wtorek, 2 lutego 2016

16. Nikt nie jest jedynie sumą przeszłych uczynków

Rozdział dedykuję Angel of Darkness i Sayuri Kusanagi. Dziękuję wam. To wasze komentarze sprawiają, że mam większą motywację do pisania kolejnych rozdziałów tej historii. 
Sayuri cieszę się że uważasz mój blog za niesamowity :)
To, że Michiru została Mizukage było nagłą decyzją bo na początku ta historia miała się trochę inaczej potoczyć.

Przepraszam was wszystkich moi drodzy, że tak długo musieliście czekać na ten nowy rozdział i od razu przepraszam bo nie wiem kiedy uda mi się napisać kolejny.
Rozdział wyszedł dość krótki za co również przepraszam. Nie mam teraz głowy do pisania, jestem chora i po raz kolejny lekarka zapisała mi antybiotyk. 
Postaram się napisać nowy rozdział jak najszybciej mi się uda żebyście nie musieli zbyt długo czekać.
Mam nadzieję, że do szybkiego zobaczenia.
Zapraszam do czytania i komentowania.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Trudno było mi się przyzwyczaić do bycia Mizukage. Mieszkańcy wioski okazują mi dużo więcej szacunku niż wcześniej Terumi. Shinobi wykonują moje rozkazy bez mrugnięcia okiem czy jakiegokolwiek sprzeciwu. Utakata i pozostali przywódcy klanów popierają moje działania. Starszyzna nie wtrąca się w sprawy wioski. Kiri jeszcze nigdy nie była tak zjednoczona, ale nie sądzę żeby tak zostało na stałe. Najpewniej po wojnie wszystko wróci do poprzedniego stanu, pozostaje mieć nadzieję żeby było lepiej.
Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi gabinetu. Udzieliłam pozwolenia na wejście i po chwili w środku pojawił się mój asystent i doradca, którym zgodził się zostać Sumiteru.
- Szanowna - przywitał się - Wszyscy wezwani czekają już w sali audiencyjnej na trzecim piętrze - oświadczył
- Dobrze, zaraz tam przyjdę - rzuciłam w odpowiedzi.
Kuriarare wyszedł a ja wzięłam kapelusz potwierdzający pełnioną przeze mnie funkcję i także wyszłam aby udać się do wspomnianej przez chłopaka sali.
Kiedy już dotarłam na miejsce prowadzone rozmowy natychmiast ucichły a spojrzenia wszystkich obecnych w pomieszczeniu spoczęły na mnie. Usiadłam na przeznaczonym dla mnie miejscu a mój wzrok spoczął na Ameyuri.
- Masz jakieś wieści ? - zapytałam
- Kumo nie angażuje się w żadne przygotowania wojenne, więc prawdopodobnie nie przyłączą się do tego konfliktu. Kisame przekazał mi nowe informacje. Po śmierci Itachiego nie przyjęli w swoje szeregi nikogo nowego; Hoshigaki dołączy do nas i będzie walczył przeciwko Akatsuki. Kilku shinobich opuściło Konohę nie chcąc brać udziału w tej wojnie, zatrzymali się na terenie niegdyś zajmowanym przez Uzushio. Iwa przygotowuje się do wojny - zrelacjonowała Ringo.
- Cóż czego innego mogliśmy się spodziewać - odparłam - Mamy wielu świetnych shinobi, którzy są dobrze wyszkoleni. Za tydzień dotrą tu shinobi z Yuki i Suny. Kazekage po zdradzie Konohy, z którą miał sojusz postanowił nam pomóc.
- I dobrze zrobił - rzucił Utakata - W końcu przejrzał na oczy i dostrzegł jaką naprawdę politykę prowadzą władze Konohy - dodał z rozbawieniem a pozostali mu przytaknęli.
- Trochę szacunku Utakata. Mówisz o przywódcy innej wioski - skarciła mężczyznę Talitha.
Spotkanie niedługo potem się skończyło i wszyscy powrócili do wykonywania swoich obowiązków. Kiedy wyszłam z sali dogonił mnie Sumiteru.
- Szanowna w sali ślubów czekają na ciebie - oświadczył po chwili.
- Chodźmy więc - rzuciłam po czym ruszyłam w kierunku rzeczonej sali.
Gdy dotarliśmy na miejsce okazało się że bardzo dobrze znam ludzi czekających na udzielenie im przeze mnie ślubu.
Stanęłam na podwyższeniu a para przede mną.
- Zebraliśmy się ty aby połączyć węzłem małżeńskim tę oto parę - zaczęłam z uśmiechem - Zanim zaczniemy czy jest ktoś kto zna powód dla którego tych dwoje nie powinno zostać małżeństwem ? - zapytałam a brązowowłosa rozglądała się z nadzieją po sali ale nikt się nie odezwał - Czy ty Mei Terumi bierzesz sobie Ao za męża i ślubujesz mu wierność i uczciwość dopóki śmierć was nie rozłączy ?  - zapytałam
- Tak - odparła kobieta zrezygnowanym głosem.
- Czy ty Ao bierzesz sobie Mei Terumi za żonę i ślubujesz jej wierność i uczciwość dopóki śmierć was nie rozłączy ? - zapytałam
- Tak - odparł mężczyzna z radością.
- Z mocy prawa nadanego mi jako Mizukage ogłaszam was mężem i żoną -oświadczyłam.
Państwo młodzi podpisali akt małżeństwa i pan młody pocałował swoją żonę.
Kiedy wraz z gośćmi udali się na przyjęcie weselne, udałam się w moje ulubione miejsce w Kiri, nad wodospad.
Usiadłam na trawie i skupiłam się, po chwili znalazłam się po kolana w wodzie a przede mną znajdowały się klatki a w nich znajdowały się bijuu.
- Nareszcie się pojawiłaś - zawołał jeden z nich.
- Nie bądź niecierpliwy Son Goku - skarciłam go a pozostałe demony przyglądały mi się oniemiałe. - Znam wasze imiona - oświadczyłam - Shukaku, Matatabi, Isobu, Son Goku, Kokou, Saiken, Chomei, Gyuki i Kurama jestem Michiru Uchiha - stwierdziłam - Mój ojciec jest członkiem klanu Uzumaki a moja matka pochodziła z rodu Yuki, moim mężem jest Madara Uchiha. - wyjaśniłam.
- Ty jesteś demonem lodu. Ale jak to możliwe ? - zapytał Saiken
- Jestem potomkiem demona lodu. Od dziecka byłam sakryfikantem Jirou, który również był potomkiem demona lodu. Jakiś czas temu nasze chakry i energie życiowe połączyły się i zostałam inkarnacją demona lodu. - odpowiedziałam
- Teraz wszystko jasne - stwierdziła Chomei
- Wypuszczę was z tych klatek - stwierdziłam po dłuższej chwili.
Zerwałam wszystkie dziewięć pieczęci i demony były wolne. Mogły robić co chciały.
- Dlaczego to zrobiłaś ? - zapytał Kurama
- Nie chcę was więzić, nie jesteście jakimiś potworami - powiedziałam twardo
- Jesteś tak bardzo podobna do ojca - stwierdził Son Goku
- Ojca ? - zapytałam zaskoczona
- Naszym ojcem był Mędrzec Sześciu Ścieżek, to on nas stworzył. Podzielił Yuubiego na dziewięć części i tak powstaliśmy. Był dla nas ojcem i był jedynym, który nas akceptował takimi jakimi byliśmy i nadal jesteśmy - odpowiedział Kokou
- Ja was akceptuję - stwierdziłam - Jeżeli chcecie możecie odejść - odparłam po czym wróciłam przed wodospad.
Podniosłam się z trawy i wróciłam do domu gdzie czeka na mnie moja rodzina.
Gdy tylko pojawiłam się w drzwiach Madara zmierzył mnie zmartwionym spojrzeniem i przywitał mnie buziakiem w policzek.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz ? - zapytałam z irytacją
- Bo się o ciebie martwię słońce - odparł mężczyzna - Jesteś najbliższą mi osobą, poza Tobą i Yuujim nikt tak bardzo się dla mnie nie liczy - dodał po czym usiadł na kanapie w salonie.
Opadłam na miejsce obok i mocno się do niego przytuliłam.
- Przepraszam miałam ciężki dzień - szepnęłam
- Stało się coś ? - zapytał zaniepokojony
- Nic takiego poza tym, że szykujemy się do wojny z Konohą, Iwą i Akatsuki a poza tym dzisiaj udzieliłam ślubu Mei i Ao - rzuciłam
- Nie wierzę, że wojna to dla ciebie nic takiego - stwierdził po chwili
- Boli mnie to, że Konoha nas zdradziła i wystawiła - powiedziałam cicho - Mieliśmy sojusz przypieczętowany naszym małżeństwem Madara - dodałam
- Nie da się o tym zapomnieć - szepnął zamyślony - Pamiętasz jak pojawiłem się w Kiri z ówczesnym Hokage i twój mały wybuch złości ? - zapytał nagle
- Jak mogłabym zapomnieć prawie zabiłam mojego brata - rzuciłam i cicho się zaśmiałam.
Do późnej nocy siedzieliśmy w salonie i wspominaliśmy nasze spotkanie i pierwsze lata naszego małżeństwa. Wiele razem przeszliśmy. Prawie go straciłam, ale udało się go uratować. Zamordowano Yagurę i Madara był wtedy przy mnie. W końcu zrozumiałam, że go kocham. Teraz po tych wszystkich wydarzeniach nie jestem pewna co by się ze mną stało gdybym w czasie trwania tej wojny straciła mojego męża.

2 komentarze:

  1. Konbanwa! Loretto Belli!
    Przepraszam za to, że nie odwiedzałam mojego ulubionego bloga, no ale był tylko jeden powód:zło wcielone no i wycieczka , ale już jestem. Rozdział jest przecudowny i niesamowity, mam nadzieję, że go nie usuniesz jak będzie koniec prawda? Ku chwale wiecznej, niesamowitej i wspaniałej Lorettcie Belli!
    SAYONARA!!!/Sayuri Kusanagi

    OdpowiedzUsuń