niedziela, 18 października 2015

15. Sekretem dobrych relacji jest szczerość i wzajemność.

Gdy już wróciliśmy do wioski i zameldowaliśmy Mizukage nasz powrót udaliśmy się do domu. Coś czułam, że będziemy musieli odbyć poważną rozmowę. I nie pomyliłam się bo jak tylko dotarliśmy na miejsce usiedliśmy w salonie na kanapie i Madara patrzył na mnie zastanawiając się co powiedzieć.
- Musimy porozmawiać - powiedział po chwili zastanowienia
- Masz rację musimy - potwierdziłam - Na przykład o tym, że przed cały czas trwania naszego małżeństwa ani kiedy rozmawialiśmy przed wyruszeniem do Yuki nie wspomniałeś o tym, że jesteś w połowie demonem.
- Przepraszam cię za to, ale nie wiedziałem jak na to zareagujesz - wykrztusił - Spodziewałem się wszystkiego - oznajmił - Od napadu szału do płaczu; ale nie sądziłem, że przyjmiesz to tak spokojnie - dodał
- Jeśli głęboki szok można nazwać spokojem - mruknęłam
- Można bo po tym szoku przyszła akceptacja i do tej pory nie wspomniałaś, że masz mnie dość i odchodzisz - rzucił w odpowiedzi
- W sumie mogłabym to zrobić ale nie tego chcę - szepnęłam - Opowiesz mi o twoim pochodzeniu ? - zapytałam. W odpowiedzi otrzymałam skinięcie głową.
- Mój ojciec Tajima był członkiem klanu Uchiha a moja matka była demonem władającym ogniem. Historia jest taka, że zakochali się w sobie a potem urodziłem się ja i moi młodsi bracia. Po urodzeniu Soramaru zmarła. Dopiero niedawno udało mi się dowiedzieć, że tylko ja odziedziczyłem po niej jej demoniczną część a moi bracia byli śmiertelnikami. Po śmierci matki otrzymałem jej zdolności we władaniu ogniem, wiele lat zajęło mi zapanowanie nad nimi. - zaczął opowieść Madara
- Ale czy śmierć demona powinna być tak łatwa ? - zapytałam zaskoczona
- Nie była - zaprzeczył - Przed narodzinami mojego brata odprawiła jakiś rytuał i była bardzo słaba. Po prostu poród wyssał z niej resztki energii i zabił. A co z twoim demonem ? - zapytał w końcu a ja usłyszałam głos Jirou
- Przenieście się tutaj
Po chwili staliśmy przed kratami za którymi stał czarnowłosy demon a jego czarne oczy świdrowały spojrzeniem Uchihę.
- Jestem Jirou i jestem demonem władającym lodem - przedstawił się
- Jak się tu znalazłeś ? - zapytał Madara
- Zostałem zapieczętowany w Michiru przez jej ojca kiedy była małym dzieckiem.
- Dlaczego z nią nie walczysz tylko oddajesz jej swoją moc, udzielasz swojej wiedzy i pomagasz ? - zapytał a ja spojrzałam na Jirou ciekawa jego odpowiedzi
- To proste - oświadczył demon - Od kiedy jestem tu zapieczętowany zauważyłem jedną prawidłowość - zaczął tłumaczenie - Z każdym dniem jesteśmy połączeni coraz silniej, dzisiaj jesteśmy prawie jednym bytem. Nasza chakra i energia życiowa złączyły się posiadasz wszystkie moje zdolności Michiru. - dopowiedział. Stałam sparaliżowana jego słowami nie wiedziałam jak mam na to wszystko zareagować.
- O czym ty mówisz ? - zapytał wzburzony Uchiha - Jak to możliwe ?
- Szczerze mówiąc ta krata nie istnieje to tylko iluzja, nigdy nie byłem więziony w twoim ciele. Jutro rano będziemy już całkowicie połączeni. Jest to możliwe tylko w dwóch przypadkach a ty Uchiha jako demon powinieneś je znać - po wypowiedzeniu tych słów krata zniknęła i mogłam zobaczyć, że Jirou jest jak mgła i powoli znika. Spojrzałam na Madarę i dostrzegłam, że zbladł i rozszerzył oczy z zaskoczenia.
- O czym on mówi ? - zapytałam go, wtedy spojrzał na mnie i zamarł na dłuższą chwilę.
- Tylko w dwóch przypadkach całkowite połączenie się sakryfikanta z demonem jest możliwe - zaczął - W pierwszym w twoich żyłach musi płynąć krew jakiegoś demona o podobnej sile co on - mówiąc to wskazał na Jirou który się uśmiechał - A w drugim musisz mieć w sobie cząstkę mocy jednego z najdawniejszych - dodał
- Kim są najdawniejsi ? - zapytałam nic nie rozumiejąc
- Było ich siedmiu. Demon wody, wiatru, ognia, ziemi, błyskawicy, lodu i burzy. Każdy władał swoim żywiołem. Ja posiadam w sobie cząstkę mocy demona ognia, tak jak kiedyś moja matka. Są dwa rodzaje tych cząstek. Jeden to taki, który posiadają w sobie potomkowie najdawniejszych a drugi posiadają wybrani przez najdawniejszych. - wytłumaczył Madara
- Jestem potomkiem demona lodu - oświadczył Jirou - I ty również nim jesteś - dodał
- Jakim cudem ? - zapytałam z powątpiewaniem
- Pośród twojego rodu ostatnim potomkiem najdawniejszych przed tobą był twój dziadek. Ale co najdziwniejsze z nim nie byłem w stanie się połączyć  - stwierdził z rozbawieniem demon. - Jest taka prawidłowość, którą ci przekażę ale musi to pozostać między nami. - powiedział po chwili z całkowitą powagą. - Ród Uchiha wywodzi się od demona ognia, Hozuki od wody, Uzumaki od wiatru, Senju od ziemi, Yotsuki od błyskawicy, Tsuchigumo od burzy i Yuki od lodu. Od wielu lat potomkowie tych rodów są obdarzeni cząstką mocy najdawniejszych od których się wywodzą.
Nawet nie zauważyłam kiedy znowu siedziałam na kanapie a obok mnie Madara. Nie sądziłam, że dowiem się czegoś takiego. Jutro rano będę inkarnacją demona lodu bo połączą się dwie jego części, to nie ma najmniejszego sensu.


Dwa dni później odbywało się spotkanie o którym przed wyruszeniem po bestie informowała mnie Mei. Siedziałam przy stole w sali audiencyjnej w siedzibie Mizukage. Poza mną w pomieszczeniu znajdowały się osoby których nie spodziewałam się tu zobaczyć. Była oczywiście Terumi jako obecny Mizukage, dwoje członków starszyzny(Nimatsu i Talitha), daimyo kraju Wody i jego dwóch doradców oraz głowy najstarszych i najbardziej poważanych rodów ninja w Kiri.
- Spotkanie zostało zwołane w celu omówienia obecnej sytuacji w kraju. - zaczął pan Nimatsu - Kraj Wody jest atakowany z dwóch stron, z jednej przez członków Akatsuki a z drugiej przez Konohę, która sprzymierzyła się z Iwą.
- Po naszej stronie stoi Yuki z którą mamy wieloletni sojusz i Suna, która została zdradzona przez swojego wieloletniego sojusznika Konohę. - kontynuowała pani Talitha - Terumi nie jest w stanie utrzymać shinobi Kiri w ryzach, nikt jej nie szanuje i odmawiają wykonywania jej rozkazów.
- Muszę się z panią zgodzić - odparł Utakata będący głową jednego z rodów - Nie mamy zamiaru słuchać jej rozkazów - dodał a pozostali przywódcy klanów przytaknęli.
- Sam pan widzi - powiedział cicho pan Nimatsu
- Widzę i nie napawa mnie to optymizmem szykuje się wojna i potrzebujemy zjednoczonej Kiri aby pokonać naszych wrogów - zabrał głos daimyo - W tej sytuacji zwalniam Mei Terumi ze stanowiska Mizukage a na jej miejsce powołamy kogoś innego - zdecydował po chwili namysłu
- Dlaczego to robisz starcze ? - zapytała Terumi ze złością - Co mam teraz robić ?
- Robię to bo jesteś nieudolnym przywódcą, a jeśli chodzi o to co masz robić to poślubisz pana Ao i od dziś nie jesteś już shinobi a zwykłym cywilem mieszkającym w Kiri - odpowiedział z wrednym uśmiechem.
To było jasne, że daimyo nie znosił Mei i od zawsze chciał zrobić coś co ją wkurzy a ona nie będzie mogła nic z tym zrobić.
- Szóstym Mizukage od dziś będzie Michiru Uchiha - oświadczył mężczyzna
- Nie zgadzam się - powiedziałam stanowczo
- Nie przyjmuję odmowy. W zamian dam ci kilka przywilejów. Masz taką samą władzę nad Kiri jak twój zmarły brat, możesz zmienić dowódców w ANBU i nie będę się wtrącał w sprawy wewnętrzne wioski kiedy ty będziesz nią rządziła. Zgadzasz się ? - zapytał z błyskiem w oku
- Jeśli otrzymam to na piśmie to owszem - odparłam a mężczyzna spojrzał na mnie zaskoczony, przywódcy klanów zgodzili się ze mną.
Po godzinie przede mną leżał dokument podpisany przez daimyo, w którym zawarte były przywileje ogłoszone przez niego.
Wyszłam z sali w kapeluszu Mizukage a za mną podążali Utakata i pozostali przywódcy. Po przejściu kilku korytarzy weszłam do gabinetu i usiadłam za biurkiem a dziesięciu mężczyzn stanęło przede mną.
- Od dzisiaj każda niesubordynacja będzie karana torturami a zdrada śmiercią. - zaczęłam a obecni się wzdrygnęli - Liczę na to, że będziecie ze sobą współpracować żeby Konoha, Iwa i Akatsuki przekonali się o naszej sile i potędze - kontynuowałam - Możecie odejść.
Gdy mężczyźni wyszli w gabinecie pojawili się Sumiteru i Mangetsu.
- Gratulacje młoda - rzucił Mangetsu
- To nie czas na gratulacje a przygotowanie się do wojny, która niedługo się rozpocznie.