niedziela, 18 stycznia 2015

1. Lepiej wiedzieć za wiele, niż zbyt mało

- Po co mnie wzywałeś ? - zapytałam patrząc w różowe tęczówki mojego rozmówcy.
- Czy Ty nigdy nie będziesz się do mnie zwracać z szacunkiem ? - zapytał mężczyzna siedzący za biurkiem.
- Wiesz, to trudne zważając na Twój wygląd - odparłam
- A co z nim nie tak ? - zapytał
- Nieważne - mruknęłam
- No dobrze, Hokage poprosił mnie o pomoc w pewnej sprawie - zaczął a ja spojrzałam na niego zirytowana, gdyż dobrze wiedziałam, że to oznacza kłopoty. Zawsze tak zaczyna, gdy to co mam zrobić może mi się nie spodobać - Sprawa dotyczy Yukigakure z którą staramy się utrzymać przyjazne stosunki - kontynuował
- Domyślam się że Konoha także się o to stara - stwierdziłam
- Zgadza się - potwierdził - Ale jest jeden problem, wioska ma nowego przywódcę, który jest tradycjonalistą i żąda wysłania do nich narzeczeństwa lub małżeństwa i tylko wtedy podpisze traktat pokojowy z naszymi wioskami - dokończył wpatrując się we mnie
- O nie ! - krzyknęłam - Chyba nie myślisz, że ja ...
- Właśnie myślę, że Ty jako ostatnia z przedstawicieli najsilniejszego klanu z Kiri i shinobi z najsilniejszego klanu z Konohy będziecie małżeństwem i nie będziecie mogli się rozstać
- Że co ? - zapytałam
- To co słyszałaś - odpowiedział mi Mizukage - Zostaniecie tam przez rok w imię przyjaźni między wioskami a potem wrócicie tu lub do Konohy i będziecie szczęśliwą rodzinką
- Nie możesz wysłać tam kogoś innego ? - zapytałam z nadzieją
- Nie - odparł z wrednym uśmieszkiem - A teraz wyjdź, bo muszę się przygotować na przybycie Hokage i Twojego przyszłego męża - rzucił i zaśmiał się
- Idiota - mruknęłam
- Słyszałem
- I dobrze - rzuciłam
Dlaczego on mi to robi ? Wiem, lubi mnie wkurzać. Ale tym razem przegiął, małżeństwo.   Prychnęłam. Też mi coś. Mógł wysłać Mei ale, po co, lepiej zrobić mi na złość. Szkoda, że Raiga już nie żyje. Może on mógłby mi pomóc. A niech cię Yagura.
Wróciłam do domu i poszłam się umyć i założyłam niebieskie spodnie, czarne buty shinobi i białą bluzkę na ramiączkach z wiązaniem przy biuście. Moje czerwone, sięgające za pośladki włosy związałam w kok i na czoło założyłam opaskę Kiri. Gdy skończyłam dostałam wezwanie do Mizukage.
Po dziesięciu minutach szybkiego marszu byłam w sali, w której przywódca przyjmował gości. Był już tam Hokage, którym nadal był staruszek Sarutobi i młody czarnowłosy chłopak. Miał na sobie czarną koszulę, niebieskie spodnie, czarne buty shinobi i opaskę Konohy na czole. Gdy lepiej się mu przyjrzałam zauważyłam herb jego klanu na plecach. No to pięknie. Podeszłam do nich.
- Witaj Hokage-sama - powiedziałam kłaniając się
- Witaj - odpowiedział a chłopak stojący obok odwrócił się twarzą do mnie i swymi czarnymi oczami zmierzył mnie spojrzeniem od stóp do głowy, dłużej zatrzymując się na moim sporym biuście.
- Gdzie się podziewa Mizukage ? - zapytał staruszek
- Pewnie znowu się spóźni - westchnęłam - Może usiądziecie - zaproponowałam i nasi goście usiedli przy stole. - Miyoshi - zawołałam głośno asystentkę Mizukage. Po chwili do sali wbiegła białowłosa dziewczyna.
- Tak Michiru-sama ? - zapytała kłaniając się
- Podaj trzy herbaty dla mnie i gości oraz kawę dla Yagury
- Hai - odpowiedziała i wybiegła z sali.
Po kilku minutach drzwi otworzyły się i dziewczyna wniosła napoje, postawiła tacę na stole i spojrzała na mnie
- Widziałaś Go jak tu szłaś ? - zapytałam
- Tak zaraz się pojawi - odpowiedziała
- Możesz odejść - rzuciłam i dziewczyna szybko opuściła salę. W wejściu minęła się z Mizukage. Zatrzymał się obok i zmierzył mnie spojrzeniem.
- Jesteś wreszcie - warknęłam - zapraszasz gości i się spóźniasz - dodałam.
Mężczyzna miał poważny wyraz twarzy.
- Witam w Kirigakure Hokage - powiedział a staruszek skinął głową. - To Michiru Nakatomi, jedna z ostatnich członków klanu Yuki i jednocześnie moja młodsza siostra.
- To ona ma zostać żoną naszego chłopaka ? - zapytał a gdy Yagura potwierdził dodał - To Madara Uchiha, jeden z najsilniejszych spośród żyjących członków klanu Uchiha.
Chłopak wstał i podszedł do mnie. Podałam mu dłoń a on ją uścisnął.
- Przygotowałem dla Madary pokój w domu, zaprowadzisz go tam. Wyruszycie za trzy dni jak tylko przybędą Mangetsu z Hatake. - powiedział po chwili brat
- Wasz ślub odbędzie się następnego dnia po waszym przybyciu do Yuki - powiedział Hokage a ja spojrzałam na brata
- Yagura ty parszywa świnio jak mogłeś mi to zrobić! - krzyknęłam a wokół jego stóp zaczął powstawać lód
- Nie powiedziałem Ci bo wiedziałem jak zareagujesz
- Gówno prawda nic nie powiedziałeś bo chciałeś mnie wkurzyć i udało Ci się - warknęłam
- O co Ci chodzi ? - zapytał - Nie podoba Ci się Madara? Brzydzi Cię przebywanie z nim czy co? - zapytał pogardliwie a ja zmierzyłam go spojrzeniem, lód dotarł już do jego ud.
- Nic do niego nie mam, nie brzydzi mnie przebywanie z nim i szczerze to jest bardzo przystojnym mężczyzną. Ale tu nie chodzi o niego, dobrze o tym wiesz. Robisz to wszystko żeby chociaż w taki sposób mnie kontrolować, bo wiesz że inaczej nie dasz rady. To nie moja wina, że nie odziedziczyłeś naszego klanowego kekkei genkai a ja tak. - powiedziałam a Madara uśmiechnął się szelmowsko na moje słowa o nim. Wyciągnęłam przed siebie oba miecze Ikazuchi i spojrzałam na Yagurę, nie mógł poruszać nogami. Zaczęłam składać pieczęci kiedy nagle odezwał się brat
- Nie używaj tego jutsu! - krzyknął - Uspokój się - nakazał
- Jak mam się uspokoić kiedy zmuszasz mnie do małżeństwa dla dobra Kirigakure ? -zapytałam - Nie jestem Twoją własnością - dodałam
- Masz rację nie jesteś - odparł - Przepraszam Cię za to ale nie mogę wysłać nikogo innego - dodał - To musieli być członkowie najsilniejszych klanów a ty jesteś jedyną kobietą z klanu Yuki.
- Uspokój się proszę - powiedział Madara podchodząc do mnie - Porozmawiajmy i poznajmy się lepiej, nie warto marnować czasu i chakry na coś takiego - dodał i złapał mnie za ramiona przytulając do siebie. - Proszę - wyszeptał.
Lód unieruchamiający Yagurę zaczął się cofać, stałam nieruchomo obejmowana przez Uchihę. Po jakiś pięciu minutach lód zniknął całkowicie. Chłopak odsunął się ode mnie a ja spojrzałam prosto w oczy mojego brata.
- Masz rację - rzuciłam - Nie powinnam się tak zachowywać będąc jednym z Siedmiu Mistrzów Miecza - dodałam i schowałam miecze. - Zostanę jego żoną ale nie robię tego dlatego, że ty wydałeś mi takie polecenie, robię to dlatego, że chcę dobra naszych wiosek i żeby przez ciebie Hokage nie wyszedł na głupca - powiedziałam po czym ruszyłam w kierunku wyjścia. Przy drzwiach zatrzymałam się - Idziesz Madara ? - zapytałam
- Tak już idę - odparł a kiedy stał już obok mnie wyszliśmy na korytarz. Ruszyliśmy kręconymi schodami na dół a potem do wyjścia.
- Chciałeś porozmawiać - mruknęłam - Słucham więc
- Co to było tam w sali ? - zapytał
- Hyoton, moje kekkei genkai. Kiedy coś lub ktoś doprowadza mnie do szału nie panuję nad tym. Twoim kekkei genkai jest sharingan czyż nie ?
- Tak - potwierdził - Ale nie jest to zwyczajny sharingan - mówiąc to uruchomił go
- Mangekyo - szepnęłam
- Wieczny mangekyo - sprostował - Przeszczepiono mi oczy brata bo straciłem wzrok a on już umierał.
- Przykro mi Madara - odpowiedziałam
- Dziękuję - mruknął - Opowiedz mi coś o sobie - poprosił
- Yagura jest moim starszym bratem. Moich rodziców zamordowano na moich oczach gdy miałam osiem lat. Ich mordercy pojawili się na ich pogrzebie a gdy zaczęli się z nich śmiać zabiłam ich czym zasłużyłam sobie na awans na chuunina. Od dziecka wszyscy mieli mnie za słabeusza a brata za geniusza. Wszyscy moi rówieśnicy się ze mnie śmiali a ja płakałam w poduszkę. Nigdy nie płakałam przy nich bo wiedziałam, że jeszcze bardziej by ze mnie szydzili. Po śmierci rodziców zmieniłam się i już nikt się ze mnie nie naśmiewał. Teraz jestem joninem, byłam też członkiem ANBU. Moje natury chakry to Suiton i Fuuton. Lubię jeść onigiri i grillowane piersi z kurczaka, nie cierpię ikry i kawy. No i to chyba tyle - rzuciłam - Teraz ty
- Miałem dwóch braci Soramaru i Izunę. Obaj nie żyją. Mój ojciec Tajima został zamordowany przez jakiegoś shinobi z Iwy a moja matka zmarła przy porodzie mojego najmłodszego brata Soramaru. Mam dwóch kuzynów Itachiego i Sasuke. Starszy wymordował nasz klan zostawiając przy życiu swojego brata i mnie. Jestem joninem i członkiem ANBU. Moje natury chakry to Katon i Doton. Lubię jeść Dango i Inarizushi, nie cierpię ikry i kawy - skończył
- Czyli mamy coś wspólnego ?
- Tak
Porozmawialiśmy jeszcze trochę na inne tematy i poszliśmy do domu. Pokazałam chłopakowi jego pokój i poszłam wziąć prysznic. Przebrałam się i udałam się do kuchni żeby przygotować kolację na którą zjedliśmy inarizushi.
Wieczorem dnia przed wyruszeniem do Yuki spakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy i zapieczętowałam je w zwojach. Przygotowałam też sobie strój na podróż.
Następnego dnia rano wzięłam prysznic i ubrałam przygotowane poprzedniego dnia ubranie. po zjedzeniu śniadania udaliśmy się do siedziby Mizukage. Obaj Kage już na nas czekali, razem z nimi byli Mangetsu i szarowłosy mężczyzna, który pewnie jest tym Kakashim Hatake. Pożegnaliśmy się z Hokage i Yagurą po czym ruszyliśmy w drogę.
- Michiru nie wiedziałem, że masz narzeczonego a do tego, że jest nim Uchiha - powiedział Mangetsu uśmiechając się
- No to już wiesz - rzuciłam
- A jak długo się znacie ? - zapytał
- Cztery dni - odparłam a on spojrzał na mnie
- Żartujesz prawda ?
- Pewnie, że tak a co ty myślałeś
- Nie to by było głupie nawet jak na ciebie żeby żenić się z facetem, którego tak krótko znasz - powiedział po dłuższej chwili. - To jak się poznaliście ?
- Na misji - rzuciłam - Prawie spalił mnie Katonem a na tamtej misji współpracowaliśmy - dodałam.
Podróż trwała siedem dni. Przybyliśmy do Yuki późnym wieczorem. Przywódca pokazał nam dom, w którym będziemy mieszkać przez rok.
Następnego dnia odbył się nasz ślub.

1 komentarz:

  1. Hejeczka to znowu ja ta dziwaczka co dawał ci komentarze pod rozdziałami :D hahha No dobra morze nie jestem, aż tak wielką dziwaczką,ale w pewnym sensie jestem ^^ Ochh tutaj jest nawet Mangetsu nawet jeśli jest epizodyczny to i tak cie za to kocham dziewczyno <3 <3 <3 <3 <3 <3 zaserduszkowałam cię hahha Xd Fajnie zaczyna się ta historia :D Idę czytać dalej :D ^^

    OdpowiedzUsuń