie zabiłam mojego brata - rzuciłam i cicho się zaśmiałam.
Do późnej nocy siedzieliśmy w salonie i wspominaliśmy nasze spotkanie i pierwsze lata naszego małżeństwa. Wiele razem przeszliśmy. Prawie go straciłam, ale udało się go uratować. Zamordowano Yagurę i Madara był wtedy przy mnie. W końcu zrozumiałam, że go kocham. Teraz po tych wszystkich wydarzeniach nie jestem pewna co by się ze mną stało gdybym w czasie trwania tej wojny straciła mojego męża.

czwartek, 31 grudnia 2015

Szczęśliwego Nowego Roku !!!

Drodzy czytelnicy

Życzę wam wszystkiego co najlepsze, sukcesów w życiu, spełnienia waszych postanowień, szczęścia i dużo radości z okazji Nowego Roku.

Pozdrawiam was serdecznie


PS. Postaram się w przeciągu kilku najbliższych dni napisać dla was nowy rozdział :)

czwartek, 24 grudnia 2015

Wesołych

Drodzy czytelnicy 

Z okazji świąt Bożego Narodzenia
życzę wam
dużo zdrowia, spokoju, radości, miłości,
sukcesów w życiu i spełnienia wszystkich waszych marzeń.
Tym, którzy także piszą swoje historie życzę dużo weny i mnóstwo nowych pomysłów.
Pozdrawiam :)

niedziela, 18 października 2015

15. Sekretem dobrych relacji jest szczerość i wzajemność.

Gdy już wróciliśmy do wioski i zameldowaliśmy Mizukage nasz powrót udaliśmy się do domu. Coś czułam, że będziemy musieli odbyć poważną rozmowę. I nie pomyliłam się bo jak tylko dotarliśmy na miejsce usiedliśmy w salonie na kanapie i Madara patrzył na mnie zastanawiając się co powiedzieć.
- Musimy porozmawiać - powiedział po chwili zastanowienia
- Masz rację musimy - potwierdziłam - Na przykład o tym, że przed cały czas trwania naszego małżeństwa ani kiedy rozmawialiśmy przed wyruszeniem do Yuki nie wspomniałeś o tym, że jesteś w połowie demonem.
- Przepraszam cię za to, ale nie wiedziałem jak na to zareagujesz - wykrztusił - Spodziewałem się wszystkiego - oznajmił - Od napadu szału do płaczu; ale nie sądziłem, że przyjmiesz to tak spokojnie - dodał
- Jeśli głęboki szok można nazwać spokojem - mruknęłam
- Można bo po tym szoku przyszła akceptacja i do tej pory nie wspomniałaś, że masz mnie dość i odchodzisz - rzucił w odpowiedzi
- W sumie mogłabym to zrobić ale nie tego chcę - szepnęłam - Opowiesz mi o twoim pochodzeniu ? - zapytałam. W odpowiedzi otrzymałam skinięcie głową.
- Mój ojciec Tajima był członkiem klanu Uchiha a moja matka była demonem władającym ogniem. Historia jest taka, że zakochali się w sobie a potem urodziłem się ja i moi młodsi bracia. Po urodzeniu Soramaru zmarła. Dopiero niedawno udało mi się dowiedzieć, że tylko ja odziedziczyłem po niej jej demoniczną część a moi bracia byli śmiertelnikami. Po śmierci matki otrzymałem jej zdolności we władaniu ogniem, wiele lat zajęło mi zapanowanie nad nimi. - zaczął opowieść Madara
- Ale czy śmierć demona powinna być tak łatwa ? - zapytałam zaskoczona
- Nie była - zaprzeczył - Przed narodzinami mojego brata odprawiła jakiś rytuał i była bardzo słaba. Po prostu poród wyssał z niej resztki energii i zabił. A co z twoim demonem ? - zapytał w końcu a ja usłyszałam głos Jirou
- Przenieście się tutaj
Po chwili staliśmy przed kratami za którymi stał czarnowłosy demon a jego czarne oczy świdrowały spojrzeniem Uchihę.
- Jestem Jirou i jestem demonem władającym lodem - przedstawił się
- Jak się tu znalazłeś ? - zapytał Madara
- Zostałem zapieczętowany w Michiru przez jej ojca kiedy była małym dzieckiem.
- Dlaczego z nią nie walczysz tylko oddajesz jej swoją moc, udzielasz swojej wiedzy i pomagasz ? - zapytał a ja spojrzałam na Jirou ciekawa jego odpowiedzi
- To proste - oświadczył demon - Od kiedy jestem tu zapieczętowany zauważyłem jedną prawidłowość - zaczął tłumaczenie - Z każdym dniem jesteśmy połączeni coraz silniej, dzisiaj jesteśmy prawie jednym bytem. Nasza chakra i energia życiowa złączyły się posiadasz wszystkie moje zdolności Michiru. - dopowiedział. Stałam sparaliżowana jego słowami nie wiedziałam jak mam na to wszystko zareagować.
- O czym ty mówisz ? - zapytał wzburzony Uchiha - Jak to możliwe ?
- Szczerze mówiąc ta krata nie istnieje to tylko iluzja, nigdy nie byłem więziony w twoim ciele. Jutro rano będziemy już całkowicie połączeni. Jest to możliwe tylko w dwóch przypadkach a ty Uchiha jako demon powinieneś je znać - po wypowiedzeniu tych słów krata zniknęła i mogłam zobaczyć, że Jirou jest jak mgła i powoli znika. Spojrzałam na Madarę i dostrzegłam, że zbladł i rozszerzył oczy z zaskoczenia.
- O czym on mówi ? - zapytałam go, wtedy spojrzał na mnie i zamarł na dłuższą chwilę.
- Tylko w dwóch przypadkach całkowite połączenie się sakryfikanta z demonem jest możliwe - zaczął - W pierwszym w twoich żyłach musi płynąć krew jakiegoś demona o podobnej sile co on - mówiąc to wskazał na Jirou który się uśmiechał - A w drugim musisz mieć w sobie cząstkę mocy jednego z najdawniejszych - dodał
- Kim są najdawniejsi ? - zapytałam nic nie rozumiejąc
- Było ich siedmiu. Demon wody, wiatru, ognia, ziemi, błyskawicy, lodu i burzy. Każdy władał swoim żywiołem. Ja posiadam w sobie cząstkę mocy demona ognia, tak jak kiedyś moja matka. Są dwa rodzaje tych cząstek. Jeden to taki, który posiadają w sobie potomkowie najdawniejszych a drugi posiadają wybrani przez najdawniejszych. - wytłumaczył Madara
- Jestem potomkiem demona lodu - oświadczył Jirou - I ty również nim jesteś - dodał
- Jakim cudem ? - zapytałam z powątpiewaniem
- Pośród twojego rodu ostatnim potomkiem najdawniejszych przed tobą był twój dziadek. Ale co najdziwniejsze z nim nie byłem w stanie się połączyć  - stwierdził z rozbawieniem demon. - Jest taka prawidłowość, którą ci przekażę ale musi to pozostać między nami. - powiedział po chwili z całkowitą powagą. - Ród Uchiha wywodzi się od demona ognia, Hozuki od wody, Uzumaki od wiatru, Senju od ziemi, Yotsuki od błyskawicy, Tsuchigumo od burzy i Yuki od lodu. Od wielu lat potomkowie tych rodów są obdarzeni cząstką mocy najdawniejszych od których się wywodzą.
Nawet nie zauważyłam kiedy znowu siedziałam na kanapie a obok mnie Madara. Nie sądziłam, że dowiem się czegoś takiego. Jutro rano będę inkarnacją demona lodu bo połączą się dwie jego części, to nie ma najmniejszego sensu.


Dwa dni później odbywało się spotkanie o którym przed wyruszeniem po bestie informowała mnie Mei. Siedziałam przy stole w sali audiencyjnej w siedzibie Mizukage. Poza mną w pomieszczeniu znajdowały się osoby których nie spodziewałam się tu zobaczyć. Była oczywiście Terumi jako obecny Mizukage, dwoje członków starszyzny(Nimatsu i Talitha), daimyo kraju Wody i jego dwóch doradców oraz głowy najstarszych i najbardziej poważanych rodów ninja w Kiri.
- Spotkanie zostało zwołane w celu omówienia obecnej sytuacji w kraju. - zaczął pan Nimatsu - Kraj Wody jest atakowany z dwóch stron, z jednej przez członków Akatsuki a z drugiej przez Konohę, która sprzymierzyła się z Iwą.
- Po naszej stronie stoi Yuki z którą mamy wieloletni sojusz i Suna, która została zdradzona przez swojego wieloletniego sojusznika Konohę. - kontynuowała pani Talitha - Terumi nie jest w stanie utrzymać shinobi Kiri w ryzach, nikt jej nie szanuje i odmawiają wykonywania jej rozkazów.
- Muszę się z panią zgodzić - odparł Utakata będący głową jednego z rodów - Nie mamy zamiaru słuchać jej rozkazów - dodał a pozostali przywódcy klanów przytaknęli.
- Sam pan widzi - powiedział cicho pan Nimatsu
- Widzę i nie napawa mnie to optymizmem szykuje się wojna i potrzebujemy zjednoczonej Kiri aby pokonać naszych wrogów - zabrał głos daimyo - W tej sytuacji zwalniam Mei Terumi ze stanowiska Mizukage a na jej miejsce powołamy kogoś innego - zdecydował po chwili namysłu
- Dlaczego to robisz starcze ? - zapytała Terumi ze złością - Co mam teraz robić ?
- Robię to bo jesteś nieudolnym przywódcą, a jeśli chodzi o to co masz robić to poślubisz pana Ao i od dziś nie jesteś już shinobi a zwykłym cywilem mieszkającym w Kiri - odpowiedział z wrednym uśmiechem.
To było jasne, że daimyo nie znosił Mei i od zawsze chciał zrobić coś co ją wkurzy a ona nie będzie mogła nic z tym zrobić.
- Szóstym Mizukage od dziś będzie Michiru Uchiha - oświadczył mężczyzna
- Nie zgadzam się - powiedziałam stanowczo
- Nie przyjmuję odmowy. W zamian dam ci kilka przywilejów. Masz taką samą władzę nad Kiri jak twój zmarły brat, możesz zmienić dowódców w ANBU i nie będę się wtrącał w sprawy wewnętrzne wioski kiedy ty będziesz nią rządziła. Zgadzasz się ? - zapytał z błyskiem w oku
- Jeśli otrzymam to na piśmie to owszem - odparłam a mężczyzna spojrzał na mnie zaskoczony, przywódcy klanów zgodzili się ze mną.
Po godzinie przede mną leżał dokument podpisany przez daimyo, w którym zawarte były przywileje ogłoszone przez niego.
Wyszłam z sali w kapeluszu Mizukage a za mną podążali Utakata i pozostali przywódcy. Po przejściu kilku korytarzy weszłam do gabinetu i usiadłam za biurkiem a dziesięciu mężczyzn stanęło przede mną.
- Od dzisiaj każda niesubordynacja będzie karana torturami a zdrada śmiercią. - zaczęłam a obecni się wzdrygnęli - Liczę na to, że będziecie ze sobą współpracować żeby Konoha, Iwa i Akatsuki przekonali się o naszej sile i potędze - kontynuowałam - Możecie odejść.
Gdy mężczyźni wyszli w gabinecie pojawili się Sumiteru i Mangetsu.
- Gratulacje młoda - rzucił Mangetsu
- To nie czas na gratulacje a przygotowanie się do wojny, która niedługo się rozpocznie.

niedziela, 20 września 2015

14. Przypadek może być twoim sprzymierzeńcem albo twoim wrogiem.

Dość szybko na nowo przyzwyczaiłam się do uroków życia codziennego w Kiri. Dziś czeka mnie spotkanie z pozostałymi Mistrzami Miecza, których nie widziałam notabene od kilku ładnych lat.
Kiedy zbliżyłam się do polany dostrzegłam pozostałych Mistrzów, brakowało tylko jednej osoby.
- Jesteś wreszcie - odparł Jinin kiedy mnie zauważył
- Gdzie Hoshigaki ? - zapytałam
- Tu jestem słonko - usłyszałam tuż za sobą - Tęskniłaś ? - zapytał. Odwróciłam się na te słowa i odsunęłam od siebie dotykającą mojego ramienia Samehadę.
- Nie bardzo - odpowiedziałam podchodząc do Sumiteru.
- Po co to spotkanie ? - zapytał Jinpachi - Bo nie uwierzę w to, że tęskniliście za sobą - dodał na co parsknęłam śmiechem.
- Tylko Kisame jest taki uczuciowy - wtrąciła Ameyuri, uśmiechnęłam się do niej i rzuciłam
- Racja ale zapominasz o naszym nowym, który jest nazbyt tchórzliwy.
- Masz na myśli tego Chojuro ? - zapytał Mangetsu - Jeśli tak to muszę się z tobą zgodzić.
- Ten dzieciak boi się własnego cienia - rzucił Kisame.
- A ty nie jesteś czasem członkiem Akatsuki ? - zapytał Sumiteru.
- Oni nie są tak fajni jak wy - odparł - Dlatego zająłem się ich szpiegowaniem.
- I niby komu przekazujesz te informacje ? - zapytał Mangetsu
- Jeszcze nikomu przyjacielu - odpowiedział na to Hoshigaki.
- Jeszcze ? Co ty kombinujesz ? - zapytała Ameyuri patrząc na niego podejrzliwie.
- Możemy wybrać kogoś z nas kto byłby łącznikiem między nami a Mizukage i tej osobie przekazywalibyśmy informacje a ta osoba decydowałaby czy podzieli się tymi informacjami z Terumi - powiedział Kisame.
- Rany. Nie sądziłam, że znasz takie słowa rybciu i że jednak czasem myślisz - zakpiła Ameyuri a Hoshigaki zmierzył ją morderczym spojrzeniem.
- Mniejsza o to czy myśli czy nie i czy ma mózg czy go nie ma - rzuciłam a wszyscy poza Kisame parsknęli śmiechem - Kogo proponujesz na tą osobę ? - zapytałam.
Wszyscy mierzyliśmy Hoshigakiego spojrzeniem aż wreszcie po kilku długich minutach się odezwał
- Proponuję naszą drogą Michiru.
Zatkało mnie i to dosłownie. Nie sądziłam, że zaproponuje akurat mnie. Równie dobrze to mógłby być Sumiteru lub Mangetsu.
- Dlaczego właśnie ja ? - zapytałam
- Pomyślmy ... Jesteś siostrą Yagury, nawet nie masz pojęcia jak bardzo jesteście do siebie podobni. Terumi cię dobrze zna bo współpracowałyście będąc w ANBU. Jesteś świetną kunoichi no i jesteś ostatnim żyjącym przedstawicielem klanu Yuki a twój mąż jest Uchihą - odparł Mangetsu a pozostali Mistrzowie Miecza mu przytaknęli.
- Wszyscy chcemy żebyś to była ty więc się nie wykręcisz - rzuciła Ameyuri
- No dobrze, skoro tak się upieracie niech wam będzie - powiedziałam cicho.
Przez następne pół godziny spotkania pozostali przekazywali mi informacje, które posiadają. A to czego się dowiedziałam  nie napawało mnie optymizmem. Akatsuki mają już wszystkie Bijuu i planują je połączyć i stworzyć Juubiego. Muszę im jakoś przeszkodzić tylko nie wiem jak tego dokonać. Najlepszym wyjściem będzie chyba rozmowa z ojcem a jeśli to nie wyjdzie to będę musiała dostać się do miejsca w którym ukrywają bestie. Mam nadzieję, że zdążę na czas i powstrzymam to co zaplanowali.
Ruszyłam biegiem w kierunku siedziby Mizukage i po jakiś piętnastu minutach byłam przed gabinetem. Zapukałam więc a po usłyszeniu pozwolenia weszłam do środka. Mei siedzi przygarbiona przy biurku, wygląda jakby miała za chwilę wyzionąć ducha.
- Mei co się stało ? - zapytałam po zamknięciu drzwi do jej gabinetu. Kobieta podniosła na mnie wzrok, było w nim coś na kształt rozpaczy.
- Nic nie jest w porządku Michiru - wydusiła wreszcie z siebie - Doszły mnie słuchy, że zostałaś tak jakby szefem Mistrzów Miecza - dodała
- Tak jakby to dobre określenie - rzuciłam
- To pierwsza dobra wiadomość od kilku miesięcy. Członkowie starszyzny zażądali ode mnie spotkania, które odbędzie się za jakieś dwa tygodnie a ty masz być na nim obecna. - oznajmiła
- Dlaczego tak długo trzeba na nie czekać ? I po co ja tam jestem potrzebna ? - zapytałam nic nie rozumiejąc
- Dlatego tak długo bo mają sprowadzić kilka osób na to spotkanie a dlaczego ty to nie mam pojęcia więc dowiesz się kiedy dojdzie do spotkania - odpowiedziała
- Mam do ciebie sprawę - odparłam
- Mów o co chodzi - zażądała kobieta
- Muszę opuścić wioskę żeby załatwić pewną sprawę, mam nadzieję, że zdążę wrócić przed tym spotkaniem - odparłam
- Dobrze masz moje pozwolenie - rzuciła Terumi
Opuściłam gabinet i ruszyłam w kierunku domu żeby zabrać najpotrzebniejsze rzeczy i pożegnać się z mężem i synem.
- Gdzie się wybierasz ? - usłyszałam za plecami kiedy pakowałam plecak, kiedy skończyłam odwróciłam się.
- Muszę powstrzymać Akatsuki, Madara - odpowiedziałam - Otrzymałam pozwolenie od Mizukage, wrócę w przeciągu dwóch tygodni.
- Uważaj na siebie słońce - rzucił po czym mocno mnie do siebie przytulił.
- Dbaj o siebie i Yuujiego - poprosiłam całując syna w czoło
- Oczywiście


Kilka dni później udało mi się odnaleźć kryjówkę Akatsuki. Rozmowa z ojcem niestety nie wyszła, okazało się że organizacją kieruje niejaki Obito Uchiha. Musiałam więc szukać miejsca w którym mogli się ukryć.
Ich kryjówką jest dość spora jaskinia, która przypomina labirynt. Chodzę w kółko nie mogąc znaleźć tego po co przybyłam, to takie frustrujące. Skręciłam w lewo i znalazłam się w jakimś pomieszczeniu. Na jego środku stał posąg. Gedo Mazo, w którym są zapieczętowane Bijuu. Wyczuwam ich chakrę z tego kamienia. Zbliżyłam się do jednego z oczu przyglądając mu się z namysłem. Z lekkim wahaniem przyłożyłam do niego dłoń i wyczułam przepływającą przeze mnie energię. To samo zrobiłam z pozostałymi i szybko opuściłam to miejsce. Muszę jak najszybciej odnaleźć wyjście z tego labiryntu i porozmawiać z Jirou.
Po dość długim czasie nareszcie udało mi się odnaleźć wyjście. Ruszyłam biegiem w kierunku Kiri aby oddalić się od tego miejsca. Cztery godziny biegu później znalazłam się na polanie, którą przecinała rzeka. Usiadłam na trawie i po chwili skupienia pojawiłam się w pomieszczeniu zalanym wodą przed kratami za którymi znajdował się zapieczętowany we mnie demon.
- Witaj Michiru - przywitał się
- Witaj Jirou - odpowiedziałam - Zastanawiam się co się stało przy tym posągu ? Co to była za energia ? - zapytałam
- Cóż, najprościej mówiąc poza tym, że jesteś moim sakryfikantem stałaś się Jinchuuriki dziewięciu bestii.
- Jak to możliwe ? - zapytałam zszokowana
- Masz specyficzną chakrę Michiru, z tego powodu demony samoistnie przeniosły się w twoje ciało gdy tylko ją wyczuły. Z tego co wiem one są u ciebie i twoich potomków bezpieczne, ale najlepiej będzie jeśli nikomu nie powiesz, że je posiadasz.
- Masz na myśli, że gdyby mój syn został Jinchuurikim którejś z bestii nic by mu się nie stało a ona byłaby bezpieczna ? - zapytałam
- Dokładnie - potwierdził demon - Twoje dzieci odziedziczą po tobie tę chakrę. Możesz za to podziękować tylko jednej osobie - dodał z uśmiechem.
- O co ci ..... Madara - wyjąkałam
- Tak. Tylko dzięki temu, że to on jest ojcem twoich dzieci one mają ten dar co ty. A to dlatego, że twój mąż jest pół człowiekiem pół demonem. - powiedział a ja byłam po tym w takim szoku, że nie zauważyłam nawet kiedy na powrót siedziałam na polanie a do mnie przytulony był Madara.
- Słońce co się z tobą dzieje ? - zapytał
- Co tu robisz Madara ? - zapytałam - Ze mną wszystko w porządku, tylko jestem w głębokim szoku po tym co usłyszałam.
- Mizukage wysłała mnie po ciebie. Yuujim zajmuje się Sumiteru - odparł - Co takiego usłyszałaś ? - zapytał
- Czy to prawda, że jesteś w połowie demonem ? - zapytałam wpatrując się w jego oczy, które w chwili gdy wypowiedziałam pytanie rozszerzyły się w szoku.
- To prawda skarbie - szepnął - Skąd o tym wiesz ?
- Od demona, którego jestem sakryfikantem - powiedziałam równie cicho
- Demona ? Jak to ? - zapytał zdziwiony tym co usłyszał i moim spokojem z którym przyjęłam tę nowinę.
- Jirou to demon, który mieszka w moim ciele - odpowiedziałam na to. - Został we mnie zapieczętowany kiedy byłam małym dzieckiem. Wracajmy do domu. - poprosiłam
- Dobrze wracajmy - zgodził się Madara przyglądając mi się ze zmartwieniem.

sobota, 25 lipca 2015

13. Żeby przetrwać musisz nauczyć się żyć bez niczego.

Zbliża się wieczór, ciemne chmury zasnuwają niebo. W powietrzu czuć nadchodzącą burzę.
Przez narodziny syna Tsunade zwolniła mnie z pełnionych obowiązków shinobi. Całe dnie spędzam w domu opiekując się Yuujim i odpoczywając.
Ostatnio w wiosce dzieją się dziwne rzeczy, starszyzna podejrzewa, że możemy zostać zaatakowani. Nikt nie ma pojęcia kto mógłby to zrobić i jaki miałby w tym cel. Shinobi wyżsi rangą mają swoje domysły i snują teorie spiskowe. Większość z nich zakłada, że będzie to konflikt wewnętrzny i zaatakuje ktoś będący mieszkańcem wioski.
Siedzę na tarasie w towarzystwie Hinaty i Sasuke, rozmawiamy na różne tematy. Po kilku minutach drzwi wejściowe trzasnęły.
- To chyba twój mąż - stwierdziła Hyuuga.
Po chwili pojawił się właśnie on, ale to jak wygląda przeraziło mnie. Brudne i zniszczone ubrania, drżące ramiona, dłonie zaciśnięte w pięści i zaczerwieniona twarz. Jedno jest pewne Madara jest wściekły tylko zastanawia mnie dlaczego.
- Skarbie co się stało ? - zapytałam wstając, mężczyzna podszedł i wtulił się w moje ramiona próbując się uspokoić.
- To nic takiego słońce - szepnął mi wprost do ucha.
Moje dłonie spoczywające na jego plecach zadrżały na te słowa a zwłaszcza ton głosu jakim go wypowiedział, jakby z rozgoryczeniem.
- Powiedz o co chodzi - zażądałam po dłuższej chwili i cofnęłam się o krok by widzieć jego twarz.
- Musimy stąd odejść - powiedział w końcu a ja uniosłam brew w odpowiedzi.
- Skąd odejść i dlaczego musimy ? - zapytałam
- Odejść z Konohy a musimy bo starszyzna i Hokage uważają, że jesteśmy zagrożeniem dla wioski.
- Chyba nie myślisz, że oni uważają nas za tych, którzy zaatakują wioskę - powiedziałam wstrząśnięta tym nasuwającym się wnioskiem.
- Właśnie tak - potwierdził moje domysły Madara - Ty jesteś jednym z Siedmiu Mistrzów Miecza Mgły, siostrą poprzedniego Mizukage a oni wiedzą jaki on był i jakie rządy w wiosce sprawował, twierdzą że jesteś do niego podobna i staniesz się taka jak Yagura. A ja jestem członkiem najpotężniejszego rodu wioski Ukrytej w Liściach. Po tym co wiele lat temu zrobił nasz klan jestem podejrzany tylko dlatego, że jestem jego członkiem - dodał.
Hinata była zaskoczona tymi wiadomościami, Sasuke tylko mrugał intensywnie zastanawiając się czy dobrze zrozumiał a ja oniemiałam.
Nigdy nie sądziłam, że Konoha jest tak bardzo przepełniona uprzedzeniami. Żeby każdy kto jest silny a przede wszystkim inny był podejrzewany o zdradę wioski, nie mieści mi się to w głowie. Dopiero teraz zrozumiałam co mój brat miał na myśli kiedy wielokrotnie mi powtarzał, że Konoha i Kumo to wioski, które pełne są uprzedzeń do innych nacji a najwięcej ich mają właśnie dla shinobi pochodzących z Kiri. Mówił, że wszyscy mają nas za przestępców, ludzi nie posiadających uczuć czy sumienia, którzy lubują się w zabijaniu czy torturowaniu innych. A nie zawsze tak było. Zmieniło się to gdy zostaliśmy zdradzeni przez Konohę podczas jednej z wojen na czas której mieliśmy zawarty sojusz.
- Jak chcesz to zrobić ? - zapytał Sasuke
- Po prostu kuzynie - odparł - Ja i moja rodzina zostaliśmy wygnani z wioski - mówiąc to wyciągnął z kieszeni dwie opaski z symbolem liścia przekreślone - Mamy do rana opuścić teren wioski a za cztery dni obszar kraju ognia - dodał.
- Co z nami ? - zapytał Sasuke
- Wy zostajecie, Hokage i starszyzna nie uważają was za zagrożenie a Itachi - Madara zawiesił głos pochylając głowę
- Co z nim ? - zapytałam
- Zamknęli go w celi i najpewniej o świcie zostanie zabity - odpowiedział
- Kto ma to zrobić ? - wydukała Hinata
- Ludzie Danzo - powiedział cicho. Po chwili wyprostował się i spojrzał na mnie - Zacznij pakować rzeczy Yuujiego i to co uznasz za przydatne a ja spakuję nasze rzeczy w sypialni - powiedział i wszedł do salonu.
- Przygotuję dla was jedzenie i wodę - zaproponowała Hinata
- Dziękuję - szepnęłam i ruszyłam do pokoju syna.


Przed północą byliśmy już spakowani, wszystkie rzeczy zapieczętowałam w zwojach, które będzie niósł Madara. Przygotowałam też nosidełko w którym będę niosła synka. Postanowiliśmy, że nikomu z Konohy nie powiemy dokąd się udajemy dla ich bezpieczeństwa. Wreszcie nadszedł czas aby się pożegnać, odejść i prawdopodobnie już nigdy nie wrócić.
- Na nas już czas - oznajmił Madara
Pożegnaliśmy się z Sasuke, Hinatą, Naruto, Karin, Kakashim, Rin i byłymi uczniami Madary. Tylko ta garstka ludzi wierzy w naszą niewinność. Obiecali, że będą o nas pamiętać i czasem napiszą jakiś list.

*

Byliśmy w drodze już od kilkunastu godzin, już dawno mieliśmy za sobą tereny Konohy. Zatrzymaliśmy się na polanie aby coś zjeść i odpocząć przed dalszą drogą. Rozpaliłem ognisko za pomocą jednego z katonów a Michiru zabrała się za przygotowanie posiłku. Po kilku minutach jedliśmy ramen.
- Dokąd się udamy ? - zapytałem już po skończonym posiłku
- A jak myślisz ? - zapytała - Oczywiście, że do Kiri - dodała
Przez chwilę grzebała w plecaku po czym wyciągnęła z niego opaskę. Już chciałem zapytać po co jej ona, kiedy założyła ją a w blasku zachodzącego słońca błysnął symbol wioski Mgły. Więc nadal ją posiada.
- Jak myślisz co na to Mizukage ? - zapytałem będąc ciekawym odpowiedzi
- Mei nie powinna robić problemów, będę przydatna dla niej. Zresztą sam zobaczysz - odpowiedziała i uśmiechnęła się, ale ten uśmiech wywołał u mnie dreszcze.

Dwa dni później staliśmy przed bramą Kiri. Podczas dzisiejszej drogi to ja niosłem Yuujiego a Michiru szła przede mną. Jej czerwone włosy powiewały na wietrze a niebieskie oczy błyszczały kiedy na nas spojrzała.
Nagle zatrzymało nas dwóch shinobich, którzy musieli pilnować wejścia do wioski.
- Kim jesteście i czego tu szukacie ? - zapytał jeden z nich
- Nie sądziłam, że to wy nadal stoicie na straży przy bramie - odpowiedziała na to czerwonowłosa.
Mężczyźni spojrzeli na nią zaskoczeni.
- Michiru-sama dobrze Cię widzieć - powiedzieli i ukłonili się przesuwając się.
- Was też dobrze widzieć panowie - rzuciła po czym wkroczyła do wioski.
Udaliśmy się do siedziby Mizukage. Podczas drogi od bram wioski do siedziby shinobi zatrzymywali się żeby się przywitać lub ukłonić, z niektórymi Michiru przez chwilę rozmawiała. Kilkanaście minut później wylądowaliśmy w gabinecie przywódcy wioski.
- Dobrze cię widzieć - powiedziała Mizukage - Co was do mnie sprowadza ? - zapytała
- Wygnano nas z Konohy bo obawiano się że zaatakujemy wioskę - odpowiedziała
- Mam przez to rozumieć, że chcesz wrócić do nas ? - zapytała
- Oczywiście - potwierdziła - Mei mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu aby mój mąż i syn zostali tu ze mną ? - zapytała
- Zawsze jesteś tu mile widziana Michiru bo tu jest twój dom a członkowie klanu Uchiha przydadzą się naszej wiosce - oznajmiła po chwili kobieta siedząca za biurkiem. - Dobrze się składa, że wróciłaś będziesz mi potrzebna. Jako jeden z Siedmiu Mistrzów Miecza i siostra mojego poprzednika masz większy posłuch wśród starszyzny i shinobich, którzy cię znają - dodała
- Znowu robią ci problemy ? - zapytała
- Zawsze mi je robili i to się nie zmieniło - odparła po chwili - Jesteś chyba najbardziej szanowaną osobą w Kiri a tuż za tobą pozostała szóstka Mistrzów Miecza - dodała z powagą
- Nie może być aż tak źle - wtrąciłem
- Nie znasz realiów naszej wioski Madara - oznajmiła Michiru - U nas szacunek ma ten kto ma wysoki poziom umiejętności, jest kimś wysoko postawionym lub krewnym takiej osoby, ma pieniądze albo zyskał szacunek wzbudzając strach - dodała a mnie po prostu zatkało.
Nigdy nie zastanawiałem się jakie panują zasady, tradycje czy przekonania w innych wioskach. Znam tylko przykład Konohy, w której jest mnóstwo uprzedzeń a Hokage i starszyzna chcą mieć nad wszystkimi i wszystkim kontrolę. Nie sądziłem, że w Kiri tak to właśnie wygląda. Że Mizukage ma mniejsze poważanie wśród mieszkańców wioski niż członkowie Mistrzów Miecza albo że między wszystkimi występują takie a nie inne zależności. Według tego co powiedziała Michiru najbardziej liczą się umiejętności, powiązania rodzinne, pieniądze i charakter.
- Twój dom jest pusty i możecie w nim zamieszkać - oznajmiła podając mojej żonie klucze po czym zwróciła się do mnie - Już niedługo Konoha przekona się kogo właśnie się pozbyła - po czym podała mi opaskę Kiri - Od dziś jesteś joninem i wykonujesz moje polecenia - dodała
Wziąłem opaskę i opuściliśmy siedzibę Mizukage.