wtorek, 27 stycznia 2015

3.Nigdy nie wiadomo kiedy będzie za późno, by kogoś zatrzymać.

Udaliśmy się prosto do gabinetu Mizukage.
- Już jesteśmy Yagura-sama - powiedział Mangetsu
- Były jakieś problemy po drodze ? - zapytał
- Żadnych
- W porządku wracaj do swoich obowiązków
- Hai - i po chwili białowłosy wyszedł z gabinetu.
- Tu jest kopia traktatu dla naszej wioski - odparłam i mu ją podałam.
- Dzięki, dobra robota - rzucił po czym wstał i do mnie podszedł. przytuliłam się do niego.
- Przepraszam braciszku - powiedziałam cicho
- Nie ma sprawy mała - odpowiedział równie cicho i odsunął się ode mnie - Idźcie odpocząć po podróży - dodał
- Hai - odparłam i wyszliśmy z gabinetu.
Po dziesięciu minutach byliśmy w domu.
- Jeszcze się na mnie złościsz ? - zapytał
- A jak myślisz Madara ? - zapytałam a chłopak wzruszył ramionami
- Czy kiedykolwiek będziesz chciała zamieszkać ze mną w Konaha ? - zapytał
- Może kiedyś - odparłam
Chwilę później zasnęłam opierając głowę na ramieniu męża.

Minął już tydzień od naszego powrotu. Yagura codziennie nas odwiedzał, ale dzisiaj się nie pojawił więc postanowiłam do niego pójść żeby sprawdzić co się dzieje. Madara uparł się że musi iść ze mną więc się zgodziłam. Kiedy tylko weszliśmy do budynku czułam, że coś jest nie tak. Ruszyłam biegiem do gabinetu brata, kiedy tam weszliśmy Yagura leżał zakrwawiony na podłodze. Podeszłam i uklęknęłam obok niego.
- Braciszku co tu się stało ? - zapytałam a po policzkach zaczęły mi spływać łzy.
- Oni już od dawna planowali moją śmierć - zaczął - Madara zaopiekuj się moją małą siostrzyczką, tylko na Ciebie mogę liczyć - dodał
- Zaopiekuję się nią - powiedział cicho chłopak
- Jak to od dawna planowali ? - zapytałam przypominając sobie wcześniejsze słowa brata
- Po prostu planują mnie zabić już od dwóch lat. Cieszę się, że przywódca Yuki zażądał ślubu bo dzięki małżeństwu z Uchihą będziesz bezpieczna Michiru. Uważaj na siebie, kocham Cię siostrzyczko.
- Ja ciebie też Yagura - szepnęłam
Mój brat nie żyje. Płakałam przytulając się do jego ciała. Drzwi gabinetu otworzyły się a do środka wbiegła Mei w towarzystwie oddziału ANBU.
- Spóźniliśmy się - warknęła Terumi
Dlaczego to znowu się dzieje ? Znowu straciłam kogoś bliskiego, ważnego dla mnie. Najpierw rodzice, teraz Yagura. Został mi tylko Madara, nie mogę go stracić. Nie znoszę go ale na swój sposób jest mi bliski.
Uchiha złapał mnie za ramiona i odciągnął od ciała Mizukage, którym zajęła się Mei i ANBU. Przytuliłam się do chłopaka czym chyba go zdziwiłam bo się spiął ale odwzajemnił uścisk.
Następnego dnia odbył się uroczysty pogrzeb. Jako jedyna krewna zmarłego stałam na samym przodzie wśród obecnych na pogrzebie mieszkańców Kirigakure. Po uroczystości ogłoszono, że kolejnym Mizukage zostanie Mei Terumi.
Nie mogę już patrzeć na tę wioskę i na tych ludzi. Wszystko tutaj przypomina mi brata. Idąc ulicami widzę miejsca w które lubił chodzić. Ciągle widzę jego twarz, ten jego wredny uśmieszek a potem jego ostatni przed śmiercią uśmiech. Nie jestem w stanie żyć tak dłużej.
- Madara zabierz mnie stąd - poprosiłam
- Dokąd ? - zapytał
- Zabierz mnie do domu - powiedziałam cicho i to wystarczyło by zrozumiał.
Napisałam list i dałam go Sumiteru by przekazał go Mizukage. Jeszcze tego samego dnia spakowaliśmy się i wyruszyliśmy do Konohy.
Drugiego dnia wędrówki wyczułam dwie chakry. Jej właściciele zbliżali się do nas.
- Madara będziemy mieli towarzystwo - powiedziałam cicho.
Co oni tu do diabła robią ? I dlaczego podążają w naszym kierunku ?
Zatrzymaliśmy się i wyciągnęłam Ikazuchi, uniosłam je i skrzyżowałam przed sobą.
- Czego tu szukasz Itachi Uchiha ? - zapytałam głośno i po chwili chłopak stał przed nami wpatrując się we mnie swoim Sharinganem.
- Skąd wiedziałaś ? - zapytali wspólnie obaj Uchiha
- Po prostu to wyczułam, masz specyficzną chakrę - odparłam. Niespodziewanie ktoś mnie zaatakował ale odbiłam wszystkie lecące w moim kierunku kunaie i senbon.
- Witaj Kisame dawno się nie widzieliśmy - rzuciłam
- Rzeczywiście - odparł mierząc mnie spojrzeniem.
- Czego chcecie ? - zapytał Madara
- Nie twój interes Uchiha - warknął Hoshigaki
- Mylisz się, jeśli masz coś do Michiru to masz coś do mnie - odparł brunet
- Nie przejmuj się nim Madara - rzuciłam a Kisame spojrzał na mnie zdziwiony
- O czym ty bredzisz ? - zapytał
- Po prostu odwal się od mojej żony - warknął Madara a mężczyźni stojący naprzeciw nas mieli zszokowane miny
- Jesteś żoną Uchihy ? - zapytał Kisame niedowierzając
- Tak - potwierdziłam - Co cię tak dziwi ? - zapytałam
- Nie mogę uwierzyć i tyle - rzucił
- Chciałem żebyś zajął się Sasuke, kuzynie - powiedział po dłuższej chwili Itachi
- Dlaczego mam się zajmować twoim bratem, który jest rozkapryszonym dzieciakiem nie szanującym starszych od siebie ? - zapytał mój mąż po czym prychnął
- Ja się nim zajmę - powiedziałam i poczułam na sobie spojrzenia obu Uchihów.
- Nie ma mowy - warknął Madara
- Nie pytałam Cię o zgodę, kochanie - powiedziałam jadowicie
- Nie musisz tego robić - odparł Itachi
- Chcę się nim zająć to po pierwsze, a po drugie przestańcie mi rozkazywać, nie jestem dzieckiem do cholery! - krzyknęłam
- Właściwie ona ma rację - rzucił Kisame
- Zamknijcie się wreszcie - warknęłam a po chwili rzuciłam senbonami w kierunku gapiącego się na nas chłopaka. Spojrzenia wszystkich powędrowały za torem lotu mojej broni. Po chwili wszyscy parzyliśmy na Sasuke.
- Co za ckliwa chwila, spotkanie Uchiha po latach - powiedział Kisame zanosząc się śmiechem. Jednym z mieczy Ikazuchi dotknęłam szyi Hoshigakiego.
- Zamknij wreszcie mordę bo Cię zabiję - warknęłam patrząc mu w oczy.
- W porządku nie złość się mała już się zamykam - powiedział.
Sasuke uśmiechał się kpiąco więc po chwili oba moje miecze przyszpiliły go do drzewa. Próbował się wyrwać ale nie udało mu się. Popatrzył w moje oczy i uśmieszek zniknął z jego twarzy.
- Od razu lepiej - mruknęłam wyciągając ręce przed siebie, po chwili pojawiły się w nich miecze Ikazuchi a Sasuke upadł na kolana.
- Wy - wskazałam na członków Akatsuki - Wynocha. A ty - zwróciłam się do Sasuke - Idziesz z nami do Konohy. Nie próbuj mi się sprzeciwiać bo zobaczysz arsenał moich najlepszych technik a nie wiem czy przeżyłbyś po pierwszej - chłopak milczał wpatrując się we mnie. Podeszłam i pomogłam mu wstać - Bez żadnych sztuczek - ostrzegłam go.
Kisame zaśmiał się i po chwili wraz z Itachim zniknęli między drzewami.

*

Przed nami znajdowała się brama Konohy. Podczas podróży Sasuke nie sprawiał problemów. Udaliśmy się do gabinetu hokage, którym okazała się być Tsunade.
- Hokage-sama to kopia traktatu dla Konohy - powiedział Madara podając jej dokument.
- Rozumiem - odparła spoglądając na kartkę papieru. Po chwili jej spojrzenie spoczęło na Sasuke - Chcesz wrócić ? - zapytała
- Tak - rzucił w odpowiedzi
- Dobrze ale musisz mieć opiekuna, który będzie za ciebie odpowiedzialny - powiedziała po chwili.
- Mogę zostać tym opiekunem jeśli pani pozwoli - powiedziałam
- Kim jesteś ? - zapytała
- To moja żona - odpowiedział Madara - Pochodzi z Kiri i chciałaby zamieszkać ze mną w Konoha.
- Jak się nazywasz ?
- Michiru Nakatomi
- Dobrze więc, możesz tu zamieszkać i być opiekunem Sasuke. Jaką miałaś rangę w Kiri ?
- Jonin - odparłam
- Od dziś jesteś joninem z Konohy - powiedziała wręczając mi opaskę - A teraz możecie odejść - dodała.
Wyszliśmy z jej gabinetu a potem z budynku.
- Dlaczego to zrobiłaś ? - zapytał Sasuke
- Bo prosił mnie o to twój brat i dlatego, że tego chciałam.

1 komentarz:

  1. Ochh tutaj też jest Sasuke :D Ale tutaj nie ma Suigetu no kurcze szkoda chyba że jest ale w kolejnych rozdziałach, albo się jeszcze pojawi w jakimś, albo wcale go nie będzie. haha :D Pozdrawiam i weny życzę ^^

    OdpowiedzUsuń