piątek, 23 stycznia 2015

2.Wszystko było jak przedtem, a jednak coś się zmieniło.

Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie. Umyłam się, ubrałam i poszłam przygotować śniadanie. Zrobiłam cały talerz kanapek i zaparzyłam dwa kubki herbaty. Usiadłam przy stole i zabrałam się za jedzenie a po chwili do kuchni wszedł Madara, spojrzał na mnie i usiadł na przeciwko mnie.
- Ohayo skarbie - powiedział po czym spojrzał na talerz z kanapkami i herbatę i dodał - Dziękuję za śniadanie
- Ohayo i nie ma sprawy
Po zjedzeniu śniadania posprzątałam i wyszłam na spacer. Idąc ulicami wioski rozglądałam się na boki, były tam sklepy z ubraniami, spożywczy, sklep z bronią, apteka i drogeria. Było też kilka kawiarni i kwiaciarnia. W końcu doszłam nad jezioro, usiadłam na pomoście i patrzyłam na wodę.

Siedziałam nad jeziorem już od ponad dwóch godzin kiedy usłyszałam kroki, które po chwili ucichły
- Szukałem Cię - usłyszałam głos Uchihy
- No to znalazłeś - odparłam a on usiadł obok mnie
- Dlaczego tak zniknęłaś ? - zapytał
- Chciałam pomyśleć
- Rozumiem
- Dlaczego się na to wszystko zgodziłeś ? - zapytałam - Równie dobrze mogli wysłać Itachiego mimo, iż jest przestępcą to nadal pozostaje członkiem klanu Uchiha albo jednego z członków klanu Hyuuga - dodałam
- Sam się zgłosiłem kiedy usłyszałem, że Mizukage wybrał członkinię klanu Yuki. Widziałem, że jesteś jedyną dziewczyną z tego klanu no i zgodziłem się na ten ślub bo już się poznaliśmy i zakochałem się w Tobie - odparł a mi szczęka opadła dosłownie.
- Poznaliśmy się na misji w wiosce Trawy mieliśmy współpracować ale Ty wszystko chciałeś zrobić sam no i prawie spaliłeś mnie Katonem i mówisz mi że się we mnie zakochałeś - to było dla mnie całkowitym zaskoczeniem.
- Jednak pamiętasz - rzucił i uśmiechnął się kpiąco - W sumie to jesteśmy do siebie podobni - dodał
- Jesteś skrytym i zamkniętym w sobie arogantem, który lubi robić innym na złość a ja taka nie jestem
- Naprawdę tak o mnie myślisz ? - zapytał patrząc na mnie
- Zapomniałabym prawie nigdy nie okazujesz emocji poza tymi kpiącymi uśmieszkami a do tego jesteś wrednym draniem, który nie szanuje kobiet. - na moje słowa chłopak uniósł do góry jedną brew
- Ciekawe skąd wiesz takie rzeczy - zastanawiał się nadal na mnie patrząc
- Słyszałam co nie co od kilku dziewczyn z Konohy - rzuciłam
- Wiesz trudno było mi szanować dziewczyny, które przysiadały się do mojego stolika w barze i proponowały niemoralne rzeczy - powiedział po chwili, patrzyłam na niego ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy - Jak zdążyłaś zauważyć Ciebie szanuję i staram się być z Tobą szczery. Próbuję pokazywać Ci moje emocje ale to trudne zważywszy na to, że przez tyle lat je przed wszystkimi ukrywałem, bądź dla mnie wyrozumiała w tej kwestii.
- Postaram się Madara - rzuciłam
- Dziękuję
- Trudno mi zaakceptować fakt, że jestem Twoją żoną. Pewna osoba będąca członkiem Twojego klanu zabiła bliską mi osobę i od tamtej pory mam uraz do Twojego klanu.
- Od wczoraj Ty również należysz do klanu Uchiha - zauważył Madara a ja zgodziłam się co do tego - Obiecuję Ci, że zrobię wszystko żebyś zmieniła zdanie na mój temat. Może nawet kiedyś odwzajemnisz moje uczucia do Ciebie. Póki co nie będę na Ciebie naciskał ani zmuszał Cię do zbliżeń czy żebyś się ze mną całowała. Zaczekam aż sama będziesz tego chciała, gdyby coś wystarczy poprosić. - powiedział uśmiechając się do mnie. Zamurowało mnie po tym co przed chwilą powiedział. Nigdy bym się tego po nim nie spodziewała. Teraz rozumiem co miał na myśli mówiąc, że mnie szanuje. A co najlepsze ja też darzę go szacunkiem.
- Zaskoczyłeś mnie tym co powiedziałeś ale dziękuję, że starasz się mnie zrozumieć. Ja próbuję już od jakiegoś czasu i nadal nie potrafię zrozumieć Ciebie, może kiedy poznam Cię lepiej mi się uda.
- Na pewno - rzucił - A teraz wracajmy do domu bo robi się już chłodno - dodał i narzucił mi na ramiona swoją bluzę. Podał mi dłoń i pomógł wstać. Złapałam go pod ramię i ruszyliśmy w kierunku domu, nawet nie zauważyłam że już wieczór. Wspólnie przygotowaliśmy kolację a po zjedzeniu jej położyliśmy się spać.
Następnego dnia odwiedził nas jakiś chłopak, złapał mnie i przeniósł się nad jakiś zbiornik wodny. Wyczuwałam, że było tu bardzo głęboko. Związał mi ręce z tyłu a potem związał mi nogi. Do stóp za pomocą nitek chakry przymocował mi kamienie po czym wrzucił mnie do wody. Szybko poszłam na dno, te kamienie bardzo mi ciążyły więc nie mogłam wypłynąć na powierzchnię. Próbowałam różnych sposobów żeby pozbyć się tych nici z chakry ale nie udało mi się. Miałam coraz mniej tlenu i byłam na skraju przytomności. Po chwili poczułam jak ktoś pozbywa się kamieni i płynie ze mną w górę.

*

Szybko dopłynąłem do brzegu i wyszedłem z wody. Otuliłem dziewczynę płaszczem i pobiegłem z nią o domu. Cholera gdybym nie pojawił się tam na czas Michiru by się utopiła. W domu szybko rozebrałem ją z przemoczonych ubrań, wytarłem ręcznikiem jej ciało i ubrałem ją w coś suchego i ciepłego. Położyłem ją na łóżku w sypialni i opatuliłem jej ciało grubym kocem. Bardzo się trzęsła i szczękała zębami. Przeniosłem się do budynku dowódcy i poszedłem do jego gabinetu by prosić go o pomoc medyka.
- Po co Ci medyk Uchiha-san ? - zapytał
- Moja żona go potrzebuje
- Co się stało ? - zapytał widząc moją wściekła minę
- Jakiś chłopak z opaską wioski dźwięku wrzucił moją żonę do jakiegoś zbiornika wodnego poza wioską z kamieniami przywiązanymi do nóg. Gdybym nie zdążył na czas utopiłaby się.
- Dobrze, medyk zaraz się pojawi. Niech pan wraca do żony - odparł a ja wyszedłem i wróciłem do domu.
Medyk stwierdził zapalenie płuc. Zostawił leki i wytłumaczył mi jak i kiedy je podawać. Dopiero wieczorem Michiru odzyskała przytomność.

*

- Madara - wychrypiałam a chłopak usiadł obok mnie na łóżku i złapał mnie za dłoń
- Jestem - szepnął
- Co się stało ? - zapytałam
- Prawie się utopiłaś przez tego ninja z Oto. Zabiłem go, wyciągnąłem Cię z wody i przyniosłem   tutaj - odpowiedział Uchiha
- Uratowałeś mi życie dziękuję - powiedziałam cicho
- Zawsze będę Cię ratował - rzucił
- Ty się mną opiekujesz ? - zapytałam zdziwiona a on uśmiechnął się do mnie ciepło
- Oczywiście, że się Tobą opiekuję kochanie - potwierdził.
Moje leczenie trwało miesiąc. Madara rzeczywiście robi wszystko żebym zmieniła zdanie na jego temat. Uratował mi życie, stanął w mojej obronie i opiekował się mną kiedy byłam chora. Nigdy bym nie pomyślała, że on jest do tego zdolny. Gdy wtedy na pomoście wyznał, że mnie kocha nie wierzyłam mu ani trochę ale z każdym spędzonym z nim dniem przekonuję się że jego uczucia do mnie są prawdziwe i szczere oraz że myliłam się co do niego. Ciągle mnie czymś zaskakuje, nie poznaję go. Przez ten miesiąc gdy chorowałam podawał mi posiłki do łóżka. Nie pozwalał mi wstawać poza pójściem do toalety. Najgorsze było to, że nie pozwalał mi się samej umyć bo jak twierdził mogę się utopić a on nie chce mnie stracić przez taką głupotę więc zanosił mnie do łazienki i wkładał do wanny po czym czekał aż się umyję cały czas na mnie patrząc. Oskarżyłam go nawet, że robi to dla przyjemności i żeby pooglądać mnie nago. Zaśmiał się wtedy i powiedział, że jest moim mężem i może mnie oglądać nago kiedy mu się tylko podoba i że powinnam do tego przywyknąć bo będzie mnie tak oglądał aż do śmierci. Dużo ze sobą rozmawialiśmy i lepiej się poznaliśmy.
Pewnego dnia odwiedził mnie medyk i oznajmił, że jestem już zdrowa ale mam się oszczędzać i na siebie uważać. Madara obiecał mu, że osobiście tego dopilnuje.
Przez kolejne miesiące naszego pobytu w Yuki pomagaliśmy jej mieszkańcom. Raz zaatakowano wioskę i stanęliśmy w jej obronie wraz z shinobi wioski śniegu. Madara został ciężko ranny i teraz to ja opiekowałam się nim. Chłopak stwierdził, że teraz mam okazję go sobie pooglądać nago i że on nie ma nic przeciwko. Zaśmiałam się wtedy i przywaliłam mu w ramię.
Kiedy już doszedł do siebie podpisaliśmy traktat w imieniu naszych wiosek. Już jutro wracamy do domu, spakowałam więc wszystkie nasze rzeczy i zeszłam na dół.
- Wszystkiego najlepszego kochanie - powiedział Madara i wręczył mi prezent. Spojrzałam na niego zdziwiona. To takie dziwne obchodzić osiemnaste urodziny będąc już mężatką. Dwa miesiące temu Madara obchodził swoje dwudzieste drugie urodziny a w prezencie dostał katanę.
- Skąd ty ?
- Wiem kiedy moja żona ma urodziny czy to coś dziwnego ? - zapytał a ja zaprzeczyłam. Otworzyłam pudełeczko, które mi wręczył. Był w nim łańcuszek a na nim zawieszka z herbem klanu Uchiha.
- Dziękuję. Pomożesz mi ? - zapytałam odsłaniając szyję a on podszedł i zapiął mi łańcuszek - Zastanawiałeś się gdzie będziemy mieszkać po powrocie ? - zapytałam
- Chciałbym żebyśmy zamieszkali w Konoha - odparł po chwili namysłu
- Zastanawiałeś się może czy ja chcę mieszkać w Konoha ? - zapytałam
- A nie chcesz ? - zapytał
- Nie chcę - rzuciłam
- W porządku zamieszkamy w Kiri - powiedział - Kto z klanu Uchiha odebrał Ci kogoś bliskiego ? - zapytał
- Obito Uchiha - odparłam
- Przecież on nie żyje - rzucił
- Mylisz się on żyje i podaje się za Kagamiego Uchihę, nazywano go też Tobim. On jest prawdziwym liderem Akatsuki Madara - odparłam
- Liderem Akatsuki jest Pein
- Za jakiś czas przekonasz się że mam rację. - rzucilam i wyszłam z pomieszczenia.

Następnego dnia rano gdy już byliśmy gotowi do drogi udaliśmy się do przywódcy wioski. W jego gabinecie czekali już na nas Kakashi Hatake i Mangetsu Hozuki. Dostaliśmy kopie traktatu dla Kiri i Konohy i ruszyliśmy w drogę powrotną.
- Jak tam gołąbeczki ? - zapytał Mangetsu kiedy opuściliśmy już tereny Yuki
- Wspaniale - rzuciłam w odpowiedzi
- Właśnie widzę - odparł - A czemu masz taką minę ? - zapytał
- Wczoraj miałam urodziny matole - odparłam pokazując mu język
- Wszystkiego najlepszego Michiru
- Dziękuję Kakashi-san
- Najlepszego młoda - rzucił biało włosy
- Dzięki stary - powiedziałam uśmiechając się
- Ja wcale nie jestem taki stary
- Tak, no to ile masz lat ? - zapytałam
- Zgadnij młoda
- Ok, masz 27 lat - rzuciłam a chłopak zbladł
- Skąd wiedziałaś ? - zapytał - Szperałaś w aktach w gabinecie Mizukage
- Wiesz, że Yagura nie pozwala mi szperać w swoich papierach
- Rzeczywiście - mruknął
- Ciekawe czy przeszły mu już te głupie pomysły na wkurzenie mnie - zastanawiałam się głośno - Ostatnio ten kretyn wytrącił mnie z równowagi i straciłam panowanie nad Hyotonem
- Dlaczego tak obrażasz Mizukage ? - zapytał Kakashi - Nie boisz się że zostaniesz za to ukarana ?
Ja , Madara i Mangetsu wybuchnęliśmy śmiechem a szarowłosy zrobił zdziwioną minę.
- Mój braciszek nigdy mnie za to nie karał bo wie, że to w niczym nie pomoże.

Nasz siedmiodniowa podróż szybko zleciała i obyło się bez niespodzianek. Wieczorem ujrzeliśmy bramę Kirigakure.

1 komentarz:

  1. Ochhh Madara zakochałam się w nim w twoim opowiadaniu naprawdę według mnie świetny facet się z niego zrobił haha :D Czekam na znaczy się idę czytać, bo kolejne rozdziały już są hahaha pozdro i weny na kolejne życzę :8

    OdpowiedzUsuń